Łasztownia według ich projektu to miejsce z rynkiem miejskim i szkołą plastyczną, ale też food truckami, księgarnią, przestrzeniami warsztatowymi i salami konferencyjnymi. „Taka przestrzeń mogłaby odnieść sukces w Szczecinie” – przekonują młodzi architekci Hanna Tsikhanavets i Dzmitry Artsiukh.

„Przystań sztuki z ogrodami wystawienniczymi” to druga praca dyplomowa młodych architektów, którą publikujemy w ramach cyklu z Wydziałem Architektury Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.

„Brakuje takich miejsc rozrywki”

Hanna i Dzmitr na swoje deski kreślarskie wzięli tereny historycznej Łasztowni, które podzielili na pięć stref – kulturową, gastronomiczną, biurowo-usługową, edukacyjno-wystawienniczą, rekreacyjną.

– Zespół budynków Starej Rzeźni jest bardzo wartościowym elementem na Łasztowni. Niestety, druga wojna światowa sprawiła, że wyspa straciła swój charakter, a obecne zagospodarowanie nie wykorzystuje potencjału tego miejsca – uważają młodzi architekci.

Łasztownia według ich projektu to miejsce, gdzie można znaleźć rynek miejski, food trucki, księgarnię, biura, szkołę plastyczną, przestrzenie warsztatowe, sale konferencyjne, galerie sztuki, place zabaw, miejsca do odpoczynku, kino w plenerze, a nawet palmiarnię.

– Taka przestrzeń mogłaby odnieść sukces w Szczecinie, ponieważ brakuje takich miejsc rozrywki. Łasztownia jest nią tylko sezonowo, gdy wystawia się Holiday Park – uważają Hanna i Dzmitry. – Teren jest w dużym stopniu zdegradowany, a zabytkowy kompleks w złym stanie technicznym. Jego największa część jest zamknięta do zwiedzania.

XIX-wieczne budynki wciąż czekają na lepsze czasy

Poprzemysłowa zabudowa z czerwonej cegły tworzy najbardziej klimatyczną część Łasztowni. Odnowiona z miejsca stałaby się perełką architektury poprzemysłowej i jedną z atrakcji Szczecina. Do tej pory wyremontowano tylko budynki stojące w linii zabudowy najbliżej Duńczycy. Swoje inwestycje zrealizowały tam firmy CSL i NBQ oraz miejska spółka Żegluga Szczecińska Turystyka Wydarzenia.

Budynki zlokalizowane w głębi wyspy wciąż czekają na lepsze czasy. Należą do spółki Gryf Nieruchomości, która jest jednym ze spadkobierców prężnie działającego w czasach PRL PPDiUR „Gryf”. Większość terenu jest na co dzień niedostępna dla mieszkańców, a XIX-wieczne budynki są wynajmowane małym firmom i rzemieślnikom.

– Podczas pracy inspirowaliśmy się projektami, które powstały albo są w trakcie budowy – dodają młodzi architekci. – To między innymi Browary Warszawskie, OFF Piotrowska w Łodzi, Stocznia Cesarska w Gdańsku oraz warszawska „Bohema”. To tereny poprzemysłowe, którym nadano nowe życie. Swoje pracownie otworzyli tam projektanci mody, designerzy, architekci, są kluby muzyczne, bary, restauracje z oryginalną kuchnią, ale też galerie wystawiennicze. To żywe organizmy, które cały czas ewoluują.

„Każdy projekt jest nowym życiem”

Hanna Tsikhanavets i Dzmitry Artisukh to 27-letni architekci. Studiowali w Białorusi i Polsce. W zeszłym roku obronili prace magisterskie na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie.

– Architektura to dziedzina, w której spotykają się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Każdy projekt jest nowym życiem, nowym wezwaniem do tworzenia przestrzeni przyjaznej ludziom. Po skończeniu studiów zaczęliśmy zajmować się tworzeniem wizualizacji dla architektów z całego świata – opowiadają.

Jak dodają, wolny czas w Szczecinie najczęściej spędzają w okolicach alei papieża Jana Pawła II. – To bardzo fajne miejsce z historyczną architekturą oraz dużą ilością zieleni, magnolii. Dodatkowym atutem jest rozbudowana funkcja gastronomii. Naszym zdaniem Szczecin w porównaniu do innych miast jest wciąż w takim procesie tworzenia miejsc rozrywki.