Nawet kilka tysięcy Polaków mieszka blisko polskiej granicy, ale po niemieckiej stronie. Od ponad tygodnia nie mogą oni dojechać do pracy lub do rodzin, nie narażając się na dwutygodniową kwarantannę. Wiele osób straciło już pracę, inni są zmuszeni zawiesić działalność gospodarczą. Krytyczny głos w sprawie restrykcji zabrała Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie.

„Jesteśmy odcięci od świata”

Wprowadzenie obowiązku 14-dniowej kwarantanny dla każdego, kto przekracza granicę, spowodowało, że wielu mieszkańców terenów przygranicznych z dnia na dzień zostało pozbawionych możliwości wykonywania swoich obowiązków zawodowych. Wielu Polaków mieszka w Polsce, a pracuje w przygranicznych niemieckich landach lub odwrotnie: mieszka blisko granicy, ale po stronie niemieckiej, codziennie dojeżdżając do Szczecina lub Polic. Teraz każda osoba wracająca z Niemiec do Polski musi przejść dwutygodniową kwarantannę.

- Muszę zawiesić działalność, bo nie zarabiam, a koszty związane z podatkami czy wynajmem są nadal wysokie. Mam list polecony, którego nie mogę odebrać, nie mogę także pojechać z synem do rehabilitanta. Jesteśmy odcięci od świata - mówi Anna Grzechowiak, szczecinianka mieszkająca w Loecknitz. - Jeżeli ktoś dojeżdża własnym transportem do Szczecina z Loecknitz, to jakie może stanowić zagrożenie? To decyzja uwarunkowana politycznie, tak wszyscy mieszkańcy definiują tę sytuację. Rozumiem, gdyby ktoś jechał z Hamburga czy z Kolonii, ale przecież mamy możliwość przebadania się tutaj – dodaje.

Na przygranicznych terenach mieszka kilka tysięcy osób, samo Loecknitz ma ponad 600 mieszkańców. Wiele osób codziennie dojeżdżało do pracy:

- Zostaliśmy bez środków do życia, taka jest prawda. Znam ludzi, którzy mają, np. warsztat samochodowy przy samej granicy, kilkaset metrów i nie można do niego jechać. Jesteśmy zniechęceni, zdegustowani, pisaliśmy petycję i nikt nie zwrócił na nas uwagi – dodaje Anna Grzechowiak.

„Ludzie będą tracić pracę”

Zmiany nie podobają się również organizacjom, które zrzeszają przedsiębiorców. Jak mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, Jarosław Tarczyński, nowe ograniczenia spowodowały, że niektóre firmy z dnia na dzień pozostały bez pracowników. Do Izby docierają sygnały, że wiele osób rezygnuje z pracy lub bierze długoterminowe urlopy.

- Koronawirus jest po obu stronach Odry, więc ten zakaz nic nie wnosi. Uwolniony jest przepływ towarów, kierowcy przekraczają granice, dlaczego inni pracownicy nie? Konsekwencje gospodarcze są poważne, ludzie będą tracić pracę. Liczę na to, że pracodawcy powstrzymają się przed zwolnieniami – mówi Jarosław Tarczyński.

W ubiegłym tygodniu na łamach portalu wSzczecinie.pl informowaliśmy o propozycjach dla Polaków ze strony landu Meklemburgia Pomorze Przednie. Osoby decydujące się na pozostanie po niemieckiej stronie mają otrzymywać 65 euro dziennie rekompensaty.