Wczoraj, 20 października, w Sali Kominkowej Klubu XIII Muz, pisarki i pisarze, których opowiadania znalazły się w zbiorze ,,2008. Antologia współczesnych polskich opowiadań", zebrali się po to, by odpowiedzieć, czym jest dla nich opowiadanie - ta krótka forma narracyjna. Zaprezentowali także fragmenty swoich utworów.
Spotkanie z autorkami i autorami czyli Januszem Rudnickim, Karolem Maliszewskim, Adamem Wiedemannem, Arturem Danielem Liskowackim, Brygidą Helbig, Ingą Iwasiów i Krzysztofem Niewrzędą poprowadził Andrzej Skrendo.
Powieść czy opowiadanie?
Tytuł relacji to cytat, a raczej ocena stanu polskiej literatury i twórczej pracy, co do której zgodni byli niektórzy pisarze. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. W dzisiejszym świecie artysta - literat nie ma czasu, by pisać długie powieści. Może tworzyć jedynie zalążki tych form narracyjnych, czyli opowiadania właśnie. B. Helbig odpowiedziała, że woli pójść na kompromis z czasem, czytelnikami i pisać mikropowieści, tak jak jej ,,Anioły i świnie. W Berlinie!". I. Iwasiów natomiast odparła, że nie da się nie pisać dłuższych form, jeśli pojawia się twórcze ciśnienie, także wtedy, gdy ,,nie ma czasu nawet na napisanie aforyzmu". A. D. Liskowacki twierdził, że nieważne, jaką długość ma utwór, a regułą przy tworzeniu zarówno opowiadań jak i powieści jest ,,nie nudzić" - książka ma być ciekawa, wciągająca. Dobrze wiemy, że niekiedy utwory napisane z epickim rozmachem czyta się z zapartym tchem w dwa dni, a krótkie opowiadania mogą nużyć.
Najlepsza antologia opowiadań
Autorzy zostali zapytani przez prowadzącego o to, jakie utwory weszłyby do zbioru ich wymarzonej antologii opowiadań. Dla K. Niewrzędy takie zestawienie nie mogłoby się obyć bez opowiadania Nataszy Goerke, dla I. Iwasiów bez Krystyny Kofty. J. Rudnicki i Karol Maliszewski optowali za Schulzem, A. Wiedemann za Andrzejem Łuczeńczykiem (a zwłaszcza za jego utworem ,,Piłkarze"). Padł także pomysł stworzenia zbioru, po który nigdy więcej by się nie sięgnęło, jednak - jak stwierdzili zebrani twórcy - byłby to wolumin o zbyt dużej objętości.
Satyra to nowa tendencja?
Na początku spotkania autorki i autorzy przeczytali fragmenty swoich opowiadań. Rozpoczął J. Rudnicki ze swoim utworem ,,Zawał mam" (opartym na faktach). Wzbudzał nim co chwila gromki śmiech słuchających i oklaski, bowiem treść i język opowiadania wykorzystywały humor i groteskę. Obecna na sali krytyczka literacka, Magdalena Rabizo-Birek zauważyła, że ten, odczytywany jako pierwszy, utwór zaważył na odbiorze kolejnych. Spytała więc o to, czy współczesne opowiadanie polskie musi być żartobliwe? Odpowiadano różnie. J. Rudnicki pytając: ,,a kiedy Państwo ostatnio ryczeli ze śmiechu?", czy dobra literatura ma być smutna? Można byłoby stwierdzić przytaczając wypowiedź A. D. Liskowackiego, że najważniejsze, aby była interesująca, a reszta nie ma znaczenia.
Komentarze
1