Taniec brzucha. Jest jednym z najbardziej zmysłowych tańców. Symbolizuje płodność, wzbogaca duchowość, fascynuje odmiennością ruchów i ma właściwości uzdrawiające. Taniec brzucha, bo o nim mowa, bije obecnie rekordy popularności.

Nazwa „Taniec Brzucha” nie jest oryginalną nazwą tego tańca. Tak określa się go
w cywilizacji zachodniej. W krajach arabskich nosi nazwę "Raqs Sharqi", co tłumaczy się jako „taniec wschodni”, „taniec orientalny”. Najważniejszą jego regułą jest orientalna muzyka, to ona wyznacza ruchy podległe określonym rytmom i stylom. Artyści tańca orientalnego walczą z "etykietką", iż jest to taniec w pewnym rodzaju erotyczny/seksualny, starając się pokazywać jego obraz sceniczny i wykonując bardzo artystyczne performance.

Kobiety dla kobiet

By właściwie zinterpretować taniec brzucha, trzeba wrócić do jego korzeni – mówi szczecińska instruktorka Belly Dance „Eyyam” - Ewelina Turek – Ten rytualny taniec wywodzi się ze starożytnego Egiptu i krajów Bliskiego Wschodu. Co ciekawe, taniec kojarzony współcześnie – aczkolwiek bardzo błędnie - z tańcem erotycznym, był u swojego zarania zupełnie pozbawiony pierwiastka uwodzenia. – Tańczyły go kapłanki, które wokół świętego ognia poprzez rytualne gesty związane z płodnością, starały się odkrywać siebie. Później taniec pojawił się w haremach dostarczając rozrywki kobietom żyjącym
w zamknięciu, stopniowo przeistaczając się z formy początkowo tylko sakralnej, w świecką – bardziej rozrywkową. Obecnie zajęcia odbywają się jak niegdyś niemal wyłącznie
w kobiecym gronie, choć - jak uważa „Eyyam” - Ewelina Turek – najlepszymi nauczycielami tańca brzucha są mężczyźni. – Mimo, iż do końca nie mamy pewności, czy ruchy, które wykonujemy są identyczne jak te, które wykonywano w świątyniach egipskich, to kobiety wciąż chcą czuć się kobieco, a to im z pewnością taniec brzucha zapewnia.


Ciało naszym drogowskazem

Ruchem najbardziej kojarzonym z tańcem brzucha jest shimmy – drżący ruch bioder. Jest wiele rodzajów shimmy – są łatwiejsze i trudniejsze, choćby z nakładaną falą ciała - wszystkie wymagają wielu miesięcy ćwiczeń. Dzięki uprzejmości pani Eweliny biorę aktywny udział w zajęciach i od razu stwierdzam, że do uprawiania Belly Dance nie potrzeba wysportowanego ciała. Podczas tego tańca każda kobieta porusza się pięknie, może za jednym wyjątkiem piszącym ten artykuł. Starając się nie zauważać w lustrze swojej dalekiej drogi do szczęścia zwanego shimmy, słysząc nieomal jak obrywa moje uczucie własne przejawiające się najczęściej w unikaniu wysiłków wszelakiego rodzaju, dorabiam się ruchliwej, esowatej szyi popatrując na instruktorkę. – Taniec ten wymaga cierpliwości – uspokaja mnie „Eyyam” – i niezwłocznie umieszczam tę cechę na liście postanowień noworocznych. Ćwiczymy ruchy izolacyjne klatki piersiowej i bioder, pamiętając (znów wyłamuję się z szeregu) o pozycji rąk. To dobra okazja do odkrycia mięśni miednicy
i doskonalenia jej ruchów. Taniec pomaga też wyczuć równowagę. Rozstawienie nóg na szerokość bioder i rozluźnienie kolan ułatwia oparcie stóp mocno na ziemi, dzięki czemu kręgosłup nie jest spięty i staje się ruchliwy. Chusty z koralikami i monetami są bardzo pomocne, szczególnie na początku, kiedy musimy się nauczyć podkreślać rytmy biodrami. Tancerki bardziej zaawansowane używają też woali, skrzydeł Isis, laski, miecza czy arabskich kastanietów, zwanych też saggatami bądź zillsami, za pomocą których wystukuje się rytmy. Naukę zacząć można w każdym wieku, bez względu na wagę ciała. To taniec bardzo kobiecy, uczący gracji, delikatności i subtelności, a poprzez ciało wywierający wpływ również na stan duszy. Doskonałe lekarstwo na zimową chandrę.