Nie ma wątpliwości, że w ostatnich latach to Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik najbardziej przyczyniła się do upowszechniania w naszym kraju twórczości wybitnego i bezkompromisowego pisarza, jakim był Thomas Bernhard. W tym roku oficyna ta kontynuuje publikowanie jego dokonań i właśnie otrzymaliśmy pierwszy tom dramatów, w tłumaczeniu Moniki Muskały i Danuty Żmij-Zielińskiej. Pierwszy z nich to „Siła przyzwyczajenia”, która swoją sceniczną premierę miała w 1974 roku.

Od Borysa do Minettiego

W Polsce z twórczością dramaturgiczną tego austriackiego twórcy można było się zetknąć w 1975 roku, kiedy w jednym z numerów „Literatury na świece” zamieszczono sztukę „Święto Borysa”. Później, na początku lat dwutysięcznych, Wydawnictwo Literackie opublikowało dwa tomy dramatów, które ukazały różnorodność dokonań Thomasa Bernharda w tym gatunku. Tom, który wydał teraz Czytelnik, to zbiór trzech utworów. Znajdziemy w nim m.in. sztukę „Minetti. Portret artysty z czasów starości”, która nie była jeszcze publikowana w polskim przekładzie, w formie książkowej.

Rasa wieszczów

Bernhard napisał w sumie osiemnaście dramatów. Te, które zostały zamieszczone w niniejszym wydaniu, ułożono zgodnie z chronologią ich powstawania. „Siła przyzwyczajenia” jest jego czwartym dziełem w tym gatunku. „...ale rasa wieszczów wymarła” – taką myśl Antonina Artauda umieścił na początku dzieła. To jeden z dwóch cytatów, które znajdziemy w tym miejscu, dobrze wprowadzający czytelnika w intelektualną aurę tego utworu. Bernhard opisuje świat, w którym autorytety są w odwrocie, w którym dominuje mierność i bylejakość, a istotne wartości są spychane na margines.

„Dziesiątki lat gram przeciwko tępocie na wiolonczeli, ale końca nie widać” – mówi dyrektor cyrku, Caribaldi, który jest główną postacią „Siły przyzwyczajenia”. To właśnie przedstawiciel wymierającego gatunku – wieszczów, wizjonerów, ludzi, którzy zawsze dążą do perfekcji w swoich działaniach, a wokół dostrzegają brak zrozumienia i wręcz sabotowanie Wysokiej Sztuki. Caribaldi prowadzi próbę do występu, niemalże terroryzując swoimi instrukcjami Żonglera, Błazna, Pogromcę i Wnuczkę, ale jest uparty i nieustępliwy. Protestuje przeciwko światu takiemu, jaki on jest i nie zamierza się poddać...

Bernhard dla Bernharda

Dramat „Minetti. Portret artysty z czasów starości”, zamieszczony w tym tomie jako drugi, został napisany specjalnie dla aktora Bernharda Minettiego i jest to rodzaj hołdu dla niego. Premiera sceniczna nastąpiła 1 września 1976 roku w Stuttgarcie. Początkowo autor chciał, by sztuka została pokazana tylko ten jeden raz, ale później zmienił zdanie.

Tytułowy bohater tego utworu przyjeżdża do hotelu w Ostendzie, aby omówić szczegóły wystawienia „Króla Leara” z dyrektorem teatru. Snuje swój, z rzadka przerywany, monolog, a Dama, Boy hotelowy i inne postacie są odbiorcami jego słów. Także w tym utworze Bernhard jest bardzo krytyczny wobec społeczeństwa. „Ludzkość ucieka dzień w dzień w klasyczną literaturę, w klasyce społeczeństwo czuje się bezpiecznie” – mówi Minetti i to tylko jedna z wielu uwag w podobnym tonie. To najkrótszy dramat w tym zbiorze, aczkolwiek na pewno godny uwagi, zwłaszcza dlatego, że postać aktora, mówiącego tak wiele o swojej profesji, jest dość „pogmatwana” i nieodgadniona...

Świętując urodziny Himmlera

Mimo to większą „siłę rażenia” posiada trzeci dramat w tym zbiorze – „Przed odejściem w stan spoczynku”, ukończony przez autora w 1979 roku. Jego wymowa niestety znów staje się aktualna, także w Polsce... „Element żydowski znowu się rozpanoszył, znowu wszędzie go pełno w każdym zakątku” – mówi Rudolf, odchodzący na emeryturę sędzia, który co roku zakłada nazistowski mundur i świętuje urodziny Himmlera. „Demokracja to największa bzdura jaka kiedykolwiek istniała. Demokracja to najlepszy interes dla tych, co demokracją rządzą” – to kolejna jego opinia. Jego „widownią” są dwie siostry – sparaliżowana, zbuntowana Klara i uległa, wpatrzona w brata, Wera... Bernhard jednoznacznie wskazywał, że są takie niemieckie i austriackie domy, w których wciąż pobrzmiewają skrajne idee narodowego socjalizmu i że niewiele brakuje, by znów stały się paliwem politycznej transformacji.

Napisała o tym w posłowiu, zatytułowanym „W przeciwnym kierunku”, Agata Wittchen-Barełkowska, badaczka jego twórczości. Jej analiza jest znaczącym uzupełnieniem całości, a zarazem zachętą, by głosy przestrogi obecne w literaturze Bernharda, potraktować poważnie i starać się pójść inną drogą. Nie ulegać stereotypom i masowym preferencjom...