Bilety na to spotkanie rozeszły się błyskawicznie. Było o feminatywach i o tym, jak zmieniała się odmiana słów i dlaczego poprawnych jest kilka wariantów. Profesor Jan Miodek podczas wykładu w Willi Lentza przybliżył szczecinianom meandry polszczyzny. Wydarzenie zostało zorganizowane w ramach projektu Szczecin Humanistyczny.

Willa Lentza wypełniona po brzegi

Na czwartkowy wykład jednego z najwybitniejszych językoznawców przyszły tłumy mieszkańców Szczecina. Bilety zostały wyprzedane w zaledwie kilka dni po ogłoszeniu, że w Willi Lentza gościć będzie profesor Jan Miodek.

– Wykład cieszył się ogromnym wzięciem, które przerosło nasze oczekiwania – przyznała Joanna Zimny z Willi Lentza. – Ponad 700 osób było zainteresowanych wydarzeniem, a mieliśmy tylko setkę biletów, które rozeszły się w mig.

– Myślę, że August Lentz nie przemyślał sprawy i willa jest po prostu za mała – mówiła na wstępie wieczoru dyrektorka instytucji, Jagoda Kimber.

Zainteresowani wykładem rozmieszczeni byli w czterech przestrzeniach Willi Lentza: bawialni, holu, sali teatralnej i dawnej jadalni.

– Tak sobie wymyśliliśmy, że ten wykład odbędzie się w Willi Lentza, bo to niezwykłe miejsce, odbywa się tu wiele wysoko artystycznych spotkań, debat, rozmów i wystaw – wyjaśniała profesor Urszula Chęcińska, inicjatorka projektu „Szczecin Humanistyczny”.

– Anturaż jest piękny, do końca życia będę wspominał ten dzień. Z uwagi na życzliwe twarze, ale i piękną architekturę, wśród której mogę do państwa przemawiać – powiedział na samym początku profesor Miodek.

O języku polskim w bardzo przystępny sposób

Podczas wykładu profesor do każdego omawianego zagadnienia podawał mnóstwo przykładów, co pozwalało lepiej zrozumieć językowy problem. Bo choć z ust profesora padały określenia typu „dopełniacz liczby mnogiej słów zakończonych na głoski miękkie”, to od razu tłumaczył na konkretnym słowie, o co chodzi.

Profesor zwrócił też uwagę, że zawsze lepiej wybrać odmianę wyrazu, która jest charakterystyczna dla danego przypadka. Lepiej powiedzieć „nie zjadłam pomarańcz” niż „nie zjadłam pomarańczy”, kiedy ma się na myśli więcej niż jeden owoc. Pierwsza forma to jasny przekaz, że owoców było co najmniej dwa, więc nasza wypowiedź jest bardziej zrozumiała dla rozmówcy.

Z dużym zaskoczeniem słuchacze przyjęli też ciekawostkę, że słowo „ziemniak” jest tylko na powierzchni polskie. W rzeczywistości jest kalką językową z języka niemieckiego (od Erdapfel - jabłko ziemne).

Szczecinianie zachwyceni spotkaniem z Miodkiem. „Wybitny umysł i erudycja”

Wykład profesora Miodka dotyczył zmian, które zachodzą w języku. Jak niektóre z nich są zaskakujące, a inne do przewidzenia. Tym, co zachwyca w tego rodzaju wykładach, to niesamowita umiejętność opowiadania profesora.

– To wielka sztuka, by poprowadzić wykład tak, by był ciekawy i dla studentów, i dorosłych. To musi być wybitny umysł i erudycja. I profesor to posiada – podkreślała profesor Chęcińska.

– Do przyjścia zachęciła mnie oczywiście sama wybitna postać profesora. Należę do tego pokolenia, które oglądało w telewizji „Teleranek” oraz program „Ojczyzna polszczyzna”, tak więc to spotkanie było dla mnie przeżyciem pełnym nostalgii – mówiła pani Anita. – Wystąpienie było niesamowicie ciekawe, profesor jest osobą pełną charyzmy, która potrafi zawiłości językowe przedstawić w prosty sposób.

– Podczas studiów filologicznych w Gdańsku byłam na wykładzie profesora. Tak mnie wtedy zaciekawił, że chciałam wrócić, bo warto posłuchać kogoś tak mądrego – dodała pani Paulina. – Dzisiaj atmosfera miejsca, klimat, mnogość przykładów a przede wszystkim otwartość profesora przyciągnęła tłum ludzi.

Co najbardziej zaciekawiło i zapadnie w pamięć?

– Dla mnie zaskakujące było pochodzenie wyrazu „ziemniak”. Języka używamy na co dzień, ale rzadko zastanawiamy się nad etymologią słów – mówiła pani Paulina. – Po takim spotkaniu człowiek uzmysławia sobie, jak język ewoluuje.

– Zaciekawił mnie temat dotyczący słowa „postaci” oraz forma wskazująca „tę”. Obiecałam sobie po przyjściu do domu poprosić męża o „tę szklankę” – przyznała pani Anita. – Uważam, że takie spotkania są potrzebne, zwłaszcza dla młodzieży, która lubi ulegać pewnej modzie językowej. A jak mówi sam profesor, w języku wyjątkowo nie należy jej ulegać!

Jakie jest ulubione szczecińskie słowo profesora?

Profesor Miodek przyznał również, że język na Pomorzu Zachodnim jest wyjątkowy.

– Jakimś fenomenem jest to, że przyjechali tu ludzie zewsząd, każdy przywiózł ze sobą uwarunkowania gwarowe. Z tej mieszanki bardzo szybko narodziła się ponadregionalna odmiana języka. I czy to Szczecin, czy Koszalin to słychać tylko polszczyznę standardową. A jeśli mam ulubione słowa, które pochodzą z zachodniopomorskiego, to Arkonia, Pogoń, bo kojarzą mi się z klubami szczecińskimi, a jestem kibicem – mówił z uśmiechem profesor.