Antonina Grzegorzewska to obecnie jedna z najbardziej liczących się autorek polskiej dramaturgii. W Teatrze Współczesnym w Szczecinie wystawiono już dwie jej sztuki – „Migrenę" i „Tauryda. Apartado 679”. Obie na Dużej Scenie. Teraz możemy zobaczyć kolejną. „La Pasionaria” na scenie kameralnej (czyli w Malarni) zadebiutowała 30 września i jest to spektakl, który nie powinien „przejść bez echa”.


Słowa, które przeszły do historii

Bohaterką dramatu jest Baskijka, Dolores Ibárruri – aktywistka, publicystka, przewodnicząca (i jedna z założycielek) Komunistycznej Partii Hiszpanii, znana głównie dzięki słowom, które wykrzyczała podczas hiszpańskiej wojny domowej, czyli: „No pasarán! Es preferible morir de pie que vivir de rodillas!” („Nie przejdą! Lepiej umierać, stojąc, niż żyć na klęczkach”). Dzieło Grzegorzewskiej, przeniesione na scenę przez Karolinę Szczypek (reżyseria), nie jest chronologiczną, książkową, biografią tej postaci, aczkolwiek ukazuje kilka ważnych etapów jej długiego życia (Dolores zmarła w wieku 94 lat). Pierwsze sceny opowiadają o młodości bohaterki, jeszcze przed początkiem I Wojny Światowej, zaś epilog nawiązuje do zamachów terrorystycznych przeprowadzanych przez ETA w latach siedemdziesiątych.

Podzielona publiczność

Publiczność zasiada na widowni podzielonej na dwie „strony” i obserwuje poszczególne sceny, rozgrywające się w środku ograniczonej szklanymi ścianami przestrzeni, w której przez większość czasu znajdują się aktorzy. Widzimy Ibárruri, kobietę bardzo wierzącą, opłakującą czwórkę zmarłych dzieci, „oddającą” Madonnie los pozostałej przy życiu córki. To, co skłania ją do działalności politycznej, to śmierć jej męża – górnika i działacza socjalistycznego. Zmiana poglądów na temat religii i Kościoła to odpowiedź na próżność i przekupność kleru, a konkretnie reakcja na sytuację, w której lokalny ksiądz odmawia udzielenia ostatniej komunii (czyli wiatyku) umierającemu dziecku z biednej robotniczej rodziny.

Mocne artykuły i gniewne przemówienia

Dolores staje się Pasionarią, pisze artykuły dla madryckiego pisma „Świat Robotnika”, kierowanego przez Towarzysza Santiago (w tej roli Maciej Litkowski), „zatapia się” w ideologii Marksa... Pasja i poświęcenie, które oddawała wierze katolickiej, teraz kieruje w stronę walki politycznej – w Hiszpanii, a potem w Związku Radzieckim (w którym spędziła 34 lata). Jest niewątpliwie postacią niejednoznaczną, co podkreśliła reżyserka, powierzając odegranie tytułowej roli dwóm aktorkom. Młodą Dolores kreuje Maria Dąbrowska, precyzyjnie szafująca różnymi emocjami, wygłaszająca gniewne przemówienia, wychwalająca komunizm, przekonana o jego wartości i „wyzwalającej” skuteczności.

Spojrzenie w dwie strony

Starszą Dolores widzimy w ujęciu Ewy Sobiech (ubranej w czarny żakiet i uczesanej w kok). To przedstawicielka rewolucji zbiurokratyzowanej, mniej dbającej o człowieka, a skupionej na trwałości całego systemu. Dobrze zainscenizowana konfrontacja dwóch twarzy i dwóch oblicz tej samej postaci, to jeden z kilku atutów tego spektaklu (bardzo znacząca jest w tym kontekście sekwencja, w której obie aktorki siedzą na jednym krześle, spoglądając w dwie różne strony).

Hiszpania tragiczna

Jednak „La Pasionaria” to nie tylko opowieść o Dolores, ale także o jej ojczyźnie (do której wróciła dopiero po śmierci Franco). Hiszpania to ziemia tragiczna, wciąż karmiąca się swymi ofiarami, politycznie i społecznie rozdarta, pogrążona w konfliktach. Te kwestie uosabiają pozostałe postacie - m.in. Gabriel (Michał Lewandowski), działacz socjalistyczny, który trzydzieści lat po II wojnie światowej ginie w jednym z zamachów baskijskiej organizacji terrorystycznej i wyrażająca swój ból w dramatycznym monologu prostytutka, Esperanza (Adrianna Janowska-Moniuszko). Ważną choć dość krótko obecną na scenie postacią jest też matka Gabriela, którą gra Joanna Matuszak.

Jedna z pierwszych kobiet

Część aktorów widzimy tylko na wideoprojekcji, odtworzonej podczas spektaklu. To m.in. Konrad Pawicki – mąż tytułowej bohaterki i Robert Gondek, występujący jako ksiądz. Ten „jedyny film o Pasionarii” interesująco urozmaica cały przekaz.

Czas trwania tej inscenizacji (90 minut) mógłby według mnie zostać nieco „przycięty” (poprzez rezygnację z kilku scen), z pożytkiem dla odbioru całości. Mimo to, przedstawienie ma w sobie energię i wartość poznawczą. Postać Dolores Ibárruri w Polsce nie jest zbyt dobrze znana i można powiedzieć, że „La Pasionaria” znacząco tę sytuację poprawia, przypominając jedną z pierwszych kobiet, która miała tak silną pozycję polityczną.