„Awariami dystrybutorów” Orlen określa sytuacje, gdy na stacjach benzynowych zaczyna brakować paliwa. To efekt znaczącej obniżki cen na stacjach narodowego giganta. W niektórych miejscach regionu na pylonach można było nawet zobaczyć cenę poniżej 6 złotych za litr! – Igranie z cenami paliwa jest zawsze bardzo ryzykowne. Z jednej strony możemy się cieszyć, bo wreszcie można taniej zatankować do pełna, a z drugiej szok cenowy, gdy ceny pójdą znowu do góry będzie ogromny. Wzrost jest pewny, przecież w całej Europie za paliwo płaci się więcej niż kwartał temu. Polska jest tutaj wyjątkiem – mówi ekspert rynku TSL Przemysław Hołowacz.

Na stacji przy Chopina paliwa nie można było kupić

W piątek do mediów wyciekła instrukcja Orlenu, jak informować mieszkańców o brakach paliwa. Sytuacja ma być nazywana „awarią dystrybutorów”.

Taką awarię miała w piątek np. stacja przy ul. Chopina w Szczecinie. – Mamy awarię, ale rano już wszystko powinno być chyba w porządku – usłyszeliśmy.

Odwiedzając dwie kolejne stacje Orlenu w Szczecinie, nie zauważyliśmy żadnych kartek z informacją o awarii czy braku paliwa. – Mamy jeszcze zapas na 2-3 dni, ale klientów jest wielu, więc jak nie przyjedzie najbliższe zaopatrzenie, to też będziemy wywieszać kartkę – słyszymy.

– Na ten moment nie ma żadnego zagrożenia, ale widzimy, że klientów jest więcej, że tankują do pełna tak jakby chcieli zatankować na zapas – mówi inna pracownica Orlenu. Dodaje przy okazji, że nie zauważyła, by było więcej klientów z Niemiec, choć stacja znajduje się w części miasta, która jest blisko do granicy. 

Będzie jeszcze taniej? Im bliżej 15 października, tym więcej „cudów na pylonach”

Eksperci nie mają wątpliwości, że obecna sytuacja wywołuje duże zmiany gospodarcze i może spowodować zamieszanie w skali europejskiej. Ceny ropy naftowej wzrosły, co faktycznie oznacza konieczność podnoszenia cen paliw. Tak jest wszędzie poza Polską. Politycy nazywają to „wyborczym cudem na pylonach”. Eksperci unikają odniesień politycznych, ale przyznają, że sytuację trudno jednoznacznie wyjaśnić.

– Ekonomia nie ma na to słów logicznego wyjaśnienia. Ceny spadają, a powinny rosnąć, bo rosną na całym świecie – mówi Przemysław Hołowacz. – Dla sektora transportowego to dobra wiadomość, bo firmy tankują flotę na zapas, co daje im chwilowe oszczędności. Stajemy się także bardziej konkurencyjni, choć wszyscy spodziewają się, że to sytuacja chwilowa – mówi Hołowacz.

Według ekspertów im bliżej 15 października, tym ceny mogą być jeszcze… niższe.

– Ceny benzyny najprawdopodobniej nie osiągnęły jeszcze swojego minimum, ale są bardzo blisko tego poziomu, myślę, że można spodziewać się obniżki jeszcze o 3-4 grosze na litrze. Coraz częściej na stacjach można zauważyć, że cena przebiła próg poniżej 6 zł. Obowiązujące ceny powodują, co naturalne, wzrost popytu, co może spowodować w niedługiej przyszłości brak benzyny na niektórych stacjach. Obecna cena benzyny w Polsce nie odpowiada cenom światowym – dodaje prof. Jarosław Korpysa, ekonomista.

Eksperci obawiają, że skok cenowy po wyborach parlamentarnych może wynieść nawet kilkadziesiąt groszy na litrze.