Pod grubą warstwą betonu i cegieł będzie można skorzystać z jacuzzi, sauny, groty solnej czy poćwiczyć na siłowni. A w dalszej perspektywie również wypić piwo w pubie, spędzić noc w surowych warunkach pokoju survivalowego, zwiedzić muzeum i pomodlić się w kapliczce. Hotel Vulcan (ul. Druckiego-Lubeckiego 6A) w bardzo oryginalny sposób zaadaptuje schron z czasów wojny.
Schron jest jednocześnie fundamentem, na którym pod koniec 2016 roku zbudowano ten trzygwiazdkowy hotel. Właściciele, od początku zapowiadali, że zagospodarują również dwupoziomowe podziemia. Zwłaszcza, że goście od dawna dopytywali o możliwość aktywnego wypoczynku na terenie obiektu. Teraz część schronu jest już niemal gotowa do pełnienia nowych funkcji – SPA i siłowni.
– Otwarcie planujemy w maju. Pozostały nam ostatnie prace związane z wykończeniem wnętrz. Pozostawimy oczywiście surowy klimat schronu, nadający tej przestrzeni wyjątkowy charakter – mówi Jan Rosiek, prezes zarządu spółki Hotelu Vulcan.
Klimatyczny korytarz poprowadzi do jacuzzi i groty solnej
W przebiegającym przez cały obiekt długim korytarzu wypiaskowano cegły, by odzyskały oryginalny, czerwony kolor. O tym, że jesteśmy w schronie, przypominają nie tylko grube mury, ale też nieosłonięte instalacje rozpięte pod sufitem. W licznych pomieszczeniach, za współczesnymi drzwiami, wystrój jest już jednak zdecydowanie bardziej nowoczesny.
W strefie SPA zaplanowano grotę solną i pokoje masażów. Niemal gotowa jest już sauna, a w pomieszczeniu z jacuzzi pozostały prace dekoracyjne.
– Zamierzamy wykonać tutaj jeszcze zabudowę z drewna, żeby dodatkowo ocieplić tę przestrzeń. Wykorzystamy do tego drewno tekowe pochodzenia południowego, które jest odporne na wodę – podkreśla właściciel hotelu.
Obok będzie można w surowych warunkach poćwiczyć w kilku pomieszczeniach siłowni. Dla gości dostępne będą też oczywiście szatnie, prysznice i toalety.
Diamentowe liny wycięły ogromny blok betonu
Taka adaptacja schronu była sporym wyzwaniem. Prac nie ułatwiały betonowe ściany o grubości 2 metrów. A trzeba było się przez taką przebić już na początku, przy budowie szybu windy. Specjalnymi linami diamentowymi wycięto wówczas blok betonu o wadze 19,5 tony.
– W ścianach przycinaliśmy otwory w przejściach wewnętrznych za pomocą pił. Adaptacja schronu to była ciężka praca w trudnych warunkach, ale dzięki niej możemy wykorzystać jego potencjał – podkreśla Jan Rosiek.
Pub, muzeum, a nawet kapliczka – wszystko w starym schronie
Na SPA i siłownię zostanie wykorzystana połowa pierwszego piętra schronu. Jest również dokładna koncepcja, jak wykorzystać jego drugą część, choć w tym przypadku prace są na dużo mniej zawansowanym etapie. Różnorodność planowanych tam funkcji jest bardzo duża – od kapliczki, poprzez muzeum, po salę bilardową i pub.
– W pubie mamy już gotowy docelowy układ ścian, które tworzą boksy dla 4-6 osób. Zaplanowaliśmy też niewielki bar i nastrojowe oświetlenie. Chcemy, żeby to była bardzo charakterystyczna przestrzeń – mówi inwestor.
Na stoczniowe muzeum przeznaczone zostaną dwa duże pomieszczenia, a obok przewidziano jeszcze część wystawowa. Poświęcone będzie istniejącej w tym miejscu stoczni Vulcan, a później Stoczni Szczecińskiej. Część materiałów jest już zebrana, trwają też rozmowy z Muzeum Narodowym, by można było wypożyczyć eksponaty z ich bogatej kolekcji.
Bez okien i z betonowymi ścianami, czyli survivalowe noclegi
W schronie będzie można w przyszłości nie tylko poćwiczyć czy wypić piwo, ale też spędzić noc. Na drugim poziomie podziemi planowane są tzw. pokoje survivalowe. Mają to być małe „jedynki”, utrzymane w surowym, schronowym klimacie, oczywiście bez okien. Specjalnie dla osób, które chciałyby się przespać w takich niecodziennych, trudniejszych warunkach.
– Ludzie lubią podobne wyzwania. W Niemczech pokoje survivalowe są bardzo popularne. Planujemy przygotować 40 takich pokoi na całej długości drugiego poziomu naszego schronu – mówi Jan Rosiek.
Schron zbudowano w czasie drugiej wojny światowej, najprawdopodobniej w 1942 roku. Służył pracownikom stoczni Vulcan, którą w 1938 r. reaktywowano ze względu na potrzeby przemysłu zbrojeniowego. Budowano w niej wtedy torpedowce oraz okręty podwodne. Po wojnie obiektem administrowała obrona cywilna.
Komentarze
0