Punktualnie o godzinie 19 dziedziniec Zamku Książąt Pomorskich wypełnił się poetyckimi dźwiękami. Publiczność przybyła licznie, pomimo padającego deszczu. I, choć ukrywała się pod parasolami oraz zamkowymi arkadami, bawiła się wyśmienicie, bo przecie gwiazdą wieczoru był Grzegorz Turnau wraz z zespołem.

Proszę nie klaskać, jeśli komuś sprawia to problem – tymi słowami Turnau przywitał się z trzymającą parasole publicznością, po czym zapowiedział, że postanowił ją przeziębić długim koncertem. Trzeba przyznać, że dotrzymał słowa, bo występ trwał prawie dwie godziny. W czasie jego trwania deszcz ustawał, lecz nawet, gdy padał, przybyli nie szczędzili braw. Turnau zaśpiewał grając na pianinie utwory znane niemal każdemu Polakowi, jak Cichosza (która zresztą została podana w formie żartobliwej, zmiksowanej z Liryką, liryką) oraz te, które głównie znają koneserzy muzyki i fani Turnaua między innymi: Krótką bajkę i Uno momento mortis.

 

Artysta śpiewał z lekkością, udowadniając, że na żywo brzmi jeszcze lepiej niż na płytach studyjnych. Jego czysty głos nawet w przy minimalnym akompaniamencie, stanowi niezwykłą muzykę, a wraz z poruszającymi, wspaniałymi (pod względem treści i rytmu) tekstami potrafi wywołać ciarki. Pomiędzy piosenkami Turnau opowiadał anegdoty i historie dotyczące utworu, który miał za chwilę wykonać. Żartował i czarował publiczność. Nie można było powstrzymać uśmiechu, gdy artysta, niby to zwierzając się szczecinianom, narzekał na swoje dawniejsze złe przywary charakteru. O ich posiadaniu miał świadczyć fakt, że Turnau będąc licealistą wziął udział w konkursie piosenki studenckiej. Który, dodajmy, wygrał.

 

Usłyszeliśmy własne utwory artysty oraz przeróbki jego idoli, w tym She`s Always A Woman Billiego Joela. Turnau przyrównał tę piosenkę do następnego przezeń wykonywanego utworu, którego tekst napisał twórca Kabaretu Starszych Panów – Jeremi Przybora, Moja dziewuszka nie ma serduszka. Z repertuaru Joela pochodził także utwór: Miami 2017. Słowami: Jeszcze jedna stara piosenka, nie o nadmiarze wody, lecz wręcz przeciwnie – zapowiedział Pompę. Zabrzmiały także 24 smutki do tekstu Jana Brzechwy, którego to lirykami dla dorosłych zachwyca się pan Turnau. Przy utworze Natężenie świadomości muzyk grał łokciem, potem ukląkł przed fortepianem, a na końcu zagrał jedną nutę butem.

 

Turnau część piosenek wykonał sam, przy pozostałych towarzyszył Mu czteroosobowy zespół w składzie: Sławomir Berny - perkusja, instrumenty perkusyjne, Michał Jurkiewicz - skrzypce, instrumenty klawiszowe, akordeon, śpiew, Łukasz Adamczyk - gitara basowa,

Leszek Szczerba - saksofon, klarnet. Michał Jurkiewicz wykonał ponadto sam żartobliwy utwór o miłości do… lokomotywy.

 

Szybko i przyjemnie mijał czas koncertu. Wysłuchując go, można było zarazem skosztować dobrej muzyki, dowiedzieć się, dlaczego dany utwór jest śpiewany i poznać życiowe perypetie krakowskiego barda. Była to bogata uczta, pełna wzruszeń i śmiechu, podczas której oczy mogły być Nie od deszczu mokre, lecz od łez, a w mózgu tworzyła się o panu Grzegorzu  jako muzyku myśl: jesteś system mechanicznie doskonały.