Choć jeszcze nie powstała, to została uznana za największą porażkę architektoniczną Szczecina. Po piętach depcze jej jednak modelowa rewitalizacja. „Szczecin traci genius loci. Staje się miastem takim jak inne. Przestrzeń jest uniwersalizowana, nijaka” - krytykuje urbanistka Helena Freino. „Jesteśmy na dobrej drodze. Te porażki to nie wynik planów mijającej kadencji” – kontrargumentuje radny Przemysław Słowik.

Za nami 3. Archiwolta wSzczecinie.pl poświęcona szczecińskim porażkom. Zgodnie z wynikami sondy, największą okazała się nowa zabudowa przy ul. Szymanowskiego, która jeszcze nie powstała. W tym przypadku (i tylko tym) trójka gości architekt Aleksandry Kopińskiej-Szykuć była zgodna z wyborem mieszkańców.

„Brakuje bezpiecznika w postaci Architekta Miasta”

– To kropla, która przelała czarę goryczy. Gorsze miejsce, które można było wybrać na budowę, to chyba tylko Jasne Błonia – uważa Przemysław Słowik.

Zdaniem prezesa szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Karola Nieradki, sprawa z Szymanowskiego jest efektem braku Architekta Miasta.

– To błąd systemowy. Doprowadzono do takiego momentu całej sytuacji, w którym było to możliwe. A cała procedura powinna być tak skonstruowana, aby nie można było do tego dopuścić. W Szczecinie od kilku lat brakuje bezpiecznika w postaci Architekta Miasta – komentuje.

Urbanistka Helena Freino jest zdania, że zapisy miejscowego planu zostały „wyinterpretowane na korzyść inwestora”. – Ten plan nie dopuszcza nowej zabudowy. Kiedy powstały dwa nowe budynki (z kawiarniami od strony ul. Moniuszki – red.), to wyczerpany został potencjał terenu biologicznie czynnego, który wynosi 50 procent powierzchni całego terenu. Teraz tam nawet nie można już nic utwardzić – zaznacza.

„Tam była wizja!” kontra „To nie jest aleja!”

Na drugim miejscu sondy o „największych porażkach Szczecina” znalazła się przebudowa śródmiejskiego odcinka alei Wojska Polskiego – modelowa rewitalizacja, która uzyskała rządowe dofinansowanie na realizację. I tak, jak przy pierwszym miejscu wszyscy byli zgodni, tak przy tym powstały dwa obozy.

– Tam była wizja i konsekwentnie wdrażane pomysły. To nie polegało tylko na wymianie asfaltu. Odnowiono trzy kwartały, wprowadzono dzienną opiekę dla seniorów, budki dla ptaków, powstał Śródmiejski Punkt Sąsiedzki, były mikrodofinansowania do wydarzeń. Pewnego dnia pod moim biurem zorganizowano koncert, tak po prostu. Na koniec powstały założenia, został wybrany projekt, były konsultacje. Tam był pomysł – broni Karol Nieradka.

Dla Heleny Freino śródmiejski odcinek alei Wojska Polskiego nie jest już aleją.

– Aleja jest wtedy, gdy spaceruje się między drzewami. Tutaj pod drzewami parkują samochody, a pieszy smaży się na betonie. Chodziłam na wszystkie konsultacje, gdzie było prezentowane dzieło inżynierów drogowców. Dyskusja była o tym, jak parkować i aby nie ubyło ani jedno miejsce. Był przed tym ogromny strach i lęk. Nie widziałam żadnej wizji. A jak była mowa o drzewach, to słyszałam, że śródmiejska ulica nie jest ogrodem z samosiejkami – przypomina.

W kontrze do zdania urbanistki stanął Przemysław Słowik. Jak przekonywał, „w przypadku alei Wojska Polskiego trudno mówić o porażce”.

– Kiedyś to była czteropasmowa arteria, gdzie w ogóle nie było życia. Teraz ono wraca. Proszę spojrzeć na biznes, który tam jest. To miejsce numer jeden jeśli chodzi o ilość nowych lokali gastronomicznych – argumentuje.

„Dobre materiały leżą w szufladach”

To jednak nie jedyne porażki architektoniczno-urbanistyczne w Szczecinie. Mieszkańcy i eksperci podają jeszcze brak Architekta Miasta, brak komisji urbanistyczno-architektonicznej, nową zabudowę na Kępie Parnickiej, niedawno oddany Teatr Polski, Morskie Centrum Nauki zasłaniające widok z Trasy Zamkowej.

To decyzje i realizacje tylko z ostatnich kilku lat. Gdzie w takim razie tkwi problem?

– W Szczecinie mamy problem z wykorzystywaniem archiwaliów. Wykonawcy są zaskakiwani, że w jakiś miejscach jest kostka granitowa, a mamy świetne inwentaryzacje z lat 90., które to pokazują. Tunele pod Zamkiem Książąt Pomorskich również są w archiwach. Mówi się, że katastrofa była do przewidzenia, gdyby tylko ktoś zechciał zerknąć do materiałów – uważa architekt Aleksandra Kopińska-Szykuć.

– Mamy mnóstwo ciekawych dokumentów, często bardzo dobrze przygotowanych. To między innymi strategia Floating Garden, katalog nawierzchni, katalog mebli miejskich. One są bardzo dobre, tylko ich rozwiązania w ogóle nie są stosowane – dodaje architekt Karol Nieradka.

Zdaniem Heleny Freino, miastu brakuje wizji. – Dokonujemy zmian punktowo, a tak nie powinno projektować się miasta. Szczecin traci swoje genius loci. Staje się miastem takim jak inne. Przestrzeń jest uniwersalizowana, nijaka – krytykuje.

„To nie wynik planów mijającej kadencji”

Kolejnym problemem jest brak komunikacji ze strony magistratu.

– Podczas mijającej kadencji za często padał zwrot „w zaciszu gabinetów”. To pieniądze publiczne i każda decyzja powinna być konsultowana z mieszkańcami. A nie, nagle jest zaskoczenie, że drzewa wycięli, coś jest burzone. Powinny być ogłoszenia, komunikaty z pytaniem do lokalnej społeczności. Nie tylko wynajęcie za pieniądze jest korzyścią dla miasta. Niezwykle ważne jest budowanie kapitału społecznego – podkreśla Rafał Bajena.

Jedynym, który próbował bronić miejskich działań, był radny Przemysław Słowik. Jak przekonywał, „jest cała masa dobrych pomysłów, które pojawiły się na przestrzeni ostatnich dwóch dekad”.

– Część z nich została wprowadzona w etap realizacji, ale brakuje świadomości, że to proces, do którego trzeba wprowadzić mieszkańców. Te „fuck upy” nie są wynikiem planów mijającej kadencji, tylko jeszcze wcześniejszych. Obawiam się, ile jeszcze takich zgniłych jaj na nas czeka. Martwi mnie, co jeszcze zobaczymy – dodaje.

Zaproszenie światowych osobistości, powołanie urbanisty miasta i rozwiązania systemowe

Jakie w takim razie propozycje zmian mają goście 3. odcinka Archiwolty?

– Najpierw trzeba zaprosić kilka osób o światowej renomie jak Jan Gehl z Kopenhagi. Aby zobaczyli Szczecin i powiedzieli, co o nim myślą. Potem trzeba spróbować wykreować rzeczywiście wizję dla Szczecina, która będzie obowiązywać na wielu płaszczyznach – proponuje urbanistka Helena Freino.

– Mnie się marzy urbanista miasta, który zajmie się kształtem Szczecina. „Wrzuci” nas na konkretną ścieżkę realizacji, aby marketingowa wizja Floating Garden została przekuta w wizję miasta, która dostosuje Szczecin do zmian klimaty – dodaje radny Przemysław Słowik.

– Tylko jedno: rozwiązanie systemowe. Wielu rzeczy możemy uczyć się od Warszawy. To nie jest moje ulubione miejsce, uważam że Szczecin jest dużo ładniejszym miastem. Ale w Warszawie zrobili bardzo dużo, aby warszawiacy pokochali to miasto – uważa prezes szczecińskiego SARP Karol Nieradka.

„Czas na gruntowną rewizję”

Całą rozmowę poświęconą szczecińskim porażkom oraz temu, jak im zapobiegać, można obejrzeć na Facebooku wSzczecinie.pl.

– We wrześniu ubiegłego roku weszła w życie istotna nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennej. Studium będzie obowiązywać tylko do końca 2025 roku. Od 1 stycznia 2026 miasto powinno mieć plan miejscowy. Mam nadzieję, że zostanie dokonana gruntowna rewizja przestrzennej polityki Szczecina – dodaje Helena Freino.