Osiedla Trzebusz i Dunikowo, gdzie ma powstać specjalna strefa ekonomiczna są nieznane przeciętnemu szczecinianinowi, a szkoda, bo oba puste dziś i wymarłe miejsca mają ciekawą historię.

Początki Dunikowa

Pierwsze z nich Dunikowo (Rosengarten Plantage) sąsiaduje również z Kijewem i leży wśród lasów Puszczy Goleniowskiej. W 1852 roku powstało, na miejscu wcześniejszej plantacji morwy, nowe osiedle. Początkowo nosiło nazwę Neu Rosengarten (od pobliskiego Rosengarten, czyli Kijewa), by potem zmienić nazwę na Rosengarten Plantage. Tereny osiedla zostały wykorzystane do celów przemysłowych. Powstały tutaj między innymi wytwórnie ultramaryny, saletry i sody. W fabryczkach pracowało 3 majstrów i 24 robotników. Oprócz tego, w roku 1939, przebywało tutaj 4 stałych mieszkańców.

W granicach Dunikowa znajduje się również stary, poniemiecki cmentarz, uporządkowany kilka lat temu przez uczniów wielgowskiego gimnazjum. Chowano na nim mieszkańców nieistniejącego obecnie osiedla Franzhausen usytuowanego z obu stron obecnej ulicy Stary Szlak przy którym od niedawna zaczęto ponownie stawiać domy.

 

Początki Trzebusza

Kolejne omawiane osiedle, Trzebusz, znajduje się pomiędzy Dąbiem a Wielgowem. Przez środek osiedla przepływa Żołnierska Struga z brodem, przez który przewożono smołę. Na terenie Trzebusza w XII wieku znajdowała się wieś zwana Tribus lub Triebz. Trudno jest ustalić, kiedy Trzebusz przestał być wsią i został przyłączony do Dąbia. Nowa nazwa Stuthof pojawiła się dopiero w połowie XVIII wieku. W tym okresie w Trzebuszu znajdował się majątek nastawiony na hodowlę koni. Później prowadzono również hodowlę bydła, którą zajmowali się sprowadzeni na te tereny osadnicy holenderscy. Na przełomie XVIII i XIX wieku majątek w Trzebuszu często zmieniał swoich właścicieli. W drugiej połowie XIX wieku właścicielem majątku został porucznik von Falkenstein. W tym okresie majątek funkcjonował bardzo sprawnie i miał swój okres świetności. Do drugiej wojny światowej powstało w Trzebuszu wiele okazałych willi, które jednak nie przetrwały pożogi wojennej.

 

Krwawy Trzebusz

Pod koniec II wojny światowej Trzebusz był świadkiem zaciętych walk Armii Czerwonej z niemieckimi wojskami. Nie był to łatwy teren. Szczecin jest otoczony lasami, w których znajdowało się wiele strumyków i bagien. Jedną z rzeczek płynących przez Trzebusz nazwano Żołnierską Strugą, prawdopodobnie na pamiątkę zaciętych walk, które toczyły się w tym rejonie. Przecież w końcu siły sowieckiej sześćdziesiątej pierwszej armii nacierały na Dąbie z pozycji koło Sławociesza i Trzebusza. Poza tym cały teren wokół dawnego Altdamm przekształcony został w potężną strefę obronną, w ramach której wkomponowano pozycje ogniowe artylerii, gniazda broni maszynowej, schrony bojowe. Z tego też powodu o Dąbie walczono zawzięcie, czasem nawet wręcz

Sam Trzebusz został zdobyty przez Sowietów wespół z polskimi żołnierzami 10 marca 1945 roku, natomiast sąsiednie, położone zaledwie kilka kilometrów dalej Dąbie dopiero jedenaście dni później: 21 marca. W walce o dawny Altdamm, w lasach pomiędzy Wielgowem a wspomnianą dzielnicą zginęło wielu wojskowych. Szacuje się, że mogło zginąć nawet 40 tysięcy Niemców. Nawet jeżeli dane te są przesadzone, w lasach między Wielgowem a Dąbiem pozostało mnóstwo zwłok, o czym wspominają relacje świadków. Dla pierwszych Polaków przybywających do Wielgowa widok trupów obleczonych w żołnierski mundur stało się chlebem powszednim, przynajmniej na początku ich pobytu. Polscy świadkowie wspominają również cmentarzysko koni, które znajdowało się w lesie niedaleko Trzebusza. Ogromna ilość rozkładających się zwłok zwierząt robiła na przyjezdnych piorunujące wrażenie. Martwe konie znalazły się w tym miejscu zapewne z powodu uczestnictwa w walkach radzieckiego siódmego samodzielnego korpusu kawalerii gwardii.

Słowem, część specjalnej strefy ekonomicznej powstanie na cmentarzysku, które może być naszpikowane niewybuchami. Ponadto ziemie te mogą kryć w sobie tysiące kości ludzkich i zwierzęcych.

 

Wielki szaber

Po zakończeniu wojny część wojsk radzieckich stacjonowała do 1946 roku na pograniczu Trzebusza i Sławociesza. Dlaczego taka lokalizacja, a nie inna? Ze Sławociesza było blisko do dwóch ważnych, wielkich zakładów przemysłowych: papierni w Strudze i fabryki silników lotniczych w Załomiu. O tym, że czerwonoarmiści nie próżnowali w pierwszym z zakładów, nie tak odległym od sąsiedniego Dunikowa możemy się dowiedzieć z pisma zarządu gminy Smierdnica z dnia 27 sierpnia 1945 roku: na terenie tutejszej gminy znajdują się: jedna fabryka papieru w Hohenkrug, której wszystkie maszyny i urządzenia zostały wywiezione przez wojska Armii Czerwonej.

Sam Trzebusz i Dunikowo poza zniszczeniami wojennymi dobił ostatecznie wielki szaber, którym trudniła się większość okolicznych mieszkańców. Panujący wówczas głód zmuszał ludzi do handlowania wszystkim, co popadnie, nawet cegłą z popalonych budynków. W wyniku takiej działalności Trzebusz i Dunikowo stały się pustymi, wymarłymi osiedlami, które musiały czekać 60 lat, aby ponownie znaleźć się w centrum zainteresowania. Miejmy nadzieję, że oba miejsca odzyskają swój przemysłowy charakter i w powstałej specjalnej strefie ekonomicznej wielu ludzi znajdzie pracę.