Jego biografia to materiał na film i dużą, naukową monografię, a jednak dziś postać Edmunda Bałuki jest już trochę zapomniana. Dlatego cieszy to, że powstał spektakl multimedialny o tym działaczu. Prezentacja widowiska „Bałuka, człowiek z W-7” (12 grudnia) na Scenie Teatru Polskiego na Łasztowni, w reżyserii Adama Opatowicza była jednym z ważniejszych punktów programu obchodów rocznicy szczecińskiego Grudnia'70.

Na scenie Chyra, Ostałowska i Konopka

Choć Bałuka pochodził z Podkarpacia, to związał się z Wybrzeżem. Przez rok uczęszczał do Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni i w tym mieście zaczął pracować, a następnie znalazł się w Szczecinie, w którym mieszkał od 1957 r. Był ślusarzem, a następnie dźwigowym w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego. W spektaklu, do którego scenariusz napisali Tomasz Ogonowski i Adam Zadworny (widzowie, którzy przyszli na spektakl, otrzymali jego książkę reportażową zatytułowaną „Bałuka jestem...”), ukazane zostały najważniejsze fakty z biografii tego działacza. W roli tytułowej wystąpił Andrzej Chyra, a w przedstawieniu zobaczyliśmy także Dominikę Ostałowską (w roli Francoise Breton–Bałuki) oraz Andrzeja Konopkę i Aleksandra Różanka, a inscenizację ubarwił dźwiękami akordeonu Krzysztof Baranowski.

Pierwszy wyrok za... świętowanie

Jednym z barwniejszych epizodów wyjętych z życiorysu Bałuki było zwolnienie z wojska do rezerwy, pod koniec października 1955 r., które on „zgodnie z tradycją” świętował w kilku knajpach. Kiedy spotkał kapitana „ludowego” Wojska Polskiego, wdał się z nim w wymianę zdań, a później doszło do bójki, w czasie której wezwanym milicjantom „pospadały czapki z głów”. Bałuka stanął przed sądem i został skazany na 9 miesięcy więzienia. Rok później próbował uciekać na Zachód. Pokonał granicę z Czechosłowacją, ale kiedy skoczył do Dunaju, by wpław dotrzeć do Austrii, został zatrzymany, co skończyło się kolejnym wyrokiem.

Kiedy robotnicy władali Szczecinem...

Najważniejsze zdarzenia w jego biografii nastąpiły w 1970 roku. Dokładnie od 20 grudnia był członkiem Ogólnomiejskiego Komitetu Strajkowego, a później także organizatorem i przywódcą drugiego strajku w stoczni pod koniec stycznia 1971 r. Żądania pracowników przyjęte wówczas zostały także przez inne strajkujące zakłady w Szczecinie (było ich ponad sto!), które weszły także w skład OKS i to właśnie ta organizacja nieformalnie objęła rzeczywistą władzę w Szczecinie w czasie protestów. Powstała „Republika Szczecińska”. Komitet decydował choćby o komunikacji miejskiej i o tym, czy piekarnie dostarczą do sklepów pieczywo...

„Siekierki”, „Szerszeń” i inne epizody

W widowisku wspomniane zostały także inne ciekawe fakty. Kolejna (tym razem udana) ucieczka Bałuki na Zachód w 1973 roku na statku m/s „Siekierki”, współpraca z francuskim związkiem Force Ouvriere, wydawanie biuletynu „Szerszeń”, powrót do Polski po Sierpniu '80 i ukrywanie się w stoczni, a potem założenie w Szczecinie Polskiej Socjalistycznej Partii Pracy. Po rozpoczęciu stanu wojennego „Mundek” został aresztowany i skazany na pięć lat więzienia (przebywał m.in. w zakładzie karnym w Barczewie). W spektaklu, wzbogaconym o archiwalne materiały zdjęciowe, wspomniano też innych szczecińskich działaczy – m.in. Adama Ulfika czy Bogdana Gołaszewskiego, represjonowanych przez władze PRL, zmarłych w niejasnych okolicznościach. A kiedy była mowa o zamieszkaniu Bałuki w Warszawie (na Saskiej Kępie) po 1989 roku, przywołana została postać Agnieszki Osieckiej.

Nie ma wątpliwości, gdzie byłby teraz

Po widowisku nastąpiło spotkanie z żoną działacza, Francoise Breton–Bałuką, która także prowadziła działalność wspomagającą polską opozycję antykomunistyczną, poprowadzone przez dr. Eryka Krasuckiego. Oprócz niej wzięli w nim udział dr Michał Paziewski oraz Adam Zadworny. W tej rozmowie pojawiło się wiele osobistych wspomnień. Mówiono m.in. o tym, że tytułowy bohater spektaklu znany był z ciętego, mało parlamentarnego języka (może także dlatego w wolnej Polsce nie chciał kandydować do Sejmu, mimo że miał różne propozycje i oferty partyjne). Dyskutowano też o jego socjalistycznych ideach, o tym, jak organizował spotkanie z Edwardem Gierkiem w Szczecinie w grudniu 1970 roku. Michał Paziewski przypomniał wiele anegdot z pracy w opozycyjnym piśmie „Jedność” i internowania w zakładzie w Wierzchowie, a Adam Zadworny spuentował wieczór stwierdzeniem, że nie ma wątpliwości w jakich manifestacjach (i po czyjej stronie) Bałuka by uczestniczył, gdyby dożył dzisiejszych czasów.