„Stosunki międzymiastowe” to film, który jest reklamowany jako inteligentna komedia romantyczna. To znaczy taka, która nieco odbiega od schematów przyjętych w tym gatunku. Od 10 września możemy ją zobaczyć m.in. w szczecińskim Multikinie.

Zaczyna się on dość typowym motywem fabularnym.  Garret (w tej roli znany choćby z serialu „Ed” - Justin Long) rozstaje się ze swoją dziewczyną (z powodu pewnego nieporozumienia dotyczącego jej urodzin) i skonsternowany tym faktem zaczyna łowy... W pubie, przy automacie do gry udaje mu się poderwać Erin, (Drew Barrymore)i wydaje się, że to tylko taki błahy flirt zakończony co prawda upojną nocą, ale jednak bez dalszych konsekwencji. Kiedy oboje lepiej się poznają okazuje się, że ich związek staje się jednak coraz silniejszy. On pracuje w wytwórni płytowej i właśnie dostaje zlecenie zajęcia się przesłodzonym produktem w postaci zespołu 3Z, Ona jest dziennikarką na stażu w nowojorskiej gazecie. Wydaje się, że wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować, bo nawet sarkastyczni kumple Garreta akceptują jego nowa wybrankę. Idylla kończy się jednak dość niespodziewanie kiedy Erin traci pracę w dzienniku i musi wrócić do ...San Francisco.

Tak duża odległość między obojgiem (i wysokie ceny biletów lotniczych) to powód wielu frustracji, obaw i wątpliwości. Pierwsza wizyta Garreta w Kalifornii, w domu w którym Erin mieszka z siostrą, ma dość niezwykły przebieg ...

Na pewno walorem tego filmu jest  starannie wybrana muzyka do ścieżki dźwiękowej. Znajdziemy tu m.in. The Cure, Eels, Alberta Hammonda Jr, a także kilka utworów londyńskiej formacji Boxer Rebellion, która odgrywa znaczącą rolę w filmie. Bohaterowie uczęszczają regularnie na jej koncerty, a Garret staje się nawet menadżerem grupy. Taka oprawa dźwiękowa oraz różnorakie klasyfikacje (na najlepszy album, film itp.) przypomina trochę fabułę, rozgrywających się w Chicago „Przebojów i podbojów”. Jednak to tylko otoczka „Stosunków międzymiastowych” bo najistotniejsza jest tu kwestia znalezienia sposobu na znoszenie długiego czasu bez partnera. Czy jest to możliwe ? Czy smsy i rozmowy telefoniczne ułatwiają kontakt czy może jednak stają się przyczyną niejasnych domysłów (co ona naprawdę tam robi ?). Widzowie kibicują parze bohaterów, odnosząc sceny z filmu do własnych doświadczeń, bawiąc się dobrze przy typowo komediowych sekwencjach (Garret w solarium to chyba najbardziej pamiętna z nich), ale cała ta produkcja nie dorównuje jednak takim filmom tego gatunku jak „Kiedy Harry poznał Sally” czy „500 dni miłości”. Scenariusz jest mimo wszystko dość konwencjonalny zatem wymagający widzowie mogą być rozczarowani.