Proszę nie klaskać, jeśli komuś sprawia to problem – tymi słowami Turnau przywitał się z trzymającą parasole publicznością, po czym zapowiedział, że postanowił ją przeziębić długim koncertem. Trzeba przyznać, że dotrzymał słowa, bo występ trwał prawie dwie godziny. W czasie jego trwania deszcz ustawał, lecz nawet, gdy padał, przybyli nie szczędzili braw. Turnau zaśpiewał grając na pianinie utwory znane niemal każdemu Polakowi, jak Cichosza (która zresztą została podana w formie żartobliwej, zmiksowanej z Liryką, liryką) oraz te, które głównie znają koneserzy muzyki i fani Turnaua między innymi: Krótką bajkę i Uno momento mortis.
Artysta śpiewał z lekkością, udowadniając, że na żywo brzmi jeszcze lepiej niż na płytach studyjnych. Jego czysty głos nawet w przy minimalnym akompaniamencie, stanowi niezwykłą muzykę, a wraz z poruszającymi, wspaniałymi (pod względem treści i rytmu) tekstami potrafi wywołać ciarki. Pomiędzy piosenkami Turnau opowiadał anegdoty i historie dotyczące utworu, który miał za chwilę wykonać. Żartował i czarował publiczność. Nie można było powstrzymać uśmiechu, gdy artysta, niby to zwierzając się szczecinianom, narzekał na swoje dawniejsze złe przywary charakteru. O ich posiadaniu miał świadczyć fakt, że Turnau będąc licealistą wziął udział w konkursie piosenki studenckiej. Który, dodajmy, wygrał.
Usłyszeliśmy własne utwory artysty oraz przeróbki jego idoli, w tym She`s Always A Woman Billiego Joela. Turnau przyrównał tę piosenkę do następnego przezeń wykonywanego utworu, którego tekst napisał twórca Kabaretu Starszych Panów – Jeremi Przybora, Moja dziewuszka nie ma serduszka. Z repertuaru Joela pochodził także utwór: Miami 2017. Słowami: Jeszcze jedna stara piosenka, nie o nadmiarze wody, lecz wręcz przeciwnie – zapowiedział Pompę. Zabrzmiały także 24 smutki do tekstu Jana Brzechwy, którego to lirykami dla dorosłych zachwyca się pan Turnau. Przy utworze Natężenie świadomości muzyk grał łokciem, potem ukląkł przed fortepianem, a na końcu zagrał jedną nutę butem.
Turnau część piosenek wykonał sam, przy pozostałych towarzyszył Mu czteroosobowy zespół w składzie: Sławomir Berny - perkusja, instrumenty perkusyjne, Michał Jurkiewicz - skrzypce, instrumenty klawiszowe, akordeon, śpiew, Łukasz Adamczyk - gitara basowa,
Leszek Szczerba - saksofon, klarnet. Michał Jurkiewicz wykonał ponadto sam żartobliwy utwór o miłości do… lokomotywy.
Szybko i przyjemnie mijał czas koncertu. Wysłuchując go, można było zarazem skosztować dobrej muzyki, dowiedzieć się, dlaczego dany utwór jest śpiewany i poznać życiowe perypetie krakowskiego barda. Była to bogata uczta, pełna wzruszeń i śmiechu, podczas której oczy mogły być Nie od deszczu mokre, lecz od łez, a w mózgu tworzyła się o panu Grzegorzu jako muzyku myśl: jesteś system mechanicznie doskonały.
Komentarze
9