Wyruszył z Bugu przy granicy białoruskiej, aby po 40 dniach dopłynąć do Szczecina, gdzie płynie jego ukochana rzeka Odra. „Uderzyła mnie duża ilość ptasich głosów. Mimo, że samo koryto i woda nie są w najlepszej kondycji, to dolina jest oazą życia” – opowiada Michał Zygmunt. „Mam nadzieję, że rzeki wrócą do ludzi, a nie do wielkich instytucji, które nie potrafią zrobić nic dobrego”.
Michał Zygmunt jest muzykiem, łowcą dźwięków, ale też społecznikiem zaangażowanym w sprawy rzek. Jego ukochaną jest Odra, która w zeszłym roku musiała mierzyć się z katastrofą, ogromnym zanieczyszczeniem, tonami martwych ryb. Zaangażowany w jej ratowanie, postanowił wyruszyć w samotny rejs w poprzek kraju.
– Chcę w ten sposób zwrócić uwagę na stan rzek, choć artystyczny wymiar mojej wyprawy to chęć przywiezienia Odrze dzikości i nowego życia. Mam nadzieję, że będzie to jeden z wielu głosów, które zwrócą uwagę i pomogą podjąć konkretne działania. Abyśmy mogli odzyskać zdrowe, czyste i zielone rzeki – opowiada artysta.
Rejs Michała Zygmunta trwał 40 dni. Zaczął od Bugu przy granicy białoruskiej, dalej przepłynął Narew, dziką Wisłę, Brdę, kanał Bydgoski, uregulowaną Noteć, Wartę, aż dopłynął do Odry. Cały dystans, czyli około 1300 kilometrów, pokonał na drewnianej pychówce pod żaglem. To tradycyjna łódź o długości kilku metrów, używana głównie do prac gospodarczych, choć wykorzystywana także w rekreacji.
– Zaskoczyła mnie dzikość Bugu, Wisły, ale też wielkie serce ludzi, którzy pomagali mi na różnych etapach. Były też trudności, część z nich wynikała z kiepskiego zarządzania rzekami. Na kilka dni utknąłem, Wody Polskie nie chciały mnie wpuścić na kilka odcinków. Kiedy w końcu mi się udało, to okazało się, że szlak nie był do końca przygotowany – przyznaje łowca dźwięków, ale jednocześnie dodaje: – Chcę przywozić tylko i jak najwięcej pozytywnych emocji.
Wyprawa muzyka zakończyła się w Roztoce Odrzańskiej. – Odra uderzyła mnie dużą ilością ptasich odgłosów. Mimo, że koryto i woda nie są w najlepszej kondycji, to dolina jest oazą życia, wielkim rezerwatem przyrody. Od Kostrzyna po sam Szczecin. Nie potrafimy tego dostrzec, ale mam nadzieję, że uda się to zmienić – podkreśla.
Michał Zygmunt pływa po wielu rzekach, ale to właśnie Odra gości na jego nagraniach. Jest także autorem dźwiękołapek - to miejsca do siedzenia wyposażone w soczewki akustyczne, które pozwalają wychwycić każdy dźwięk natury.
– Mam nadzieję, że rzeki wrócą do ludzi, a nie do wielkich instytucji, które nie potrafią zrobić nic dobrego. Musimy się nimi zaopiekować – apeluje muzyk.
Pomorze Zachodnie wsparło organizację wyprawy Michała Zygmunta
Komentarze
0