Imprezy halloweenowe w Polsce cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Dorośli przebierają się i organizują domówki lub udają się do klubów, a dzieci przemierzają osiedla, prosząc o słodycze. Zabawa ta zwykle ma dość niewinny charakter, choć niestety zdarzają się sytuacje, które trudno podsumować pozytywnie. Sąsiedzkie grupy internetowe od wczoraj rozgrzane są do czerwoności. To od wiadomości oburzonych mieszkańców, którzy gdy byli nieobecni w domu lub nie otworzyli proszącym o cukierki, spotkali się z nieprzyjemnym „psikusem”.
Najczęstsza forma „zemsty” za brak cukierka to obrzucanie drzwi jajkami, ale w Szczecinie zdarzały się sytuacje, gdy drzwi pomazane były keczupem lub na klatce schodowej rozbito słoik z ogórkami konserwowymi.
Jak informuje nas mieszkaniec kamienicy przy ul. Wojciecha w Szczecinie, drzwi do jego mieszkania zostały obrzucone jajkami podczas jego nieobecności w domu. Podobny los spotkał innych sąsiadów z tego budynku.
- Spodziewam się, że było tak, że jak ktoś nie otworzył drzwi lub po prostu go nie było, to dostał jajkiem w drzwi. Halloween super, niech się dzieciaki bawią, ale co to ma wspólnego z kulturą? Starcie jaj z wycieraczki czy tynku to nie jest prosta sprawa – mówi nasz rozmówca, nazywając dzieciaki szturmujące centrum miasta „halloweenową kindermafią”.
Do podobnych zdarzeń dochodziło w innych częściach Szczecina. Wrze forum sąsiedzkie osiedla Nowa Cukrownia, gdzie również zdarzały się sytuacje obrzucania drzwi jajkami czy właśnie wymazania ich keczupem.
"Zostawiliśmy na klatce schodowej miskę z cukierkami, szybko ją opróżniono i nalano do środka keczupu" – napisała jedna z mieszkanek.
"Nie ma nic śmiesznego w obrzucaniu drzwi jajkami, a mamy na klatce rozbitych chyba z dziesięć. Sama lubię się przebierać i byłam na imprezie, ale tutaj chyba ktoś przegina" – czytamy.
Jeszcze inna sytuacja miała miejsce na Pomorzanach. Jedna z internautek donosi, że na jej klatce w ramach „psikusa” tłuczono słoiki z… ogórkami konserwowymi.
"Myślałam, że ktoś przez przypadek upuścił, ale to musiałby wypuścić dwa słoiki piętro po piętrze, może to przypadek, ale wątpię" – czytamy.
Osoby, z którymi rozmawialiśmy, nie zgłaszały tych sytuacji na policję Nie wiadomo więc, jaka jest tak naprawdę skala „halloweenowych psikusów”.
Komentarze
18