Miała projektować jachty, ale praktycznie w ostatniej chwili zdecydowała się na zmianę swoich planów o 180 stopni. „Tata przez całe moje dzieciństwo powtarzał, żebym znalazła sobie taką pracę, którą będę kochać i jednocześnie będzie moją pasją” – opowiada Karolina Nowaczewska, kaletniczka i pomysłodawczyni marki Saileath.
Historia Karoliny Nowaczewskiej jako kaletniczki zaczęła się w 2018 roku, kiedy to w trakcie przeglądania rzeczy na strychu w rodzinnym domu, znalazła stary plecak.
„Niebieskim młoteczkiem przybijałam ozdobne nity”
– Jak się okazało, był to skórzany plecak, który 25 lat temu uszył mój dziadek. On również był kaletnikiem – opowiada bohaterka kolejnego odcinka cyklu Pomorze Zachodnie Kreatywne/Innowacyjne/Nowoczesne. – Mimo upływu lat, braku należytej konserwacji i przechowywania, wciąż wyglądał bardzo dobrze i był idealny do noszenia na co dzień.
Wówczas Karolina zaczęła się zastanawiać jak to możliwe, że 25-letni plecak jest w tak dobrym stanie, a z jej 2-letniego niedługo wszystko wypadnie dołem. Dodajmy, że dziadek kaletniczki przez ponad 20 lat prowadził swój zakład w Koszalinie.
– W dzieciństwie każde wakacje tam spędzałam. Zdarzało się, że w ramach urozmaicenia mi czasu, dziadek Jaś zabierał mnie do pracy. Pamiętam, że miałam u niego swój niebieski młotek, którym mogłam przybijać ozdobne nity do tworzonych przeze mnie opasek, bransoletek i pasków – dodaje Karolina.
Poszukiwania rodzinne i coraz więcej rzemieślników
Wraz z upływem lat Karolina coraz rzadziej spędzała wakacje w Koszalinie i tym samym nie kontynuowała dziecięcego zamiłowania do kaletnictwa. Jednak za sprawą jednego studenckiego projektu wróciła po latach do dziadka, aby znów pobierać u niego lekcje.
– W pewnym momencie zaczęłam zwracać uwagę na to, co kupuję. Z jakich materiałów jest wykonane. Z drugiej strony, ten plecak sprawił, że zaczęłam szukać więcej historii mojej rodziny. Odkrywałam coraz więcej rzemieślników – mówi.
Praca z dziadkiem sprawiała naszej bohaterce wiele przyjemności. Tak wiele, że postanowiła porzucić swoje ówczesne plany. Studiowała wzornictwo na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, a w przyszłości miała projektować jachty.
– Pamiętam, kiedy przyszłam do rodziców i powiedziałam o tym. W ogóle się tego nie spodziewali. Mama zalała się łzami, bo przecież marzyłam o projektowaniu statków. Teraz są ze mnie dumni, co kilka razy już podkreślili – śmieje się. – Dodatkowo te silne tradycje rzemieślnicze sprawiły, że zdecydowałam się na rozpoczęcie nauki, którą zakończyłam egzaminem czeladniczym w zawodzie kaletnik.
Gdzie tradycja rzemiosła łączy się z autorską koncepcją
Teraz Karolina projektuje oraz szyje skórzane wyroby. Przy ulicy Naruszewicza w Szczecinie prowadzi pracownię Saileath, w której tradycyjne techniki rzemiosła łączą się z autorską koncepcją. „Sail” odnosi się do pierwszej pasji w życiu bohaterki – żeglarstwa. Z kolei „leath” jest skrótem od „leather” i nawiązuje do jej drugiej pasji – kaletnictwa.
– Chciałam, aby nazwa w pewien sposób mnie odzwierciedlała. Zaprojektowałam system „One For Life”, według którego wybory kaletnicze mogą funkcjonować przez lata. Na bazie tego systemu zaprojektowałam plecak. Potem kolejne wyroby i tak powstało Saileath - opowiada W wyrobach Karoliny nie ma zamków i zatrzasków, które dużo szybciej się zużywają.
Każdy przedmiot szyje ręcznie z trwałych skór garbowanych, które wraz z upływem czasu są coraz ładniejsze. Dodatkowo używa nici lnianych, które są mniej uciążliwe dla środowiska niż poliestrowe. Finalnie powstają produkty na lata, a ich klasyczny wygląd sprawia, że mimo przemijającej mody, one wciąż będą dobrze wyglądać.
„Moja rola nie kończy się na uszyciu wyrobu”
Karolina Nowaczewska jako projektantka nie chce przykładać ręki do tworzenia produktów „na jeden sezon”. Na początku w Saileath była tylko ona. Z czasem dołączyła do niej kuzynka Agata Witek, która zajmuje się m.in. szyciem woreczków na produkty.
– Moja rola nie kończy się w momencie, kiedy wyrób Saileath trafia do rąk klienta. Na start wręczam zestaw naprawczo-pielęgnacyjny. Można też skorzystać z usług, które oferuję. Raz na rok wykonana zostanie renowacja, która dłużej utrzyma produkt w bardzo dobrej kondycji – podkreśla nasza rozmówczyni. Saileath powstało z potrzeby tworzenia rzeczy na lata. Raz wykorzystany materiał będzie mógł być używany wielokrotnie a pierwotna forma wyrobu może zmieniać się w trakcie używania.
Komentarze
0