19 czerwca ukazał się najnowszy album Quo Vadis - „Infernal Chaos”.

 To ósma płyta w dyskografii tej formacji i choć zapewne wielu fanów (z racji sentymentu) będzie już zawsze najwyżej oceniać „Politics” czy „Test Draizea”, to według mnie warto poświęcić czas na to by poznać ów materiał. Utwory, które się na nim znalazły, nagrywane były przede wszystkim w dwóch studiach – sławnym już Hertzu w Białymstoku oraz Elvis Van Tomato w Szczecinie (jego właściciel – Daniel Potasz zagrał zresztą na klawiszach w trzech utworach) i efekt tych prac to soczyste, selektywne brzmienie przywodzące na myśl dobre thrashowe wzorce, ale przefiltrowane przez metalową współczesność.

Tekstowo płyta dotyczy wszelakich patologii społecznych i politycznych - sytuacji w Iraku, na Wschodzie, nałogów i ludzkich ułomności, tak więc koresponduje z brutalnym, energetycznym przekazem dźwiękowym. To propozycja, która może zaskoczyć tych, którzy już wstawili nazwę Quo Vadis do szufladki old school. Choć nie ma tu jakichś rewolucyjnych zmian, to jest krok naprzód i potwierdzenie, że Skaya i jego ekipa bynajmniej nie myślą jeszcze o muzycznej emeryturze. Jeżeli miałbym wskazać jakieś minusy, to chyba jedynie określiłbym tak skandowane refreny (występujące np. w „Blood For Oil” i „Evil Dad”). Ten element trochę jednak „uwstecznia” obecne dokonania Quo Vadis.

Moi faworyci na tym krążku to m.in. masywny, przytłaczający "Black Horizon", najbardziej złożony kompozycyjnie, a przy tym ani na chwilę nie tracący mocy- „Chaos” oraz wieńczący całość - intensywny i także dość eklektyczny numer „Russia”. Właśnie w nim pojawia się nawiązanie do tak częstych w repertuarze Quo Vadis przeróbek różnych szlagierów (w tym wypadku jest to cytat z rosyjskiej pieśni „Katiusza”). Warto wspomnieć też kilka słów o okładce, która w pierwotnej wersji zawierała znak dżinizmu (nonteistyczego systemu filozoficzny i religijnego powstałego w Indiach). Symbol ten, zwłaszcza w Niemczech, budził spore zastrzeżenia wydawców i ostatecznie nie pojawił się w ostatecznej formie obwoluty. Mimo to projekt stworzony przez Marka Jastrzębskiego, na pewno jest interesujący i idealnie odpowiada duchowej warstwie całego wydawnictwa.