W ostatnich tygodniach mówiono, że słynna stępka, która miała być podstawowym elementem promu wybudowanego w Stoczni Szczecińskiej, zniknęła. W środę wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka ogłosił, że obiekt się odnalazł. Przy okazji polityk poinformował o gigantycznych kosztach powołania do życia programu Batory, w ramach którego miały być budowane polskie jednostki pływające.

„Miał być prom, powstanie ponton”

Minister Marchewka, odpowiedzialny za gospodarkę morską, informując o „odnalezieniu stępki” (stoi w jednej z hal na terenach stoczniowych), napisał również o gigantycznych stratach, jakie miały być ponoszone przez Skarb Państwa. Na program Batory wydano 14 milionów złotych. Stępka, którą minister Marchewka nazywa „rekwizytem”, miała kosztować 725 tysięcy złotych.

„Dodatkowo za samo jej składowanie na pochylni zapłacono 100 tysięcy złotych. Po 6 latach ten sam kawałek blachy został sprzedany przez jedną państwową firmę drugiej taniej o ponad pół miliona złotych. Co ciekawe, w umowie zawarto zapis, że sprzedający nie ponosi odpowiedzialności za przydatność stępki do jakichkolwiek celów. Pod koniec rządów PiS postanowiono, że stępka zostanie przerobiona na ponton roboczy. Jak pewnie się domyślacie, nie jest to tanie i dodatkowo pochłonie kilkaset tysięcy złotych” – komentuje minister Arkadiusz Marchewka.

„Historia stępki, z której miał powstać prom, a powstanie ponton, jak w soczewce pokazuje, w jaki sposób zarządzano w czasach PiS spółkami z branży morskiej i na jaką skalę były marnowane państwowe pieniądze” – dodaje polityk PO.

Historia stępki. Od nadziei przemysłu stoczniowego po chęć zezłomowania obiektu

Historia słynnej stępki sięga roku 2017, gdy na pochylni Wulkan teoretycznie miała rozpocząć się budowa promu pasażersko-samochodowego dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Jednostka miała powstać w Szczecińskim Parku Przemysłowym i być dowodem na odradzanie się polskiego przemysłu stoczniowego.

– Przyjechaliśmy tutaj, żeby dać z powrotem nadzieję na rozwój Stoczni Szczecińskiej i dać konkretne zamówienia, stworzyć popyt na okręty i statki – mówił ówczesny – jeszcze – wicepremier Mateusz Morawiecki.

Z ambitnych planów rządu PiS nic nie wyszło, a stępka przez lata rdzewiała na nabrzeżu, stając się ponownym symbolem kryzysu w gospodarce morskiej Szczecina.

W lutym 2022 roku portal wSzczecinie.pl jako pierwszy poinformował, że przynajmniej cztery skupy złomu ze Szczecina otrzymały propozycję zakupu stępki. Szacowano wówczas, że obiekt może zostać sprzedawany zaledwie za kilka złotych za kilogram. Po naszej publikacji wybuchł ogólnopolski skandal, a ówczesny minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk zaprzeczał, że stępka ma być zezłomowana, choć prezes PŻB w wypowiedzi dla naszego portalu przyznawał, że poruszane są „kwestie komercjalizacji” obiektu.

Zobacz też: