Gdybym nie znał poprzednich dokonań tego autora (głównie tych prozatorskich), to chyba nie zajrzałbym do tego tomu. Jego tytuł wzbudził we mnie przypuszczenie, że to kolejne „martyrologiczne” dzieło traktujące o tym, jak to twórca pod wpływem obostrzeń pandemicznych znalazł wewnętrzny spokój, dostrzegł pozytywne strony zwolnienia tempa życia itp…

Tymczasem wbrew pozorom ten zbiór tylko w części składa się z wierszy napisanych w 2020 roku i później. Trzy z nich to teksty z albumu „Za linią horyzontu” grupy SBB wydanego w 2016 roku (m.in. „Odwieczni wojownicy”). Wśród pozostałych są takie, które ukazywały się już w zarówno papierowych, jak i internetowych wydaniach pism literackich. Znany był chociażby wiersz pt. „Spoko Loko”, który teraz otrzymał tytuł „Idylla”.

Niewrzęda, urodzony w Szczecinie i tu mieszkający do 1989 roku, debiutował jako poeta w piśmie „Morze i Ziemia”. Ma na koncie wiele zbiorów wierszy. W 1997 r. został nagrodzony „Srebrnym Pegazem” w Europejskim Konkursie na Polski Wiersz Emigracyjny. Podwójne motto niniejszego tomu to fragmenty poezji Majakowskiego i Rimbauda, i szczególnie ten drugi cytat z „Modlitwy wieczornej” francuskiego twórcy zdaje się być bardzo adekwatny do estetyki tej publikacji.

W poszczególnych utworach odnajdziemy więcej odniesień do innych dzieł kultury. W „piosence międzywojennej” autor parafrazuje Broniewskiego, a „Pułapka, czyli Tadeusz Różewicz w swojej pinakotece” to erudycyjny przegląd malarskich afiliacji tego poety. W „Nowej normalności” jest też wzmianka o Laurie Anderson i jej koncepcie o języku jako wirusie.

Generalnie „Lockdown” to nie jest poezja gładka i wykoncypowana. W leksykalnym arsenale autora są też słowa mocne i soczyste, które pojawiają się tu i ówdzie, by wzmocnić ostrość widzenia świata („w kosmos wyjebie”). Autor nie ucieka od prostych rozwiązań, czasami stosuje proste rymy dokładne („trolle zagięły parole”, „wśród rosłych goryli pojawili się otyli”). Jest tu zatem i humor, i podszyta ironią powaga... Odnośnie do sfery sacrum Niewrzęda ma poglądy raczej zdecydowane i niejednokrotnie wyraża swój krytycyzm w tym względzie. „Gdyby Bóg był wiary godny...” to pierwszy wers wiersza „Nowa normalność”, a w innym padają słowa, że „złudzenie, to jedyne zbawienie”... W wierszu „po ciszy przed burzą” oznajmia, że „skończył się koniec historii”, a los miniony „powraca jak klątwa”.

Całość kończy cykl „wiersze kosmiczne”. To efekt współpracy Niewrzędy z fizykiem jądrowym, profesorem Adamem Majem w ramach projektu „Creation of Elements”. Dzięki tym ostatnim stronom tomu możemy  więc skosztować „upojnego zapachu kosmosu”, z perspektywy lat świetlnych analizować człowieczeństwo, by ostatecznie dotrzeć finału, którym jest „postscriptum”. „Wciąż nas kusi niebo/i znaczenia sens” to wersy, które otwierają ten wiersz i to jest dobre podsumowanie rozważań, które znajdziemy w „Lockdownie”, bo wydaje się, że właśnie w naturze wszechświata i jego niezmiennym trwaniu, „w źródle wszelkich brzmień” a nie w intelektualnych dysputach i religijnych mrzonkach, odnajdziemy sens.