Od 11 grudnia w Muzeum Narodowym można podziwiać wystawę "Tarshito. Sztuka dla nowej ludzkości". Dino Lorusso oraz Arvee Laluz, asystenci Mistrza obecni byli w Szczecinie już pięć dni przed wernisażem, by móc się do niego przygotować w należyty sposób. Obaj są zgodni, że praca z Mistrzem to dla nich okazja, by wzbogacić swą osobowość. Tarhito w ich mniemaniu to osoba otwarta na wszelkie innowacje oraz bardzo precyzyjna. Transport dzieł Tarshito zorganizowało Muzeum Narodowe i już na początku grudnia wysłało do włoskiego Bari ciężarówkę.
Tarshito z wykształcenia jest architektem, a jego imię oznacza w sanskrycie „pragnienie poznania wewnętrznego”.W twórczości tego człowieka odnajdujemy dwa, wciąż przeplatające się ze sobą elementy: wazy oraz dłonie. Pierwsze są dla Artysty symbolem kobiecości . Wszak waza to ciało kobiety, na które składa się także jej skomplikowana psychika i targające nią emocje. Waza jako kobieta potrafi chronić, rodzić, czekać i dawać. Bogatą symboliką charakteryzują się także dłonie u Tarshito. Dłonie, dzięki którym można się jednoczyć, pomagać, solidaryzować, być razem.
Tak naprawdę nazywa się Nicoli Strippoli i urodził się w 1952 roku we Włoszech, w Apulii. Pseudonim Tarshito nadał mu w 1979 roku Bhagwan Shree Rajneesh. Spotkanie z nim stało się przełomem w życiu tego twórcy, o czym opowiedział podczas krótkiego spotkania na dzień przed otwarciem wystawy.
A.P. – Dlaczego Szczecin? Skąd ten pomysł?
Tarshito – Województwo zachodniopomorskie zaprosiło mnie do Waszego miasta, aby pokazać moją twórczość. Niniejsze zaproszenie związane jest bezpośrednio z faktem, iż Uniwerystet w Bari współpracuje od dawna z Uniwersytetem Szczecińskim. Pomysł powstał w Bari, gdzie mieszkam i pracuję. W październiku bieżącego roku podczas tygodnia kultury włoskiej, który corocznie organizowany jest przez Katedrę Italianistyki zostałem zaproszony do przedstawienia swoich prac w Waszym mieście. To absolutnie pierwszy raz, gdy moje prace są pokazywane w Polsce.
A.P.- Jak się zatem Panu u nas podoba?
Tarshito – Celem mojej ziemskiej przygody jest poznanie tej planety poprzez liczne podróże. Polska jest jednym z punktów na planecie. Czuję się uhonorowany możliwością obejrzenia tego kraju, a także szczęśliwy, że mogę dać mu coś od siebie i coś otrzymać. To, co mnie najbardziej interesuje to poczucie, że nasza planeta to jedność i że ja jestem z nią zjednoczony. Dzięki poczuciu jedności mogę realizować swe projekty związane właśnie z pojęciem jedności. Wspaniałe jest to, że Polska mnie zaprosiła. Każde zaproszenie traktuję jako świętość.
A.P. - Zawsze interesowało mnie to, skąd artysta czerpie inspiracje?
Tarshito – Inspiracja to nie kopiowanie zjawiska bądź rzeczy, którą się gdzieś dostrzega. Inspiracja to dar. Dar, który przychodzi od boskości, ze światła. To dar od Boga, który wybiera Ciebie, jako swojego pracownika, by móc pracować z pięknem, z cudem życia. Dar bycia artystą może się przejawiać w różnych postaciach: nie w tworzeniu różnych dzieł, co jest jasne, ale także w tym, jakim się jest, w jaki sposób się chodzi, jak patrzy, jak przygotowuje posiłki, czy jak mówi. Każdy w jakiś sposób kreuje i tworzy. Niektórzy natomiast są wybranymi do kreowania rzeczy nadzwyczajnych. Zatem powtarzam – inspiracja to dar. Mój dar pochodzi z głębi serca.
A.P.- Wobec tego wszystko, co Pan tworzy powstaje pierw w sercu?
Tarshito – Wszystko pochodzi z serca, z miłości do nas samych i do świata. Wszystko pochodzi z punktu, który znajduje się w nas. Na całe szczęście na świecie nie ma tylko i jedynie artystów. Są także piekarze, ludzie sprzedający owoce na targach, księgowi. Jednakże oni też są poniekąd artystami, gdyż też w swoim życiu odnajdują różnego rodzaju inspiracje. Ważne tylko, by znaleźć środek samego siebie, czyli miłość. I należy o tym zawsze pamiętać, nawet w dzisiejszych czasach, kiedy to jesteśmy całkowicie pochłonięci przez sprawy materialne. Tylko sztuka może przypominać ludziom o tym, że istnieje także rzeczywistość duchowa.
A.P. - Mówi Pan, Tarshito, że każdy z nas jest w pewnej mierze artystą. Są jednak ci wybrani. Kiedy i jak zrozumiał Pan, że jest Pan wybrany?
Tarshito – Zrozumienie tego to długotrwały proces. To nie była jakaś konkretna chwila. Do momentu obrony z architektury żyłem w sposób standardowy. Moja przemiana zaczęła się w Indiach, w miejscu bardzo uduchowionym. Poznałem tam Mistrza Duchowego. To właśnie z nim i dzięki niemu podjąłem się wyzwaniu, by szukać boskości. Wówczas dopiero zacząłem się otwierać na dary, jakie otrzymałem w dziedzinie tworzenia. Wydarzyło się to 30 lat temu, miałem wtedy 25 lat.
A.P. - Miał Pan wielkie szczęście, Tarshito, że spotkał Pan właściwą osobę we właściwym momencie.
Tarshito- Tak, właśnie tak to postrzegam. Jako młody człowiek zaufałem mojemu Mistrzowi Duchowemu i dzięki nim cała droga, jaką przeszedłem była łatwiejsza.
Komentarze
0