Wielu niespodziewanych gości, wielki finał ze szczecińskimi akcentami, hałas dla Budynia i koncert, który na nowo napisał historię tego wydarzenia – tak w skrócie można opisać drugi dzień Męskiego Grania w stolicy Pomorza Zachodniego. „Zbieram szczękę z podłogi”. „To były piękne dwa dni”. „Nie wymigacie się od kolejnego grania w Szczecinie” – to zdania, które najczęściej dało się usłyszeć ze strony publiczności.
Sobotni wieczór upłynął w Szczecinie nie tylko pod znakiem meczu Pogoń Szczecin-Wisła Płock, ale i drugiego dnia Męskiego Grania, które po raz pierwszy zawitało do grodu Gryfa.
– Wrócę tu tym bardziej miło i sympatycznie, ponieważ to miasto przyjęło mnie po ośmiu latach tak, jak byśmy przez długie lata ślizgali się po jednej poręczy, grali na tym samym boisku i spotykali się pod tym samym trzepakiem. Szczecin, kocham was i bardzo dziękuję – mówił dziennikarz muzyczny i prowadzący MG Piotr Stelmach. Do grodu Gryfa powróci już 29 sierpnia, kiedy to wspólnie ze Zbigniewem Krzywańskim wezmą udział w „Urodzinach Grzegorza Ciechowskiego”.
Największa publiczność i nowa historia Męskiego Grania
Jako pierwszy na scenie głównej zagrał zespół Bitamina. I co ciekawe, to właśnie w Szczecinie artyści zebrali największą publiczność ze wszystkich pierwszych koncertów tegorocznego Męskiego Grania. Ale to nie był koniec niespodzianek, które szczecińskim fanom prezentowali artyści. Igo zaprosił do wspólnego występu Kwiat Jabłoni, a Krzysztof Zalewski – Natalię Przybysz i Natalię Szroeder.
Z kolei Miuosh wraz z Zespołem Śląsk sprawili, że publiczność zamarła z podziwu do tego, co usłyszeli i zobaczyli. Artyści zagrali niezwykle poruszające utwory z płyty „Pieśni współczesne”, a na scenie pojawili się Igor Herbut, Kwiat Jabłoni, Król, Julia Pietrucha, Justyna Święs, Marcin Wyrostek.
„Najbardziej mnie zaskoczyli. Kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać”. „Po
Finał ze szczecińskimi akcentami
Wielkim finałem był oczywiście koncert tegorocznej Orkiestry Męskiego Grania. Przypomnijmy, że do zespołu zaproszeni zostali Krzysztof Zalewski, Kwiat Jabłoni, Bedoes, WaluśKrakraKryzys. Szczecińska publiczność usłyszała covery takich utworów, jak „Artyści” KNŻ, „Ta noc do innych jest niepodobna” Maanam, „Mój jest ten kawałek podłogi” Mr Zoob, „Nie pytaj o Polskę” Obywatela G.C.
Podczas grande finale nie zabrakło także szczecińskich akcentów. WaluśKraksaKryzys zagrał piosenkę zespołu Pogodno pt. „Orkiestra”. Krzysztof Zalewski poprosił o zrobienie wielkiego hałasu dla Jacka „Budynia” Szymkiewicza, a Piotr Stelmach po raz kolejny podkreślił, że oba dni dedykowane są szczecińskiemu muzykowi, który zmarł w kwietniu tego roku.
Orkiestra Męskiego Grania nawiązała także do katastrofy ekologicznej i tonach śniętych ryb, które są wyławiane z Odry. W coverze „Polskie Tango” Taco Hemingwaya muzycy zamienili wers „Nogi w błocie mam, bo Wisła to grząskie bagno” na „Nogi w błocie mam, bo Odra to grząskie bagno”.
„Zbieram szczękę z podłogi”
To był pierwszy raz, kiedy Męskie Granie przyjechało do Szczecina. Uczestnicy wydarzenia byli z tego powodu naprawdę szczęśliwi.
– Choć na chwilę mogłam zapomnieć o tym, co się dzieje w Polsce, a szczególnie w ostatnich dniach na Odrze. Bardzo się cieszę, że Męskie Granie w końcu do nas przyjechało. Byłam na obu dniach, ale nie jestem w stanie wskazać, który był lepszy. Każdy był po prostu najlepszy – mówi nam Kamila.
– Od kilku lat jeździłem do innych miast, aby wziąć udział w Męskim Graniu. Byłem w Katowicach, Gdańsku, Warszawie. To mega uczucie, że w końcu jest w Szczecinie – dodaje Michał.
– Teraz już Męskie Granie nie może się wymigać i muszą do nas przyjechać za rok.– Przecież widzą, jaki w nas drzemie potencjał. – A ja aktualnie zbieram szczękę z podłogi – komentowali uczestnicy po koncercie.
„Szczecin! To był piękny początek nowej znajomości! Zaniemówiliśmy z wrażenia, nie wiemy co powiedzieć. Wiedzcie, że było super, a my idziemy poskładać szczęki z podłogi” – czytamy na oficjalnym profilu Męskiego Grania.
Komentarze
0