Plac Sprzymierzonych (jakiś czas temu przemianowany zresztą na Plac Szarych Szeregów) można śmiało nazwać "zagłębiem kwiatowym" w naszym mieście. Charakterystyczne czerwone budki czynne przez całą dobę przy skrzyżowaniu w centrum miasta zna chyba każdy szczecinianin.

W poszukiwaniu idealnej kwiaciarki

Plucha, hałdy śniegu leżą na poboczach chodników, ale mnie czeka prawdziwa uczta estetyczna. Feeria kolorów i oszałamiający, słodki zapach pozwala na chwilę zapomnieć o zimie. O kwiatach chcę się dowiedzieć z pierwszej ręki, więc kieruję kroki do pierwszej budki przy Sprzymierzonych (idąc od strony Placu Grunwaldzkiego). Mijam ją, bo właściciel zajęty jest właśnie doradzaniem młodej kobiecie:

-Koleżanka ma obronę, wie pan, sama nie wiem, jakie kwiaty...

-Zapraszam, zaraz coś wybierzemy.

Przy następnym stoisku dwie panie zajęte są rozmową, uznaję więc, że nie będę im przeszkadzać, chwilę jeszcze podziwiam rośliny i zaczepiam kobietę układającą obok kwiaty. Okazuje się jednak, że pani dopiero zaczyna pracę, to jej pierwszy dzień, stoisko jest dopiero przygotowywane. Praca wre, naprawdę zdeterminowana ruszam dalej. W budce numer siedem wita mnie sympatyczna blondynka średniego wzrostu. Strzał w dziesiątkę - siódemka okazuje się szczęśliwa.

Róża - królowa może być tylko jedna

Pani Ewa pracuje przy placu dopiero od dwóch miesięcy, ale opowiada o kwiatach z pasją i takim profesjonalizmem, jakby zajmowała się nimi całe życie. Na moje pochlebstwa odpowiada:

-Wie pani, ja pochłaniam wiadomości, które przekazuje mi pracodawczyni. Szybko się uczę, bo chcę. Kocham kwiaty.

Niezmiennie najpopularniejszym kwiatem pozostaje róża. Krótka, długa, pąsowa, żółta, kremowa - cieszy się wciąż powodzeniem. Jest kwiatem najbezpieczniejszym, bo dobrym na chyba każdą okazję. Chcąc dowiedzieć się "profilu klienta" kwiaciarni, doznaję lekkiego zdumienia. Okazuje się, że po kwiaty przychodzi najwięcej mężczyzn, a w nocy jest ich bardzo dużo. Zastanawiamy się nad powodem takiej częstotliwości odwiedzin kwiaciarni wieczorową porą. Pani Ewa uśmiecha się porozumiewawczo. Chyba wolimy myśleć, że stoi za tym wyjątkowy romantyzm szczecinian.

Co kraj to obyczaj, co święto to kwiat

Kwiaty kupujemy przede wszystkim na uroczystości różnego kalibru, okoliczności, święta. A że tych ostatnich u nas nie brakuje, praktycznie przez cały rok kwiaciarnie na brak klientów narzekać nie mogą.

-Na każdy miesiąc coś przypada, jakaś uroczystość - mówi pani Ewa - ślubów najwięcej mamy oczywiście w miesiącach z literką "r", więc w marcu w soboty kwiaty będą schodziły. Oblężenie na bukiety z białych róż, białe symbidium....

- A lilie? - pytam z głupia frant.

- Nie, nie, raczej zarezerwowane na pogrzeby, tak się zresztą większości ludzi kojarzą. Aha, i co ważne, parzysta liczba kwiatów - tylko na pogrzeby. Na pozostałe okazje może być źle odebrane. No a w maju, wie pani, komunie, też dominuje kolor biały, frezje, bukieciki z białych tulipanów.

- A co z Dniem Kobiet? Przecież to już za trzy tygodnie. Nadal goździki?

- Oj, to już amatorzy tych kwiatów muszą być; tak jak gerbery, schodzą, ale coraz rzadziej. Najczęściej na Dzień Kobiet to róże, choć i tak największe powodzenie ma róża w Walentynki, czerwona zwłaszcza. No a poza tym koszyki ze storczykami na przykład...

Przerywamy, bo do kwiaciarni zagląda mężczyzna w średnim wieku. Trochę spłoszony rozgląda się, pani Ewa proponuje pomoc, ale pan grzecznie dziękuje i idzie dalej.

- Robi rekonesans? - domyślam się.

- Tak. Klienci najpierw zaczynają ode mnie, porozglądają się, porozmawiają chwilę i ruszają dalej. I jak coś im się spodoba, wracają. No chyba, że się bardzo spieszą.

Przypomina mi się dziewczyna z pierwszej budki:

- A co kupują studenci, młodzi ludzie, na przykład z okazji obrony pracy magisterskiej?

- O, to egzotyka dominuje - w tym miejscu pada prawdziwa fontanna fachowej terminologii, która mnie, laika, przyprawia o zawrót głowy. Dobrze, że pani Ewa mówiąc o gatunkach, wskazuje mi kwiaty - Kwiaty egzotyczne: jaskrawopomarańczowa strelicja, symbidium, czyli po naszemu orchidea, protea, bresica, która pięknie wygląda w bukiecie, układana po trzy na przykład, zielona, żółta, fioletowa... Ja zwracam uwagę na to, że wygląda jakby była posypana brokatem. Wszystkie wskazane kwiaty są zresztą piękne, nie dziwi mnie więc ich popularność.

- No i oczywiście słoneczniki. Biorą je najczęściej młodzi ludzie, są bardzo poszukiwane. Ale wystawiamy je dopiero w okresie wiosennym, teraz by nie przetrwały.

Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty...

Obie dochodzimy do wniosku, że nie możemy się doczekać wiosny. Pani Ewa zachęca mnie, żebym wtedy przyszła popodziwiać kwiaty, bo wystawiane są na zewnątrz, przed wszystkimi budkami aż roi się od kolorów i zapachów.

- Widok jest niesamowity, ludzie przychodzą, wie pani, choć popatrzeć, nie muszą nic kupować, ale zatrzymają się przechodząc. Żonkile, tulipany...Widok jest niesamowity.

W okresie wiosenno-letnim można też kupić kwiaty doniczkowe: symbidium, krokusy, narcyzy. Na razie nie przetrwałyby zimy, choć na Dzień Babci można było kupić prymulki w małych doniczkach.

Wspominamy Aleję Kwiatową w Szczecinie:

- Ale tam dalej jest przeniesiona, naprzeciwko Bramy Portowej. Ale co to są, trzy stoiska, to nie to samo... A latem to tu jest przecież cudownie - rozmarza się pani Ewa.

Z kwiatami należy rozmawiać

Specjalnie dla naszych czytelników pani Ewa zdradza mi sekrety długiej żywotności kwiatów. Na przykład tulipana należy podciąć i do wody dodać łyżeczkę cukru, wtedy może stać w niej nawet dwa tygodnie i nie ma prawa zwiędnąć. Róża, odwrotnie, "lubi kwasotę" - rozpuszczamy więc w wodzie kwasek cytrynowy lub polopirynę C. I najważniejsze: z kwiatami należy rozmawiać, szczególnie z doniczkowymi. Dostaję zapewnienie, że będą wtedy pięknie rosnąć. Oczywiście o ich podlewaniu też nie można zapomnieć. 

365 dni miłości

- Pracuje tu pani niedługo, ale może zdarzyło się już coś tak ciekawego, co utkwiło pani w pamięci?

- Pewien pan, młody mężczyzna, zamówił 365 róż.

Robię wielkie oczy.

- Ale z zastrzeżeniem - kontynuuje pani Ewa - że codziennie będzie odbierał tylko jedną. Każdego dnia świeżą różę.

- I przychodzi?

- Codziennie.