Ten spektakl sprawia wizualną przyjemność, uwodzi, czaruje, ale też mówi o tematach ważnych i właściwie wciąż niewygodnych. „Lalka” Prusa w nowym odczytaniu, w reżyserii Piotra Ratajczaka, to ostatnia premiera tego sezonu w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. To prawie trzygodzinny wybór najważniejszych wątków z tej powieści w nowej, szykownej oprawie.


Świat biznesowej gali

Trwa gala Bociek Biznesu... Panie z misternymi fryzurami, w perukach, w sukniach z jedwabiu i innych szlachetnych materii. Panowie we frakach, z muszkami. Blichtr, splendor, a wśród zaproszonych gości kandydaci na osobowość roku. Ktoś zostanie tego wieczora nagrodzony, ale czy to wyróżnienie, to dla niego spełnienie marzeń?

Po kameralnym dramacie „Zabić prezydenta”, pokazanym w Szczecinie w Teatrze Małym, Ratajczak, zajął się większą formą. Na Dużej Scenie Teatru Współczesnego przygotował spektakl będący próbą reinterpretacji klasycznej powieści Prusa w bardziej współczesnym ujęciu.

Biznesmen źle lokujący uczucia

Adaptacji dramaturgicznej dzieła Prusa dokonała Joanna Kowalska, która najważniejsze wątki ułożyła w zgrabny i efektowny sposób. Na pierwszym planie jest tu, znana chyba każdemu, historia człowieka, który chce być traktowany jak szlachcic, ale jest kupcem (biznesmenem) i dla elity jedynie perweniuszem. Stanisław Wokulski w interpretacji Adama Kuzycza-Berezowskiego to człowiek ambitny, honorowy, wręcz wizjoner, ale też ktoś chwiejny emocjonalnie, pod wpływem porażek w życiu osobistym, zdolny jest do czynów radykalnych. To ktoś, kto ma inwencję, dar przewidywania sytuacji na rynku, ale w prywatnych, uczuciowych wyborach, wciąż nie umie się wyzwolić z obsesji fascynacji jedną kobietą. Dlatego wciąż uparcie stawia na niewłaściwego konia i nie zważa na dobre rady przyjaciela...

Delikatność, taniec i humor

W roli Izabeli Łęckiej widzimy, gościnnie występującą w Szczecinie, Weronikę Dzierżyńską, która nadała tej postaci pewną delikatność, ale też niezbędną stanowczość. Przyjmuje hołdy Wokulskiego, ale woli flirtować z światowcem Starskim (w tej roli Wojciech Sandach). Uwagę widza koncentruje też na sobie osoba Rzeckiego. Arkadiusz Buszko tworzy z tej postaci charakter bardzo energiczny, aktywny, wręcz wybuchowy momentami.

Generalnie dużo w tym spektaklu ruchu, tanecznych kroków (świetnie zinscenizowane wyścigi konne!), sporo humoru i dużo dobrych trunków, także wina pitego prosto z butelki przy bankietowym stole... Przedstawienie jest szybkie, dynamiczne (kwestie dialogowe często są skandowane oraz deklamowane chórem w musicalowym stylu), choć slow motion też się pojawia, a także sekwencje bardziej refleksyjne (choćby wtedy, gdy pojawiają się monologi głównych bohaterów).

Rockowy protest i rewolwer

W ciekawy sposób rozbudowana została postać Mraczewskiego (Konrad Beta), czyli przystojnego uwodziciela, który zostaje zwolniony z pracy przez Wokulskiego. Czuje się pokrzywdzony, a swą złość wyraża w zagranym na żywo, rockowym protest-songu, pod koniec drugiej części spektaklu. Praktycznie buntuje się przeciw całemu systemowi przywilejów i klasowych zależności, sięga nawet po rewolwer... Dzięki takim i innym zabiegom adaptacyjnym ta inscenizacja na pewno zyskała. Niewątpliwie nie jest to jeszcze jedna powtórka ze szkolnej lektury, a dzieło, które nie jest radykalnie odległe od pierwowzoru, ale na pewno prowokujące do dyskusji.

Dziś, 13 czerwca, ostatnia prezentacja „Lalki” w tym sezonie na Dużej Scenie Teatru Współczesnego w Szczecinie.