„Wesele” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Anny Augustynowicz zbiera prestiżowe nagrody. Na zaproszenie reżysera spektaklu do Szczecina przyjechała wnuczka autora tekstu, Dorota Wyspiańska-Zapędowska. Spotkanie odbyło się w sobotę 26.10. o godz. 11:00 w Teatrze Małym, znajdującego się na popularnym szczecińskim „deptaku”.
Kim jest pani Dorota?
Gość naszego miasta, potomek jednego z naszych najważniejszych twórców młodopolskich, nie poznała swojego dziadka. Stanisław Wyspiański zmarł bardzo młodo, miał zaledwie 38 lat. Jego wnuczka ukończyła bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie we Wrocławiu. Pracowała w Filii Miejskiej Biblioteki Publicznej w Krakowie przy ul. Franciszkańskiej, a po przyjeździe do Lublina w jednej z filii Biblioteki Publicznej. Następnie przez wiele lat była pracownikiem kulturalno-oświatowym w Hotelu Pracowniczym Lubelskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego. Zorganizowała od podstaw bibliotekę, różnorodne kółka zainteresowań, organizowała spotkania z ciekawymi ludźmi, cotygodniowe spotkania z filmem, powołała do życia Izbę Pamięci. Za swoją pracę zdobyła liczne wyróżnienia i nagrody .
Niewłaściwe miejsce pamiątek
Spotkanie odbyło się jeszcze przed obejrzeniem przez Wyspiańską-Zapędowską spektaklu Anny Augustynowicz, dlatego też nie o tym była rozmowa. Natomiast mówiono o braku pamiątek po słynnym dziadku. „Odpowiedź na każdą prośbę skierowaną do władz o jakąś najdrobniejszą pamiątkę po Wyspiańskim zawsze jest taka sama: „nie należy się”, „nie można”. Natomiast kilka jego obrazów znajduje się w rodzinie Gierków. To przykre. Ja jednak mam coś, czego inni nie będą mieć nigdy. W moich żyłach płynie krew Wyspiańskich” - powiedziała.
Prawie jak w "Weselu"
Dużo czasu poświęcono także wspomnieniom rodzinnym. „Dziadek wzorował się chyba na słowach Lucjana Rydla, czyli: „kobiety inteligentne są nudne””. Stanisław Wyspiański ożenił się z Teofilą, zażywną, prostą chłopką. Istnieją dwie wersje co do ich poznania. Pierwsza mówi, że autor „Wyzwolenia” poznał swoją przyszłą żonę w trakcie pracy przy witrażach, gdzie babcia Zapędowskiej pomagała dramturgowi i malarzowi. Druga jest bardziej „melodramatyczna”, według niej Teofila została uratowana przez Stanisława od śmierci samobójczej. Chciała skoczyć z jednego z krakowskich mostów, ponieważ była w ciąży. A wiadomo, że bycie panną z dzieckiem było w tamtych czasach niemile widziane.
Spotkanie przebiegło w miłej i, jakże by inaczej, artystycznej atmosferze. Wypada tylko mieć nadzieję, że takich specjalnych gości Szczecin będzie miał więcej.
Komentarze
0