Nieczęsto mamy możliwość zobaczenia w teatrze spektaklu stworzonego na podstawie twórczości litewskiego autora. W przypadku „Kobiety pierwotnej” tak właśnie się stało. Jest to jednoaktowa komedia , którą stworzył mieszkający w Wilnie Sigitas Parulskis (natomiast do polskich realiów zaadaptował Cezary Harasimowicz). W roli tytułowej występuje niezrównana Hanna Śleszyńska, a inscenizację można było zobaczyć wczoraj (23.11) w szczecińskim Teatrze Polskim

Nie tylko tę aktorkę widzimy na scenie. Towarzyszy jej bowiem Pan X, którego nazywa czasem „gałgankowym sobowtórem”. To kukła ubrana w spodnie i koszulę, która doskonale zastępuje wszystkich ex, co do których się rozczarowała, którzy ją zawiedli, czy których sama porzuciła. Opowiada o swoich przygodach, wybierając z nich zabawne sytuacje, komiczne charaktery, co chwila powodując że widownia reaguje śmiechem na jej słowa. Stara się też jednak stworzyć obraz idealnego mężczyzny, który mógłby być dla kobiety dobrym partnerem. Najlepiej żeby był jak bagietka - sprężysty, ale nie za twardy. W sferze intelektu zaś, mądry, ale nie za mądry (bo wtedy w jego głowie nie starczyłoby już miejsca na myśli o kobiecie).

Pani Hanna wykazuje się bardzo dużą aktywnością. Nie tylko porusza się po scenie, rozrzucając ubrania, kładąc się do ustawionego na niej łóżka, tarmosząc pana X. Schodzi też na widownię dodając do swej gry elementy stand-up comedy, czyli prowokując widzów do reakcji. Jej ofiarą tym razem padł niejaki pan Mariusz, który musiał odpowiadać na pytania: czy zdarza mu się „chrapać po bzykaniu”, „czy nie ma kłopotów z ptaszkiem” itp. Bohaterka nie ma litości dla męskich, negatywnych przyzwyczajeń, ale nie jest to jednak jednostronna, miażdżąca krytyka. Co prawda twierdzi,że znaleźć sensownego mężczyznę w wieku średnim to jak „trafić na pingwina w bikini” to jednak opisując cechy brzydkiej płci niejednokrotnie zdobywa się też na nutki sympatii i wyrozumiałości, bo wie, że to co łączy kobiety i mężczyzn to … różnice. Potrzebujemy siebie nawzajem i dlatego winniśmy czasem wybaczać nasze słabostki i przewinienia. Inscenizacja kończy się zresztą dźwiękami "All You Need is Love" w tle.

W styczniu tego roku Hanna Śleszyńska za rolę w tym spektaklu otrzymała Karnawałowe Maski na II Katowickim  Karnawale Komedii. Od kwietnia 2008 roku znajduje się on w repertuarze warszawskiego Teatru Bajka. Warto dodać, że na przyszły rok jest planowana premiera filmu którego akcja rozgrywa się w Stargardzie Szczecińskim, w którym ta aktorka wystąpiła. To „Belcanto” (obraz dofinansowany w ramach Zachodniopomorskiego Funduszu Filmowego "Pomerania Film”), a w obsadzie znajdziemy ... autentycznego byłego Hanny Śleszyńskiej - Piotra Gąsowskiego.