Woda nie tylko z jeziora, ale i z chmur towarzyszyła przez większość czasu uczestnikom Dąbskich Wieczorów Filmowych. Ci dzielniej niż ekran stali i oglądali projekcje oraz słuchali koncertów.

Największą frekwencję zgromadził rosyjski film „Rusałka”, który wyemitowano w sobotni wieczór na ekranie postawionym na plaży miejskiej nad Jeziorem Dąbie. Film „Pora Umierać” Doroty Kędzierzawskiej, który pierwotnie miał zostać wyemitowany w piątek, z racji pogody (ekran nie wytrzymał naporu wiatru), został wyświetlony w Klubie Delta. Po projekcji odbyło się spotkanie z twórcami. Przez blisko 2 godziny publiczność zasypywała szanownych gości pytaniami o kulisy pracy reżysera i kamerzysty.

Dąbskie Wieczory Filmowe to jednak nie tylko filmy pełnometrażowe. Widzowie mogli obejrzeć również prace studentów łódzkiej filmówki – tu największe oklaski otrzymały „Drżące Trąby” oraz dokumenty.

Trzydniowy Dąbski Wieczór Filmowy zakończył się 31 lipca, kiedy to nad Szczecinem niebo w końcu się rozpogodziło. Niedziela była dniem z największą frekwencją - wielu szczecinian przyszło specjalnie na dzień afrykański, by posłuchać opowieści podczasu maratonu filmów o Afryce "Afryka Nowaka".