Ziemie Pomorza Zachodniego są wciąż białą plamą i najmniej zbadaną na archeologicznej mapie Polski. Czasem dochodzi tu do ciekawych odkryć. O swoich tegorocznych wypadach w teren opowiedzieli szczecińscy archeolodzy.
18 listopada 2013 roku w Instytucie Historii Uniwersytetu Szczecińskiego odbyła się coroczna III archeologiczna sesja sprawozdawcza. Wśród wykładowców US wystąpili między innymi dr Przemysław Krajewski, dr Marcin Szydłowski oraz mgr Marta Chmiel i mgr Michał Adamczyk, którzy w tym roku prowadzili badania na ziemi zachodniopomorskich.
Pokojówka Róża
Jakie jeszcze tajemnice kryje Wyspa Wolin opowiadał Marcin Szydłowski, którego zespół pracował nad odkrywaniem i zabezpieczaniem pozostałości zrujnowanego zamku Apenburg. Zamek ten wybudowany w XIV wieku na wzgórzu między Mokrzycą a Dargobądziem zamieszkały był do lat 30 – tych XX wieku. Pierwszymi właścicielami był wojskowy ród Apenburg, od którego wywodzi się nazwa zamku. Po 1780 roku właścicielami byli członkowie również wojskowego rodu – Hiller. Od 1945 roku mieściło się tu stanowisko dowodzenia dowódcy 2 fortecznego pułku alarmowego, komendanta 3 Szkoły Artylerii Przeciwlotniczej Marynarki Wojennej w Międzyzdrojach.
Podczas II wojny światowej został wysadzony w powietrze, prawdopodobnie przez wojska niemieckie. Zamek podupadał w ruinę, aż w latach 70 – tych został doszczętnie rozebrany. Dziś zachowały się jedynie fundamenty i sklepienia piwniczne. Wokół cmentarza rozciągał się ładny park oraz cmentarz rodowy. Niestety w ostatnich lat dokonywane tu były zniszczenia chociażby w celu pozyskania cegieł. Wpisanie do rejestru zabytków utrudniają przepisy, na podstawie których cały teren jest chroniony jako rezerwat przyrody.
Dr Szydłowski przedstawił plany, jak można wyeksponować pozostałości zamku. Mówił o zastosowaniu tutaj tzw. metody „angielskiej”. Polega ona na odsłonięciu istniejących pozostałości, a także dobudowaniu w miarę możliwie największej ilości elementów wykorzystując oryginalne materiały. Na temat dawnej siedziby rodu Apenburgów krążyła po wojnie pewna legenda o pokojówce o imieniu Róża, która miała strzec ukrytych tutaj skarbów.
Kultura Federmesser nad Zalewem Szczecińskim
W okolicach Nowego Warpna prowadzone były za to inne wykopaliska. Co miesiąc na plażę nad Zalewem Szczecińskim przyjeżdżali mgr Marta Chmiel i mgr Michał Adamczyk. Pracowali na czterech stanowiskach do momentu, kiedy zobaczyli koparkę pracującą nad wzmocnieniem brzegu. Okazuje się, że teren klifowy wokół zalewu nie podlega przepisom ochrony zabytków, natomiast należy do Urzędu Morskiego, który może rozporządzać nim bez konsultacji konserwatorskiej.
Znaleźliśmy tam dużo materiału zabytkowego z epoki krzemiennej –opowiadała mgr Marta Chmiel – Była to kultura Federmesser z okresu około 11 tysięcy lat przed naszą erą. Jest to o tyle interesujące, że jest to jedno z niewielu stanowisk tego typu zarejestrowanych w Polsce. Liczymy, że więcej tego typu stanowisk znajdziemy na innych klifach wybrzeża Zalewu Szczecińskiego.
Kultura Federmesser jest związana z jednym z najstarszych okresów osadnictwa na tych ziemiach – wyjaśnia dr Michał Adamczyk – Byli to ludzie żyjący w środowisku leśnym, gdzieś u schyłku epoki lodowcowej. Polowali na łosie, być może na renifery i na jakieś mniejsze zwierzęta. Bardzo specyficzna jednostka kulturowa, która charakteryzowała się narzędziami, które nazywane są Federmesser, czyli po niemiecku „scyzoryk”. Są to takie fragmenty wiórów, które kiedyś komuś skojarzyły się ze scyzorykami i stąd wzięła się nazwa całej kultury.
Archeolodzy mają tutaj przyszłość
Kopanie łopatą to fragment pracy archeologa – wyjaśnia prof. Marian Rębkowski – Badania terenowe to niewielki fragment naszej pracy. Ktoś kiedyś wyliczył, że jeśli kopiemy miesiąc, to opracowanie tego powinno trwać gdzieś sześć miesięcy. Najpierw trzeba znaleźć problem badawczy, którzy można rozwiązać właśnie za pomocą wykopalisk. Zanim jeszcze w ten teren wejdziemy, trzeba zebrać pieniądze. Archeologia może nie jest bardzo droga, ale potem opracowanie tego wszystkiego, to nie tylko nasza praca, to także praca wielu specjalistów różnych dyscyplin, z którymi współpracujemy. Pomorze Zachodnie jest najsłabiej rozpoznane pod względem wykopalisk archeologicznych. To znaczy, że w najbliższych latach, a nawet w dalszej przyszłości czekają na nas sensacyjne odkrycia, które nikomu się jeszcze nie śniły. Jest to obszar, który dla archeologów stanowi wyzwanie. Dzięki temu archeolodzy mają tutaj zapewnioną przyszłość.
Komentarze
0