Tylko przez 3 godziny (z hakiem) światło dzienne ma docierać do jednego z mieszkań przy ulicy Szymanowskiego. Taki będzie efekt nowej inwestycji dewelopera Modehpolmo, która obecnie czeka na rozstrzygnięcie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. „Dzisiaj nie możemy zrobić nic, nie jesteśmy już kompetentni, aby cokolwiek zmieniać” – przyznaje zastępca prezydenta Szczecina Łukasz Kadłubowski.

Przedstawiciele dewelopera Modehpolmo nie pojawili się na Komisji ds. Budownictwa, Mieszkalnictwa poświęconej sprawie jego najnowszej inwestycji przy ul. Szymanowskiego. Tłumnie przyszli za to protestujący mieszkańcy ul. Szymanowskiego i Herbowej. Od miesięcy sprzeciwiają się nowej budowie, o czym wielokrotnie informowaliśmy.

„To sytuacja trudna do obronienia”

Na spotkaniu obecny był także architekt Ireneusz Lech, który swego czasu został poproszony o sporządzenie projektu dla innego przedsiębiorcy zainteresowanego kupieniem działki nieopodal magistratu.

– Zgodnie z miejscowym planem, jest kilka zapisów, które powinny być spełnione. Jeden z nich mówi o zapewnieniu na całym terenie minimum 50 procent powierzchni ekopozytywnej. Z analizy wyszło nam, że w tej chwili obecna zabudowa już przekracza 50 procent. Przekazaliśmy inwestorowi, że to sytuacja trudna do obronienia, a on wycofał się z przetargu – opowiada.

Jak ocenia architekt, nowa inwestycja w tym miejscu wymaga najpierw wprowadzenia zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, dopasowania jego przepisów do obecnie obowiązującej powierzchni zielonej.

– To jest działka budowlana, ale praktycznie nie jest do wykorzystania na cele budowlane. Każda budowa wiąże się tutaj ze zmniejszeniem powierzchni zielonej – podkreśla projektant.

To do całego terenu czy działki inwestycyjnej? Interpretacja rządzi się swoimi prawami

Skoro już teraz teren powierzchni zielonej jest mniejszy niż 50 procent, to jakim cudem zostało wydane pozwolenie na budowę nowego obiektu mieszkalnego? Kluczowa była… interpretacja zapisów. Jak tłumaczy dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta Szczecin, minimalny udział powierzchni ekopozytywnej owszem dotyczy terenu, ale… działek inwestycyjnych, czyli mniejszych powierzchni składających się na cały teren elementarny.

– Kolejne zapisy miejscowego planu odnoszą się do tego w jaki sposób można ją zabudować. Gdyby uznać za właściwe to, co pan architekt powiedział, to w planie powinna być informacja o „zakazie zabudowy” – broni decyzji o wydanie pozwolenia na budowę Wiesława Rabińska.

– Zapisy tych planów (z lat 90. – red.) były bardzo ogólne. Czasami zawierały wszystkie parametry, czasami dotyczyły tylko kilku najistotniejszych rzeczy. Również przyjęliśmy taką zasadę, że parametry, które odnoszą się do terenu, odnoszą się do działki budowlanej, w ramach której ktoś występuje z inwestycją – dodaje dyrektor Biura Planowania Przestrzennego Zofia Fiuk-Dymek.

Zdaniem radnego Marka Duklanowskiego, urzędnicy nie mają racji, a to tylko próba obrony stanowiska. – Jeśli uchwałodawca chciał, aby powierzchnia ekopozytywna była liczona w granicach działki budowlanej, to tak by napisał. Jeśli chciał, aby w granicach całego terenu, to tak jest napisane. Z tym argumentem piekielnie trudno się zgodzić – przyznaje.

6 metrów odległości nie obniża standardu warunków mieszkaniowych

W miejscowym planie z 1999 roku jest również mowa o zakazie lokalizacji obiektów obniżających standard warunków mieszkaniowych.

– Patrząc po obecności mieszkańców, to dowód na to, że nowa inwestycja obniża ten standard. To, jak blisko istniejącego budynku stawiamy nowy, jak na zielonym parkingu stawiamy parking – uważa radny Przemysław Słowik.

Zdaniem zastępcy prezydenta Szczecina Łukasza Kadłubowskiego, „ciężko było wykorzystać ten zapis przy odmowie wydania pozwolenia na budowę”.

– Plan określa, czym jest obniżenie standardu warunków mieszkaniowych. I nie ma tam takich rzeczy, jak zbliżenie do budynku – tłumaczy dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa. – W szczególności obiektem obniżającym standard jest na przykład lokal gastronomiczny z działalnością nocną, a nie budynek mieszkalny. On nie mieści się w tej definicji i nie obniża standardów mieszkaniowych.

Jak podkreśla, warunki techniczne zostały spełnione. – To państwa subiektywna ocena, że odległość obniża standard. Bo mieli państwo widok na klomb, a teraz będziecie mieć na budynek – argumentuje.

Dodajmy, że zgodnie z analizą nasłonecznienia, w efekcie postawienia nowego budynku przed istniejącym, mieszkanie najmniej doświetlone będzie miało tylko 3 godziny z hakiem dostępu do światła dziennego. Ale wszystko zgodnie z przepisami.

Sposób na obchodzenie przepisów budowlanych

Mieszkańców i wspierających ich radnych oraz architektów oburza również fakt niezaliczenia parkingu podziemnego jako kondygnacji, co wpływa na spełnienie zapisów dotyczących intensywności zabudowy.

– Budynek jest wzniesiony na słupach. W części podziemnej znajdą się miejsca postojowe, ale to nie jest kondygnacja w rozumieniu zapisów prawa. Do kubatury budynku wliczane są tylko klatka schodowa, przedsionek i winda – tłumaczy Wiesława Rabińska. – Wojewoda również uznał, że to nie jest kondygnacja.

Zdaniem radnego miejskiego Andrzeja Radziwinowicza, to sposób na obchodzenie przepisów budowlanych.

„To nie jest nasza subiektywna ocena”

– Konkluzje z tego spotkania nie będą dotyczyły konkretnego przypadku, nie mamy tutaj za bardzo przestrzeni do działania – przyznał zastępca prezydenta miasta Łukasz Kadłubowski. – Na poziomie urzędu i rad osiedli powinniśmy doprowadzić do tego, aby takich sytuacji było jak najmniej. Ze wstępnych analiz wynika, że jest bardzo dużo podobnych działek, szczególnie w Śródmieściu. Będziemy starali się informować mieszkańców i spółdzielnie, aby takich sytuacji było jak najmniej.

Jak zaznacza, można się zgadzać lub nie z interpretacją przepisów, ale dwa organy (Urząd Miasta i Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki), podjęły określone decyzje.

– To nie jest nasza subiektywna ocena, mamy określony plan i przepisy, na podstawie których jesteśmy zobligowani do tego, aby wydać decyzję. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to wojewoda może ją uchylić, ale nie zrobił tego. Sąd również nie podjął decyzji o wstrzymaniu realizacji inwestycji.

Radny Andrzej Radziwinowicz złożył wniosek do prezydenta miasta o przygotowanie audytu wszystkich działek, których granice ustalone są po obrysach budynku. – Aby móc informować o tym mieszkańców poprzez aktywne rady osiedla.

„Modehpolmo naprawdę nadwyręża zaufanie”

Teren zielony między istniejącymi budynkami przy ul. Szymanowskiego pełni funkcję placu budowy. W związku ze zmianami w organizacji ruchu, na ulicy Herbowej ma obowiązywać ruch dwukierunkowy.

– Poniemiecka kostka, wąskie ulice zajęte po obu stronach samochodami. Od miesięcy to problem pieszych, którzy są poszkodowani, nie mają jak przejść tą stroną od budowy. Jest wiele osób starszych, ta potrzeba poruszania musi być zabezpieczona. Modehpolmo tą inwestycją naprawdę nadwyręża zaufanie do tego interesu. Tu nie ma zgody społecznej – krytykuje radny miejski Przemysław Słowik.

– Nie mamy w projekcie, że po ulicy Herbowej będzie jeździć ciężki sprzęt. Zgodnie z organizacją ruchu, zajęcie jest tylko na siedem dni, aby zbudować zjazd. Poza tym czasem, nie ma takiej możliwości, aby ulicą jeździł ciężki sprzęt. Jeżeli chodzi o ciąg pieszy, to po zakończeniu budowy deweloper będzie chciał odbudować ten chodnik. Ale dopiero po zakończeniu inwestycji – informuje kierownik Referatu do spraw organizacji ruchu Marcin Charęza. Jak dodaje, „ruch pieszy w tym rejonie jest niewielki, a po godzinach pracy urzędu – wręcz znikomy”.