Piękne a zarazem niebezpieczne, lecz tylko dla zwierząt i to tych najmniejszych. Fascynujące i pobudzające wyobraźnię ludzi i spragnionych pokarmu zwierząt – rośliny mięsożerne. Znamy je zazwyczaj z programów przyrodniczych lub bajki o Pszczółce Mai, a już dziś nadarza się okazja, by ujrzeć je na żywo. By zachwycić się czy też przestraszyć, nie musimy pakować podróżnego plecaka, bowiem rośliny przyjechały do Szczecina i można je podziwiać na Zamku Książąt Pomorskich.

Rośliny mięsożerne, nazywane też owadożernymi posiadają chlorofil i przeprowadzają fotosyntezę, jak niedrapieżne rośliny. Jednak ten proces nie potrafi zaspokoić ich apetytu, ponieważ występują one na glebach ubogich w azot. Pierwiastek ten oraz inne są pobierane przez nie z ciał trawionych owadów, skorupiaków i małych zwierzątek. Te niezwykłe wytwory natury przyciągają ofiary kolorem i zapachem, a następnie chwytają je liśćmi pułapkowymi. Liście te u różnych gatunków wyglądają inaczej. Mogą przybierać kształt kolczastych paszcz (jak u muchołówek) bądź przepastnych kielichów (dzbaneczników).

 

Zabójcze zdolności roślin mięsożernych nie były zauważane aż do XVII wieku, w którym to Artur Dobbs, angielski nauczyciel, dostrzegł proces odżywiania się muchołówki. Kolejne lata przynosiły nowe odkrycia i większą ilość badań, które prowadzili także i sławni biolodzy: Linneusz i Darwin.  Jednak dopiero wraz ze schyłkiem XIX wieku uznano prawdziwość teorii o mięsożerności roślin.

 

W Polsce występuje jedenaście gatunków roślin mięsożernych, w tym trzy odmiany rosiczki, która jest w naszym kraju najbardziej rozpowszechnioną rośliną tego typu. Rosiczka kusi owady lśniącymi, słodkimi kroplami, które posiada na znajdujących się na liściach czułkach. Ciecz ta, atrakcyjna dla owadów, jest pułapką.

 

Na zamku można podziwiać około stu rodzajów i odmian tych niezwykłych roślin, w tym: muchołówki, rosiczki, kapturnice, dzbaneczniki, pływacze i tłustosze. Jak zapewniają organizatorzy, istnieje możliwość prezentacji działania rośliny mięsożernej, o ile zwiedzający wyrażą chęć. Ci, których oczarują zieloni drapieżcy, bądź zapragną mieć w domu coś niezwykłego, mogą spełnić swoje marzenia i dokonać zakupu rośliny. Ceny rozpoczynają się już od 15 złotych, a kończą na 150.

 

 Nie są to rośliny trudne w hodowli, tylko należy pamiętać, że pochodzą z terenów bardzo podmokłych, więc powinny być uprawiane w mieszkaniu cały czas na podstawce z wodą. Rosną na terenach odkrytych, zatem potrzebują dużo światła, nawet pełnego nasłonecznienia - mówi hodowca roślin i współorganizator wystawy Dariusz Chojnacki. Rośliny nie muszą być karmione. Jeśli są owady, one same sobie je przywabią i złapią, jeżeli nie – będą żyły jak każda zwykła roślina, zachodzą u nich takie same procesy życiowe, jak u wszystkich innych roślin. W naturze, jak rosną dziko, muszą łapać owady, ponieważ rosną na bardzo ubogich glebach, gdzie praktycznie nie ma azotu. W uprawie mają lepsze podłoże i warunki, więc owady są tylko dodatkiem.

 

Wystawa i kiermasz potrwa od 15 do 17 sierpnia w sali Świętoborzyców, od godziny 10 do 18. Bilety kosztują 5 złotych (normalny) i 2 złote (ulgowy) i można je nabyć w Centrum Informacji Kulturalnej i Turystycznej, której siedziba znajduje się na zamku. Warto przybyć i zobaczyć zdumiewające rośliny, które choć pełne powabu, potrafią wywołać gęsią skórkę.