Teatr Kana przygotował kolejne znaczące, warte uwagi wydarzenie. 8 i 9 marca zaprasza na warsztaty filmowe oraz prezentację dokumentu „Syndrom Hamleta”, połączone ze spotkaniem z jego twórcami – Elwirą Niewierą i Piotrem Rosołowskim. To kontynuacja projektu „Teatr na granicy”, który od dłuższego czasu koordynowany jest przez ten ośrodek. Wstęp na projekcję jest bezpłatny.

„Język sztuki jest nam najbliższy”

– Staramy się reagować na zmieniającą się rzeczywistość. Odnosić się do zachodzących zjawisk językiem sztuki, który jest nam najbliższy. W kontekście osób w drodze, osób w kryzysie uchodźczym realizowaliśmy wieloletni projekt „GośćINNOŚĆ”, który przekształcił się we „WROGOŚĆinność”. Zapraszaliśmy osoby artystyczne, aktywistyczne i badające ich wypowiedzi, aby nie milknąć w temacie. Kiedy zaczęła się pełnoskalowa wojna w Ukrainie, a na polsko-białoruskiej granicy Grupa Granica alarmowała o kryzysie humanitarnym, w miarę naszych możliwości i umiejętności nie przestawaliśmy reagować. Ogłosiliśmy zbiórkę rzeczy, które zawieźliśmy potrzebującym na terenach przygranicznych, zapraszaliśmy też badaczy i badaczki z Grupy Badacze na Granicy, żeby mówić o tym, co się tam dzieje aktualnie. Dla osób z Ukrainy organizowaliśmy „Wolne poniedziałki”, podczas których spotykaliśmy się, żeby na bieżąco podejmować działania pomocowe – mówi Weronika Fibich z Teatru Kana. 

Nowe, bliskie sąsiedztwo

Bardzo cenną realizacją jej autorstwa jest projekt artystyczny „Najem okazjonalny”, w którym Fibich zajęła się tematem wspólnotowości w przeżywaniu tymczasowości. Jego efektem było spotkanie mieszkańców szczecińskiej kamienicy, wystawa i film zrealizowany w ramach międzynarodowego projektu „Sąsiedzi. Сусіди. Суседзі. Соседи”. Chodziło o podjęcie kwestii nowego bliskiego sąsiedztwa i nowej współobecności, które niosą ze sobą wiele niełatwych implikacji. Kolejną odsłoną tego przedsięwzięcia będą działania wokół tematu „Dziedziczę to, co utraciłeś”. Cały szereg wydarzeń był realizowany w ramach ubiegłorocznych Dni Oporu Sztuki w Szczecinie. W Teatrze Kana można było wówczas zobaczyć m.in. muzyczno-teatralną mszę „human?…” w wykonaniu zespołu mariia&magdalyna.

– W wyniku tych różnych doświadczeń zaczęliśmy prace nad nowym projektem – „Teatr na granicy”. Naszym zamiarem jest zadawanie pytań o rolę sztuki w sytuacji, gdy powstają nowe zjawiska, wobec których dopiero kształtujemy język i działania. W listopadzie ubiegłego roku w ramach tego cyklu dwukrotnie zaprezentowany został spektakl dokumentalny „Cicho, cicho, ciszej proszę” o skutkach inwazji Rosji na Ukrainę, stworzony przez Pavla Yurova oraz Anatolija Tatarenko – mówi artystka.

Nagrody w Krakowie i Locarno

„Syndrom Hamleta” to film przedstawiający pokolenie młodych Ukraińców, które dźwiga konsekwencje konfliktów i nowych społeczno-politycznych zjawisk. Punktem wyjścia są przygotowania do spektaklu teatralnego na motywach szekspirowskiego „Hamleta”. Próby do inscenizacji, które „przenikają się” z prywatnością poszczególnych bohaterów, ukazują także ich osobiste dramaty. Odzwierciedlają doświadczenia wielu osób, znajdujących się w takiej samej lub podobnej sytuacji. 

Ukraiński teatr szybko zaczął budować swego rodzaju linię obrony, podejmował działania kulturalne, które miały przeciwstawić się skutkom wojny. Reżyserzy, dramaturdzy i aktorzy zajęli się m.in. losami ludzi uciekających przed wojną, powracających z frontu i skrzywdzonych przez działania spowodowane konfliktem militarnym. Temat ten zainteresował również dwoje polskich twórców, którzy zrealizowali film „Syndrom Hamleta”. Elwira Niewiera to reżyserka i scenarzystka, która koncentruje się przede wszystkim na politycznych, społecznych i kulturowych transformacjach w Europie Wschodniej, laureatka nagrody Młodego Kina Niemieckiego w 2020 r. oraz prestiżowej amerykańskiej nagrody Chicken & Egg Pictures Award 2021. Z kolei Piotr Rosołowski jest reżyserem, operatorem. Był m.in. współautorem nominowanego do Oscara dokumentu „Królik po berlińsku”, a także współreżyserem filmu „Książę i Dybuk”, nagrodzonego na 74. Festiwalu Filmowym w Wenecji. Ich „Syndrom Hamleta” okazał się m.in. najlepszym filmem Konkursu Głównego WATCH DOCS 2022, otrzymał też trzy nagrody na Krakowskim Festiwalu Filmowym, a także Grand Prix Tygodnia Krytyki dla najlepszego filmu oraz nagrodę krytyki niezależnej „Boccalino d'Oro” na festiwalu w Locarno.

Wciąż mierzymy się ze skutkami

Już 8 marca w Teatrze Kana twórcy „Syndromu Hamleta” poprowadzą warsztaty filmowe. Będzie można przyjrzeć się bliżej ich metodom pracy i dowiedzieć, jak reżyserzy budowali poszczególne sceny, także pod kontem pracy kamery. Udział w spotkaniu jest bezpłatny, ale obowiązują zapisy. Szczegóły: https://www.facebook.com/events/784734760342469

Dzień później odbędzie się projekcja filmu „Syndrom Hamleta” w języku ukraińskim z polskimi napisami. Rozmowa z twórcami będzie tłumaczone na ukraiński. Podczas wydarzenia zbierane będą środki finansowe na rzecz Stowarzyszenia Mi-Gracja w Szczecinie. Początek projekcji o godz. 18:00. Wstęp wolny. Więcej: https://www.facebook.com/events/1068420821081945

– To ważne, że ten obraz zostanie teraz pokazany, ponieważ kiedy miał swoją premierę, w 2022 roku, wiele osób nie mogło go zobaczyć z uwagi na to, że zajmowaliśmy się wtedy sytuacją na granicy i falą uchodźców po agresji Rosji – mówi Katerina Zavizhenets ze Stowarzyszenia Mi-Gracja. – Nie mieliśmy wtedy przestrzeni w sobie, by być w kulturze. Teraz sytuacja jest inna, aczkolwiek wojna wciąż trwa i wciąż mierzymy się z jej skutkami. Nie tylko materialnymi, ale w bardzo dużym stopniu też mentalnymi. Choćby z tym, jak przeżywać żałobę, kiedy wydarzenia, które ją spowodowały nadal się nie zakończyły. Można jednak skonfrontować się z tym w jakiś sposób, choć oczywiście jest to trudne i powoli oczyszczać psychikę. Myślę, że temu dobrze służy projekt „Teatr na granicy”. 

Aktualnie nastroje się zmieniają

– Twórcy filmu, kiedy byli na etapie jego montażu, musieli przerwać pracę, ponieważ właśnie wtedy rozpoczęła się pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę. Zbierali środki na rzecz pomocy naszym sąsiadom i to są działania niezbędne, wciąż potrzebne – mówi Weronika Fibich. – Mam świadomość, że po początkowym bardzo dużym wsparciu Polaków dla Ukrainy, aktualnie nastroje się zmieniają na jedynie umiarkowanie przychylne i to jest niepokojące. Wspomniane wcześniej tranzytowe czytania „W gazetach tego nie napiszą” służyły też temu, by lepiej „przypomnieć sobie samemu pewne proste rzeczy. Przypomnieć, co właściwie zasługuje na wiarę, a co można podać w wątpliwość”. Czuliśmy, że „wiary potrzebują zasady, które tradycyjnie uważane są za idealistyczne. Zasady wzajemnej pomocy, zasady solidarności” stają się obecnie najważniejszym zadaniem sztuki – uzupełnia.

Pomoc wciąż jest potrzebna i każda forma wsparcia się liczy. To nie jest tylko problem Ukrainy, ale wszystkich krajów Europy, które muszą się liczyć z rozszerzeniem agresji Rosji. 

Historie pokazane poprzez obrazy

– Podczas ostatniego spotkania na pl. Solidarności czytaliśmy, po polsku i ukraińsku, wiersz poety Maksyma Krywcowa, który zginął na froncie w styczniu. Napisał go dwa dni przed swoją śmiercią... Myślę, że historie pokazane poprzez obrazy, metafory bardziej przemawiają niż statystyki. Stowarzyszenie Mi-Gracja prowadzi cały czas zbiórki pieniędzy. Wysyłamy do Ukrainy m.in. zakupione z tych środków, bardzo kosztowne drony. Organizujemy też wystawy, okolicznościowe spotkania wielokulturowe. Współpracujemy z różnymi podmiotami. Każdy, kto chciałby pomóc, np. jako wolontariusz, jest mile widziany – zachęca Katerina Zavizhenets.