W piątek oficjalnie rozpoczął się 17. Europejski Festiwal Filmów Dokumentalnych dokumentART.

 Wigilia Festiwalu

 

Dzień „0” miał miejsce w czwartek (16.10.2008) w Bramie Jazz Cafe, gdzie zaprezentowano prace Andreasa Guskosa – znanego grafika, twórcy prac multi i intermedialnych oraz wykładowcy szczecińskiej Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej.  Natomiast Polskie Radio Szczecin nadało specjalną, poświęconą dokumentART’owi, edycję programu Środek Miasta.

 

 Trzech Kumpli 

 

W piątek (17.10.2008) o 10:30 w auli Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Szczecińskiego odbyła się projekcja fabularyzowanego dokumentu Trzech kumpli oraz spotkanie z jego reżyserką Anną Ferens. Film opowiada o dziejach tytułowych trzech kumpli: zamordowanego przez Służby Bezpieczeństwa PRL studenta – Stanisława Pyjasa, publicysty Bronisława Wildsteina i tajnego współpracownika bezpieki – Lesława Maleszki.

 

 Otwarcie Festiwalu – przemówienia i film grozy

 

O godzinie 20.00 w Studiu Radiowym im. Jana Szyrockiego Polskiego Radia Szczecin rozpoczęło się otwarcie dokumentART’u. Przemawiali między innymi Holm-Henning Freier z Latücht – Film und Median, kierownik festiwalu ze strony niemieckiej oraz Bartosz Wójcik prezes Stowarzyszenia OFFicyna, kierownik polskiej strony. 

 

Po części formalnej przyszedł czas na film. Zgaszono światła i oczy zaczęły odbierać obraz jednego z pierwszych horrorów – Gabinetu Doktora Caligari (1920 rok) w reżyserii Roberta Wiene, natomiast uszy zatopiły się w dźwiękach tworzonych na żywo przez szczeciński zespół Dikanda. Gabinet… to film niemy, klasyczne dzieło kinematografii i niemieckiego ekspresjonizmu. Opowiada o Doktorze Caligari, który studiując osiemnastowieczne księgi Uniwersytetu w Upsali, wchodzi w posiadanie mocy sprawiającej, że lunatyk Cezar popełnia w trakcie nieświadomych wędrówek nocnych morderstwa. Dzieło niemieckiego ekspresjonizmu powinno uczyć autorów filmów grozy, jak  budować prawdziwie niepokojącą atmosferę. Bo czym jest szybkie wymachiwanie kamerą, sto tysięcy efektów specjalnych, epatowanie sztuczną krwią i flakami przy tym horrorze? Czymś niewymiernie słabym.

 

  Fantastyczna scenografia i mistyczny śpiew 

 

Wiene buduje klimat opowiadając o postaci szalonego doktora i niewyjaśnianym dotąd zjawisku somnambulizmu. Pokazuje niezwykle ekspresyjne twarze aktorów, po raz pierwszy w historii kina ucharakteryzowanych dla dodania grozy. Niezwykła jest i sceneria obrazu, namalowana przez grupę Der Sturm – powyginane domy, kręte uliczki, krzywe drzwi, wszystko zdeformowane niczym obraz utworzony z dymu.

 

Znakomity film nie wywołałby aż takiego wrażenia, gdyby nie podkład muzyczny. Zadbał o niego znany z umiłowania do folku zespół Dikanda. Grupa znakomicie zgrała się z filmem: w momentach napięcia słychać było burczenie, gdy ukazywała się przypominająca ducha postać Jane rozbrzmiewał śpiew kobiecy, natomiast wizycie szalonego lekarza na targu i pokazowi niezwykłych umiejętności lunatyka towarzyszyła muzyka szybsza, w której najważniejszą rolę grał akordeon.

 

 Straszny film i miłe zakończenie otwarcia 

 

Film, choć pochodzi z pierwszej połowy 20. wieku, posiada dużą wartość artystyczną i dostarcza dużej dawki grozy, podoba się i inspiruje do dziś. Przykładem może być teledysk zespołu Red Hot Chili Peppers do utworu Otherside, w którym odnajdujemy się w przepełnionej szaleństwem, fascynującej scenografii przypominającej świat doktora Caligariego.

 

Po zakończeniu projekcji na gości czekał szwedzki stół z poczęstunkiem. Podczas tego mini bankietu wymieniano się wrażeniami o filmie i dyskutowano o nadchodzących dniach, które aż do środy będą przepełnione filmowymi emocjami.