Niektóre są olbrzymie i na pierwszy rzut oka przypominają kule armatnie sprzed wieków, ale nie są to wytwory człowieka, tylko dzieła natury. Przedwojenni niemieccy naukowcy nazwali je Stettiner Kugeln, czyli szczecińskie kule. - Mamy więc takie piękne formy skalne, które noszą nazwę naszego miasta, co jest niebagatelne i nieczęsto spotykane – podkreśla dr Robert Woziński, kierownik Muzeum Geologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego.

Te formacje skalne powstawały w naszym regionie w dolnym oligocenie, czyli jakieś 34-28 milionów lat temu. Wtedy dzisiejsze Pomorze Zachodnie było pod zalewem morskim.

- W przeciwieństwie do dzisiejszego Bałtyku, było to morze o znaczne większej powierzchni, zdecydowanie bardziej ciepłe, a także o większym zasoleniu. W związku z tym, że było dość płytkie, na dnie gromadziły się różne szczątki organiczne zwierząt, które bytowały w tym zbiorniku – opowiada dr Woziński.

Ich twarde elementy, takie jak pancerze, zęby, muszle czy kręgi, stawały się skamieniałościami, które były zaczynkiem szczecińskich kul. Wokół nich osadzał się piasek, budując owalne formacje skalne – konkrecje.

- Dlatego po rozbiciu szczecińskich kul możemy w środku zobaczyć na przykład zęby rekinów z czasów oligocenu. To są trochę takie „jajka-niespodzianki” – mówi kierownik Muzeum Geologicznego US.

W dotyku są szorstkie i ziarniste. Intensywnie brudzą dłonie na żółty lub rdzawy kolor. - Tę barwę nadaje im minerał, który nazywamy syderytem, czyli węglanem żelaza. Jest jednym ze spoiw tych formacji skalnych. Z punktu widzenia petrograficznego, szczecińskie kule to piaskowce, czyli piasek, który uległ pewnej cementacji – tłumaczy dr Robert Woziński.

Można je oglądać w Muzeum Geologicznym US przy ul. Mickiewicza 16a. Albo odnaleźć samemu podczas spaceru w Puszczy Bukowej czy Puszczy Wkrzańskiej.