Książka „Tschick” Wolfganga Herrndorfa to światowy bestseller. Na jej podstawie Fatih Akin pięć lat temu zrealizował obraz, który zdobył Europejską Nagrodę Filmową, a reżyserzy teatralni, głównie niemieccy, dokonali już ponad 70 adaptacji scenicznych. 30 maja w Teatrze Polskim nastąpiła polska prapremiera tego tytułu, w reżyserii Marka Gierszała!

Samochodowa włóczęga

Spektakl jest prezentowany w hali na Łasztowni, która ma oczywiście swoje walory, ale też minusy. Dźwięki tramwajów, syreny karetek i inne hałasy dobiegające zza ścian tym razem akurat były kompatybilne z tym co się działo na scenie, ponieważ część akcji rozgrywa się w „miejskiej dżungli” Warszawy i głównie „w drodze”. Główni bohaterowie – Maik i Czik, korzystając z tego, że matka pierwszego z nich trafia do kliniki odwykowej, a ojciec wyjeżdża „służbowo”, sami wyruszają na samochodową włóczęgę po kraju. Po zdobyciu starej Łady, chłopcy kierują się na Huculszczyznę, do rodziny Czika, ale cel podróży tak naprawdę jest tylko pretekstem do szukania przygód i poznawania siebie...

Pięcioro aktorów, kalejdoskop postaci

Ta historia przyjaźni chłopca z dobrego domu z jego niepokornym rówieśnikiem w filmie Akina odgrywana jest przez 12 aktorów. W szczecińskim spektaklu to zadanie spełnia obsada pięcioosobowa. Marcin Sztendel jako Mike oraz Przemysław Kowalski (Czik), to niedawni absolwenci Wydziału Aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, ale już praktycznie są zawodowcami, gdyż stworzyli interesujące postacie, które absorbują uwagę widzów. Poza tym na scenie widzimy Katarzynę Sadowską jako Matkę, Pielęgniarkę i... hipopotama, Natalie Brodzińską w roli łobuziary Izy, Elżbietki oraz asystentki ojca Mike`a. Na pewno zapamiętamy także Sławomira Kołakowskiego (który jest asystentem reżysera) brawurowo przeistaczającego się w kolejne postacie. To m.in. apodyktyczny Ojciec, nauczyciel Furański i rezolutny, komiczny chłopiec na rowerku.

Humor, melancholia i mrok

Tekst został uzupełniony o polskie realia (jest w nim m.in. wzmianka o prezesurze Orlenu i zagadka dotycząca polskich prezydentów), generalnie jednak reżyser utrzymuje uniwersalną tonację pierwowzoru. To spektakl, który mógłby rozgrywać się w każdym chyba europejskim kraju. „Tschick” jest komediodramatem, w którym są fragmenty o dużej czułości (np. scena przycinania włosów Izy), sekwencje bardzo zabawne (bezowocne poszukiwania „Biedronki”), ale też melancholijne (taki jest finał spektaklu). Jest także trochę mroku (kiedy pojawia się weteran wojenny Horst).

Rysunkowe tło i muzyka Webbera

Imponująca, rysunkowa scenografia stworzona przez Petera Mayera i Hannę Sibilski, zwizualizowana na ekranie nad sceną, „niesie” ten spektakl i na pewno wyróżnia spośród wielu podobnych produkcji. Do tego jeszcze otrzymujemy eteryczną, ilustracyjną muzykę której autorem jest Andrzej Mikosz, czyli "Webber" (wcześniej w Teatrze Polskim pracował już przy „Balu manekinów”).

Teatr Polski to przede wszystkim mocny zespół aktorów z długoletnim doświadczeniem. Do nich na pewno należą Kołakowski i Sadowska. Ten spektakl pokazuje jednak (już po raz kolejny, choć teraz chyba szczególnie wyraźnie), że młoda kadra, ma coraz więcej do powiedzenia (dosłownie i w przenośni). Warto zobaczyć jak się zmienia ta szczecińska scena. Kolejne prezentacje „Tschicka” nastąpią 5 i 6 czerwca.