- Jedna z anegdot głosi, iż Irlandczycy tańczyli w swoich ogrodach, kryjąc się za płotami - mówi Jakub Kozieł ze Szkoły Tańca Irlandzkiego Tir na nÓg. - Inna, że w irlandzkich pubach tańczono za barem z wyprostowanymi rękoma i plecami, tak aby Anglicy nie rozpoznali w tym tańca.
Obrzędy na uroczysku
Jakub Kozieł, nasz przewodnik po krainie tańca irlandzkiego, zna wiele opowieści wyjaśniających ograniczenie użycia w nim rąk do minimum. Są one powiązane z historią tańca irlandzkiego, która liczy sobie ponad 2000 lat i wywodzi się z rytuałów ku czci dębów oraz słońca odprawianych przez kapłanów celtyckich – druidów.
Kapłani ci wnieśli duży wkład do dorobku kulturowego Irlandii, ale ich era nie trwała wiecznie i nawet magiczny napój komiksowego Panoramiksa nic nie mógł temu zaradzić. Kres nastąpił wraz z nadejściem chrystianizacji. Zniknęły magiczne obrzędy oraz tańce w kręgu, tak jak i druidzi. Jednak ich duch przetrwał w dwóch postaciach. Pierwsza z nich przesączyła się przez mury klasztorów i zmaterializowała na kartach manuskryptów w postaci pogańskich ornamentów wykorzystywanych do iluminacji ksiąg. Najsłynniejszym przykładem jest tu średniowieczna „Księga z Kells”, z której czerpie się dziś wzory do haftów umieszczanych na strojach wykonawców tańca irlandzkiego. Druga zakradła się do tamtejszych wiosek i zachowała w postaci kroków tanecznych oraz muzyki.
Zakaz
Czy możemy zatem uważać, że ojcami tego fenomenalnego tańca byli tylko Celtowie? Nie. Wątpliwości rozwiewa Jakub Kozieł: - Miały na niego wpływ także inne kultury, a w szczególności Normanowie, którzy najechali Irlandię w XII wieku. I dodaje: - Warto także pamiętać o tym, że w kolejnych wiekach taniec irlandzki był praktycznie zakazany. Faktycznie, choć w XVI wieku trafił spod strzechy zamków, a także na dwór Królowej Elżbiety I, były okresy, że jego praktykowanie mogło zostać bardzo surowo ukarane.
Zakazy i obostrzenia nakładane na kulturę irlandzką są kanwą wielu historii wyjaśniających tańczenie z rękoma ułożonymi wzdłuż elegancko wyprostowanego tułowia.- Jedna z nich mówi o tym, że grupa ówczesnych tancerzy została zabrana przed oblicze królowej Elżbiety I, aby dla niej wystąpić. W ramach buntu, żeby nie okazywać radości z tańca w obecności okupujących Irlandię Anglików, postanowili nie podnosić rąk do góry. Podobnie oryginalny taniec pojawia się i w innej anegdocie: - Tak samo powitano królową przybywającą do Irlandii. Trzeba przyznać, że reakcja tancerzy stojących na brzegu wydaje się prawdopodobna, gdyż mogła być znakiem dezaprobaty wobec statutów z Kilkenny z XIV wieku, które zakazywały kultywowania tradycji irlandzkiej, w tym również tańca – rozważa Jakub Kozieł i dodaje: - Swoją drogą, dziwnym wydaje się zakazywanie Irlandczykom tańczenia, a następnie zapraszanie ich na dwór, aby tańczyli swój taniec narodowy.
Na szczęście ciemiężenie Irlandii nie trwało wiecznie. W XVIII wieku pojawili się mistrzowie tańca, którzy podróżując, nauczali prostych ludzi. Jednak dopiero na przełomie XIX i XX wieku praktykowanie tańca irlandzkiego ponownie stało się legalne i wówczas, w 1929 roku, założono pierwszą Komisję Tańca Irlandzkiego (An Coimisiún le Rincí Gaelacha), która od tamtego czasu wyznacza standardy tańczenia, uczenia i sędziowania.
Dziś wszyscy miłośnicy pięknej Irlandii i jej tradcji mogą być spokojni - taniec irlandzki ma się dobrze i nikt go nie zakazuje. Dlatego tańczmy, ile sił w nogach, pamiętając o żyjących przed nami bohaterach, którzy strzegli swojej kultury. Niech duch druidów wciąż będzie z nami!
Wszystkie odsłony cyklu "Skocz na irlandzki" tutaj.
Cykl artykułów "Skocz na irlandzki" realizujemy razem ze szkołą Tir na nÓg Szczecin.
Następna odsłona cyklu "Skocz na irlandzki" w najbliższy czwartek.
Komentarze
1