Skala problemu zaczyna być przytłaczająca. Pacjenci onkologiczni coraz częściej szukają w Internecie informacji o tym, jak wyleczyć swoje choroby. Tak trafiają na szarlatanów, pseudonaukowców i naturoterapeutów, którzy nie mają nic wspólnego z medycyną, ale jednak instruują – za niemałe pieniądze – jakie terapie podejmować, a jakich nie. – Ostatnim trendem, który przeraża onkologów, jest namawianie pacjentek, by nie pozwalały na biopsję, bo rzekomo nie jest to diagnozowanie, a „rozsiewanie raka”. Skala nieprawdziwych informacji, jakie docierają do pacjentów, jest gigantyczna, a ich konsekwencje tragiczne – mówi Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
Spis Treści

„Uzdrowiciele” nękają pacjentów. Na ich celu znalazły się biopsja i chemioterapia

List do premiera jest pokłosiem ostatnich obserwacji lekarzy, a te nie są optymistyczne. Pacjenci korzystają z porad naturopatów i wszelkiego rodzaju uzdrowicieli coraz częściej. Ich „nauka” jest szeroko dostępna w Internecie, a dezinformacja i manipulacja trafia na podatny grunt, gdy pacjent potrzebuje pozytywnych informacji i widzi dla siebie szansę na dalsze leczenie.

Okręgowa Rada Lekarska w Szczecinie wystosowała apel do premiera Donalda Tuska, by jak najszybciej zajął się sprawą. Skoro z tematem alkotubek poradził sobie w jeden dzień, to tak samo powinno stać się ze znachorami.

– Może wydawać się, że w 2025 roku, w środku europejskiej cywilizacji, paramedyczna wiedza nie znajdzie podatnego gruntu. Niestety jest zupełnie inaczej. Samozwańczy „doktorzy naturoterapii” szerzą swoje kłamliwe, pseudomedyczne rewelacje w Internecie i mediach społecznościowych, biorą udział w konferencjach, organizują spotkania i przyjmują pacjentów, co samo w sobie już jest aberracją, która wymagałaby interwencji. Niebezpieczeństwem dla pacjentów jest to, że osoby bez żadnego doświadczenia udzielają pacjentom onkologicznym porad, które finalnie doprowadzają ich do śmierci – pisze Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

– Nie mówimy o incydentalnych sytuacjach, a o problemie, który zyskuje na sile. Miałem do czynienia z pacjentką, u której podejrzewano nowotwór piersi, ale nie zgodziła się na biopsję, argumentując to tym, że igła wbita w nowotwór otwiera go i rozsiewa po całym organizmie. Kiedy zapytałem, czy sugeruje, że my jako lekarze chcemy jej zaszkodzić, odpowiedziała, że w sumie nie wie, co ma myśleć, boi się i w Internecie przeczytała, że biopsja to zło – mówi Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie. Podobne treści są przekazywane np. na temat chemioterapii.

„Znam sytuacje, gdy pacjentki dowiadywały się od tych terapeutów, że leczenie naturalne będzie dla nich ratunkiem, a to, co my im oferujemy, jest trucizną”

Skala problemu rośnie, bo rośnie dostępność do treści głoszonych przez domorosłych lekarzy i terapeutów. Kiedyś takie informacje dostępne były tylko na zamkniętych spotkaniach i w niszowych czasopismach. Internet i media społecznościowe stały się pasem transmisyjnym do przekazywania szkodliwych dla pacjentów treści, a spotkania z naturopatami cieszą się rekordowym zainteresowaniem.

– Pacjenci bardzo często rezygnują z leczenia, a o tym nie mówią i po prostu znikają. Znam sytuacje, gdy pacjentki dowiadywały się od tych terapeutów, że leczenie naturalne będzie dla nich ratunkiem, a to, co my im oferujemy, jest trucizną. Młode pacjentki wracały po roku, po dwóch latach i choroba była wówczas zdecydowanie bardziej zaawansowana. Mogło to się skończyć tragicznie – mówi dr Norbert Szram, chirurg onkologiczny.

Dr Norbert Szram potwierdza, że biopsja stała się głównym celem kampanii dezinformacyjnej.

– To nie jest tak, że każdy pacjent dostaje taki sam zestaw leków, a chemioterapia jest dla każdego pacjenta taka sama. Musimy pobrać komórki z guza, żeby dowiedzieć się, jakie leki są konieczne, by był efekt. Indywidualizacja leczenia pod kątem pacjenta jest duża. Nakłucie guza nie rozsiewa raka, leczenie nowotworów piersi bazuje często na radioterapii, gdzie leczenie skierowane jest konkretnie na miejsce, gdzie jest nowotwór. Mamy leczenie oszczędzające i pacjenci muszą mieć jak najszerszy dostęp do informacji, które są prawdziwe – mówi dr Szram.

Pismo Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie wysłane zostało do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ubiegłym tygodniu i odbiło się szerokim echem w całej Polsce. Premier jeszcze nie odpisał. Kancelaria ma na to dwa tygodnie.