Z powodu remontu ulicy Kolumba aktualnie nieco trudniej tam dotrzeć. Mimo to chętnych, by odwiedzić budynek z numerem pięć, jest niemało. I nic dziwnego, zwłaszcza że miejsc, w których tak dobrze sobie radzą muzyka i kultura niezależna, nie mamy w Szczecinie zbyt wiele. Krzywy Gryf skutecznie wypełnia to zapotrzebowanie już od dwóch lat. 19 sierpnia odbędzie się tu impreza urodzinowa z mocnym i ciekawym polsko-niemieckim składem.
Początki były skromne, ale wydarzeń przybywało
– Na początku Krzywy Gryf był klubem z kilkoma koncertami i jam session w ciągu miesiąca. Zdecydowanie założyliśmy, że nie będziemy kolejnym Hard Rock Cafe – wspomina kierujący tym miejscem, Piotr Jankowski. – Po paru miesiącach wydarzeń przybywało, a znajomi intensywnie uczestniczący w kulturze, stwierdzili, że takiego miejsca brakowało i robimy więcej niż niejedna instytucja czy dom kultury z budżetami.
Zanim lokal przyjął nazwę „Krzywy Gryf”, przez pewien czas działał pod innym szyldem, ale już wtedy oprócz wydarzeń muzycznych, które zdecydowanie dominują przy ul. Kolumba 5, oferował dużo różnych aktywności. W ostatnim czasie są to także wystawy, prezentacje prac studentów i wykładowców, próby zespołów, sesje fotograficzne. Zdarzają się też imprezy tematyczne i okolicznościowe.
„Chcieliśmy stworzyć niezależną przestrzeń”
– Okrzyknęli nas centrum kultury i tak zostało. Dodajemy tylko często z przekąsem – „niezależne”, bo to było naszym celem. Chcieliśmy stworzyć niezależną przestrzeń, bez skostniałej struktury, utrudniającej realizowanie pomysłów. Niedawno fundacja, którą założyliśmy, uzyskała statut przedsiębiorstwa społecznego. Pracuje u nas zaledwie kilka osób, ale współpracujemy na stałe z kilkunastoma specjalistami w różnych dziedzinach, bez których obecnie nie wyobrażamy sobie działalności, ponieważ u nas to człowiek jest na pierwszym miejscu – dodaje Jankowski.
Dzięki zaangażowaniu stałej ekipy, ale także współpracowników, w Krzywym Gryfie wystąpiły już takie zespoły jak: Los Fastidos, Apocalypse Orchestra, Antigama, Sceptic, Satarial, Fort BS, Siksa i wiele, wiele innych. W najbliższym czasie zagrają tu klasycy polskiego ska, czyli Vespa oraz bydgoska legenda, Schizma.
Dawna sala konferencyjna wytwórni win
– Jako cel obraliśmy sobie organizację około 100 koncertów rocznie – mówi Jankowski. – Nasza sala wygląda niepozornie, bo to dawna sala konferencyjna firmy Rückforth – wytwórni win, spirytusu i likierów. Jednak wielu muzyków po próbie dźwięku mówi, że nie wie, jak my to zrobiliśmy, ale mamy jedną z najlepiej brzmiących przestrzeni w Polsce. Cenimy to, że artyści darzą nas zaufaniem i czasami pomimo wcześniej przysyłanych wymagań „jak z kosmosu”, pozwalają nam mimo wszystko robić swoje. Z wielu błędów już wyciągnęliśmy konsekwencje, więc jest coraz lepiej – dodaje.
Na drugie urodziny Krzywego Gryfa szykowany jest koncert, który z pewnością zainteresuje fanów „mocnego uderzenia”. Wieczorem, 19 sierpnia, na scenie pojawi się aż sześciu wykonawców.
Dark punk z Berlina
– Aktualnie królują u nas cięższe odmiany muzyki, czyli metal, hardcore, punk, dlatego dla odmiany wspólnym mianownikiem dwulecia jest post-punk – mówi Jankowski.
Zdecydowanie headlinerem jest zespół Totenwald. To berlińska formacja w klimatach dark punk, która swoją stylistyką przeniesie słuchaczy w lata 80. Ciekawą nowością w programie wieczoru jest tajemniczy duet męsko-damski Duns z Wrocławia. Kolejny mocny punkt to ceniony zespół Martim Monitz, który jest znany szczecińskiej publiczności z wielu klubowych koncertów.
Szlauch, dzicz i fotograficzny ostry dyżur
Na liście wykonawców znalazł się też zamaskowany skład electro punk z lokalnej wytwórni Syf Records – szalony Szlauch, a ze Stargardu przyjedzie ekipa raw punk DZ!CZ. Na sam początek został wybrany szczeciński projekt spod znaku cyberpunk – Nasabro, natomiast swego rodzaju wisienką na torcie ma być wystawa fotograficzna serii „Ostry dyżur” autorstwa Artura Poterskiego.
Warto dodać, że Totenwald to zespół inspirowany korzeniami berlińskiego anarcho-punka i brzmieniem Neue Deutsche Welle z wczesnych lat 80. Ich charakterystyczny styl jest dość eklektyczny. Oprócz nowofalowego blichtru i post-punkowej melodyjności uwagę widzów przyciągają też ekspresyjne solówki na saksofonie i osobowość ekscentrycznej wokalistki, Trish.
Bilety są jeszcze dostępne.
Komentarze
1