Gitarowe święto przyciągnęło do komnaty książęcej rezydencji setki szczecinian! Od 25 marca w Zamku Książąt Pomorskich trwały jubileuszowe XX Wiosenne Koncerty Gitarowe, zakończone muzyczną, bardzo ekscytującą podróżą do Indii...
2 kwietnia w sali ks. Bogusława Łukasz Kuropaczewski wystąpił zarówno z programem solowym (grając utwory Marca Neikruga, Miguela Llobeta i Nicolo Paganiniego), jak i w duecie z pianistą Markiem Brachą, prezentując kompozycje Antona Diabellego i Krzysztofa Mayera. Ten występ został bardzo dobrze przyjęty, a niemalże furorę wzbudził, goszczący w tej samej przestrzeni zamkowej, ceniony duet gitarowy hiszpańsko-kubański – Anabel Montesinos i Marco Tamayo. Wszystkie bilety zostały sprzedane. Ci, którym udało się je kupić podziwiali kunsztowne interpretacje dzieł Bacha, Granadosa czy Kokoshkina w wykonaniu pary, która prywatnie jest małżeństwem. Tego wieczoru tak dobrze czuli się na scenie, oklaskiwani przez szczecińskich widzów, że wracali na nią kilka razy, by zagrać ponadprogramowo m.in. utwór „Alleluja” Leonarda Cohena.
Finał festiwalu również był bardzo ognisty, wypełniony muzyką jeszcze mocniejszą i momentami bardzo dynamiczną. 9 kwietnia w sali ks. Bogusława można było podziwiać grupę, która działa „pod szyldem” Indialucia, stworzoną przez Michała Czachowskiego i grającą muzykę indyjską oraz flamenco. Ten gitarzysta prezentował się już na tej scenie podczas XVI Wiosennych Koncertów Gitarowych. Wtedy zagrał utwory przygotowane w ramach projektu Viva Flamenco! Teraz przyjechał z jednym muzykiem z tamtego zespołu (Krzysztofem Nowakowskim – perkusjonalia, cajun). Reszta składu, to już ludzie nowi – Andrzej Kowalski (bas), Piotr Malec (tabla), Leo Vertunni (sitar), Tomasz Pala (fortepian) i Girdhar Udupa (ghatam).
Celem, do którego dąży indyjski artysta, jest wywołanie w odbiorcy doznania estetycznego zwanego rasą. Pod wpływem dźwięku i obrazu widz może zatracić poczucie ciała. Tego wieczoru muzycy, którymi dowodził Michał Czachowski byli bliscy takiego efektu, bo uzyskali niezwykle intensywne brzmienie, oparte przede wszystkim na uwypuklonym rytmie. Takie utwory (autorstwa lidera grupy) jak „Taliquete” czy „Aroma de Cilanto” wzbudziły żywe reakcje ze strony widowni, a emocje osiągnęły najwyższy punkt, gdy pod koniec koncertu Girdhar i Czachowski rozpoczęli wokalny „pojedynek”, stosując indyjskie techniki śpiewu. Widzowie byli po prostu zauroczeni tą końcówką, jak też całym tak barwnym i emocjonującym występem. Nie ma wątpliwości, że to była bardzo dobra edycja festiwalu i trudno chyba będzie w przyszłym roku ułożyć program lepszy czy nawet równie dobry...
Komentarze
1