"Czy nam pomożecie, czy nie i tak będziemy działać" - powiedziała wczoraj na posiedzeniu komisji kultury Rady Miasta, Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz. Reżyserka przyszła wraz za aktorami swego Teatru Nie Ma, by opowiedzieć o sukcesach i kłopotach tej grupy, starającej się o dotację z kasy miasta. Sytuacja finansowa teatru jest bowiem trudna, a w dodatku niepewna jest także kwestia przyszłości jego sceny w ACK.

Spektakl za 52 grosze

Teatr Nie Ma działa od 1999 roku i ma już wiele cennych osiągnięć na swoim koncie. Należą do nich przede wszystkim liczne wyróżnienia i nagrody oraz organizowanie bardzo cenionego przeglądu Pro Contra. Tymczasem środki finansowe, jakimi stowarzyszenie Teatr Nie Ma dysponuje, są minimalne i z pewnością niewystarczające do tego, by poważnie myśleć o przyszłości. Aktorzy sami przygotowują wszystkie swoje produkcje, a grają co najmniej jedno przedstawienie w tygodniu (a często nawet trzy). Często są też zapraszani na festiwale zagraniczne, ale korzystają z takich form wymiany doświadczeń rzadko, gdyż nie mają funduszy na takie wyjazdy. Wstęp na ich spektakle jest bezpłatny.

- Jedyna forma stałego finansowania to kwoty, jakie są wrzucane do puszki stojącej przy wejściu. Jak dobrze pójdzie, to wpływ wynosi ok. 100 zł za spektakl - informował podczas dzisiejszej prezentacji, Tomasz Ostach - Bywa też tak, że to tylko 52 grosze - dodaje Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz.

Nikt nie narzeka

Pan Tomasz, wspomniał także, że na każdej premierze cała sala jest pełna. 250 osób zwykle jest na widowni, a kilkadziesiąt często stoi pod ścianami, ale nikt nie narzeka. Co istotne, Teatr Nie Ma m.in. współpracuje z Centrum Opieki nad Dzieckiem w Szczecinie, prowadzi warsztaty dla seniorów i dla młodzieży, a przy tym działa jak regularna instytucja  repertuarowa. W ubiegłym roku przygotowali osiem premier. Tymczasem Teatr Kana, który otrzymuje rocznie 630 tysięcy dofinansowania z magistratu i jest wspierany także przez Urząd Marszałkowski, swoje nowe przedstawienia przygotowuje raz na dwa lata.

Jadwiga Kimber z wydziału kultury zgodziła się z twierdzeniem, że finanse otrzymane w ubiegłym roku przez teatr, to kwota zbyt mała. Zasugerowała, że niezbędne jest spotkanie z panem prezydentem i innymi przedstawicielami wydziału kultury. Mówiła o niedawnej wizycie w budynku Akademickiego Centrum Kultury, kiedy zobaczyła premierę spektaklu "Elektra"  i wyraziła swoje uznanie dla pracy teatru.

Scena zagrożona

Tymczasem ta scena, na której działa obecnie teatr (w dawnym Domu Marynarza), jest zagrożona zamknięciem. Jak powiedział radny Bazyli Baran - Uniwersytet Szczeciński, stara się o pozyskanie pieniędzy na remont całego budynku. Jeżeli to się nie uda, zostanie on sprzedany. 

Twórcy i aktorzy teatru chcieliby zostać w ACK, bo wiążą z tym miejscem dobre wspomnienia, ale muszą się liczyć z tym, że nie zostaną tam zbyt długo. Radna Małgorzata Jacyna-Witt, przypomniała, że miejscem, które mogłaby ta grupa przejąć jest sala Filharmonii, gdyż po przeniesieniu się tej instytucji do nowej siedziby, będzie do dyspozycji.

Przydałoby się 100 tysięcy

Na kolejnym posiedzeniu komisji zostanie rozpatrzona kwestia zaopiniowania zwiększenia wsparcia finansowego dla tej grupy artystycznej oraz znalezienia nowej siedziby, na wypadek utraty dotychczasowej sceny. Skarbnik Stowarzyszenia Teatralnego Nie Ma, Bartosz Sawiński, ocenił, że kwota, która dałaby szansę na spokojną działalność tegoż, to 100 tysięcy złotych. Do terminu kolejnego posiedzenia komisji, członkowie teatru mają przedstawić dokładny kosztorys działań planowanych na najbliższe miesiące.