To był mocny, być może dla wielu niespodziewany, początek 16. Dąbskich Wieczorów Filmowych. W poniedziałek do Szczecina przyleciała Aleksandra Konieczna, aby po projekcji „Sweat” Magnusa von Horna, opowiedzieć o pracy nad filmem. W klubie Delta mówiła również o swojej książce „Anyżowe dropsy”, trudach zawodu aktora oraz nierównościach w tymże zawodzie.
Film „Sweat” opowiada o trzech dniach z życia influencerki Sylwii Zając, która para się motywowaniem do ćwiczeń. Obecność w mediach społecznościowych nadała jest status celebrytki. Pomimo tego, że obserwuje ją 600 tysięcy osób a na imprezach każdy próbuję ją poznać, to główna bohaterka cierpi na samotność. Jej realne życie nie przypomina tego kolorowego z Instagrama.
Trudna relacja matki z córką
Aleksandra Konieczna w filmie gra matkę głównej bohaterki – zmęczoną, przez długi czas samotną i przeciążoną. Z córką łączy ją trudna relacja – nie zauważa jej sukcesów, tego, co osiągnęła, nie rozumie tego, czym zajmuje się pierworodna. – To jedna z najtrudniejszych relacji, kiedy nie zauważa się dziecka, jego sukcesów. To jedno z najgorszych odtrąceń, które może zdarzyć się pomiędzy rodzicem a dzieckiem – uważa Aleksandra Konieczna. Jak ocenia swoją bohaterkę?
– To typowa „Matka Polka” w dodatku prowincjonalna. Słabo wykształcona, dla której liczy się zdanie osiedla. Nie rozumie zawodu córki, która fika w tych obcisłych strojach i pozuje w nich na okładkach magazynów.
Zafascynowany słowiańskim szaleństwem
Projekcja „Sweat”, nagrodzonego 8 nagrodami na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni oraz wyróżnionego w oficjalnej selekcji Festiwalu w Cannes, przyciągnęła wielu szczecinian podczas pierwszego dnia 16. Dąbskich Wieczorów Filmowych. To zarazem drugi film pełnometrażowy fabularny szwedzkiego reżysera filmowego i scenarzysty Magnusa von Horna.
– To, czego Magnus oczekuje od aktorów, jest bardzo trudne, ale i ciekawe. Od 15 lat mieszka w Polsce, ma żonę Polkę, a jego ekipa to w większości Polacy. Myślę, że Magnusa fascynuje to słowiańskie szaleństwo. On sam zauważa problemy tam, gdzie inni ich nie widzą. W tym przypadku chodziło mu o stworzenie relacji z córką, która ma dziurę w sercu i mimo tego wszystkiego co ma, nie jest w stanie niczym tej dziury zatamować.
Przymus aktywności w mediach społecznościowych
Aleksandra Konieczna również jest aktywna w mediach społecznościowych. Choć jak sama podkreśla, wynika to raczej z przymusu, aby „nie wylecieć ze społeczeństwa”.
– Moja córka wiele lat temu powiedziała mi, że jeśli nie chcę mieć Facebooka, to będę „dead” (martwa – red.). No to byłam, a córka założyła konto naszej kotce – śmieje się artystka. – Bez przesady, obserwujący to nie są osoby, które zrobią i podadzą mi herbatę. To po prostu taka gra, na którą się umówiliśmy.
Zdaniem gościni pierwszego dnia szczecińskiego wydarzenia, media społecznościowe służą głównie chwaleniu się i popisywaniu, choć od kilku dni obserwuje zupełnie inne zjawisko. – Czytam wypowiedzi młodych o „kulturze zap***dolu”. Dla równowagi do tych wszystkich zagranicznych podróży, bambusów, glonojadów, ludzie piszą o pracowaniu 12 godzin dziennie, śmieciowych umowach, oszustwach. O tym, że płace nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, mimo dużego wykształcenia.
Ciężki zawód aktora
Podczas spotkania z Aleksandrą Konieczną mowa była nie tylko o samym filmie – aktorka opowiadała także o trudach zawodu.
– Czemu zawód aktora jest trudny? Przede wszystkim przez brak skuteczności i wpływu na swoje własne życie. Jeśli jesteś w czymś dobry, masz coraz większe doświadczenie, nagrody, to coś za tym stoi. W moim zawodzie często jest tak, że im lepiej coś zagrasz, tym większa cisza po stronie propozycji. Publiczność tego nie zauważa, ale dla nas brak ciągłości jest trudny nawet jeżeli chodzi o płacenie rachunków – opowiadała Aleksandra Konieczna.
Odtwórczyni roli Basi w „Sweat” pochyliła się także nad problemem dyskryminacji płciowej w świecie filmowym. Przyznała, że przewaga ról dla mężczyzn jest dla niej wręcz „druzgocząca”.
– Publiczność nie zastanawia się nad tym, że grają sami mężczyźni. To oni mówią dwa razy więcej na ekranie, kiedy to nam zarzuca się gadatliwość. Najprościej mówiąc, to zabrane aktorkom pieniądze. W Europie na osiem ról męskich przypada jedna kobieca. Nie rozumiem dlaczego ról męskich nie mogłyby grać kobiety. W teatrze szekspirowskim było tak, że grali sami mężczyźni, to my możemy na odwrót.
Zapis ostatniego roku normalności
Spotkanie w ramach 16. Dąbskich Wieczorów filmowych było także okazją do porozmawiania o książce „Anyżowe dropsy”, której autorką jest Konieczna.
– Pewnego dnia, dokładnie 7 marca 2019 roku, obudziłam się z przekazem „pisz”. Zgłupiałam od tego, nigdy nie myślałam, że mogę napisać książkę. Wymyśliłam sobie, że będę pisać rok. Kończyłam redagowanie będąc nad morzem, a chwilę później zaczęła się pandemia – opowiada artystka.
Co ciekawe, kiedy autorka przeczytała swoją publikację, już ze świadomością pandemii, nie miała zbyt dobrej opinii. – Pomyślałam, że ta książka jest jak gówno zatopione w bursztynie, które mieni się festiwalowym światem, wyjazdami, przytulaniem, gadaniem do rana. Napisałam o świecie, który odszedł, a wtedy nie było wiadome, czy się pojawi.
To dopiero początek 16. Dąbskich Wieczorów Filmowych
To była druga wizyta Aleksandry Koniecznej na Dąbskich Wieczorach Filmowych. W 2019 roku przyjęła zaproszenie, aby porozmawiać o jej roli w obrazie Jerzego Kondratiuka „Jak pies z kotem”. Tymczasem w ramach tegorocznej edycji DFW czekają jeszcze projekcje takich produkcji jak „Fisheye”, „Samiec Alfa”, „Wesele”, „Ikar. Legenda Mietka Kosza”, „Zupa nic”. Szczegółowy program DWF dostępny jest w naszym kalendarzu wydarzeń
Komentarze
0