Nowa książka Hłaski? Zgadza się! Jednak „"Najlepsze lata naszego życia", to lektura, którą najtrafniej nazwać można uzupełniającą. Ta publikacja, obejmująca wczesne małe formy prozatorskie Marka Hłaski (Wydawnictwo Iskry), to pozycja cenna przede wszystkim dla tych, którzy już go dobrze znają, a chcieliby rozszyfrować genezę jego twórczości.

Burzliwy początek

Są to teksty z lat 1951-1956, odnalezione przez Radosława Młynarczyka, podczas prac badawczych prowadzonych w archiwum pisarza w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu, a pierwszy z nich, to opowieść, „Burzliwa pogoda”. Jej tytuł autor tłumaczy tym, że powstała „w najtrudniejszych dniach dla naszej młodzieży, początkach planu sześcioletniego. Kiedy to jeszcze obce były wpływy, lansujące bikiniarstwo, lenistwo, alkohol, przenikały do kół naszej młodzieży”. Wydawałoby się zatem, że jest to proza pisana pod presją okoliczności, przylegająca ściśle do ówczesnych nakazów i oczekiwań...

Talent do kolorytu

Tak też po części jest, ale byłoby na pewno krzywdzące stwierdzenie, że młody Hłasko jedynie kopiował panujące wtedy wzorce. Choć dostosowywał się do socrealistycznych standardów, propagujących wartość kolektywnej pracy, wiarę w partyjne hasła i tępiących indywidualizm, to jednocześnie nie można mu chyba odmówić talentu do oddawania kolorytu rzeczywistości tamtych lat po swojemu. Przykłady znajdziemy choćby w opowiadaniu „Siódmy człowiek”, w którym Hłasko opisuje tak dobrze mu znany światek szoferów. Charakterystyczne powiedzonka („Lepiej żeby się kościół spalił –jakby się miała kropla wódki rozlać”) mieszają się tu z ówczesnymi szlagierami, a na końcu otrzymujemy zaskakującą, nieco filozoficzną puentę.

Epitafium dla Wyszyńskiego

Najbardziej dyskutowanym fragmentem tego zbioru, okazało się epitafium „Ten, który nigdy nie odejdzie”, dla Andrieja Wyszyńskiego, stalinowskiego prokuratora i dyplomaty, który zmarł po koniec 1954 roku. ". Któż z nas nie znał tego człowieka? Jego mądrej, spokojnej twarzy i Jego siwej, apostolskiej wprost w swym pięknie głowy" napisał w tym tekście Hłasko i choć można uznać go za pochwałę działalności tej postaci, to według Henryka Grynberga, jest to raczej zamierzona parodia. („Napisał to, gdy miał już 20 lat i wiedział, co robi”).

Filmowy epilog

W "Najlepszych latach naszego życia" znalazło się w sumie dwanaście różnych tekstów, dłuższych i bardzo krótkich (jak np. „Poborowi”), w tym, dwie wersje zakończenia debiutanckiej powieści  (odnalezionej przez Młynarczyka i wydanej, także przez Iskry, pod tytułem „Wilk”) W aneksie natomiast zamieszczony został tekst nazwany "Scenariusz filmowy", który de facto także jest opowiadanie, które jest czymś w rodzaju pomysłu na sensacyjną fabułę, w której dobrze wyszkoleni milicjanci ścigają bandytę, a w tle otrzymujemy architektoniczne zagadki...

 

W posłowiu Młynarczyk deklaruje, że: „W zachowanym archiwum nie ma już ani jednego tekstu, który można by uznać za skończony, stanowiący odrębną całość literacką". Dla fanów Hłaski może to być zatem swego rodzaju pożegnalny prezent.