Autochtoni to rdzenni mieszkańcy danego obszaru. Szczecińscy tuziemcy urodzili się w Niemczech, a pewnego dnia obudzili się w Polsce. Przeżycia kilkunastu z nich spisała Kinga Konieczny, dziennikarka „Gazety Wyborczej”, a zdjęcia wykonał Andrzej Łazowski, prezes stowarzyszenia „Czas Przestrzeń Tożsamość”. Tak powstała książka „A ty zostaniesz ze mną”, promowana wczoraj (poniedziałek, 26.01.2009 roku) na spotkaniu w Sali Kolumnowej Książnicy Pomorskiej.

Zostali przez miłość i przypadek

Autorem wstępu do książki jest historyk prof. Jan M. Piskorski. Na spotkaniu przedstawił tło historyczne wypadków, których bohaterami byli autochtoni.

- Szczecin był szczególnie wyjątkowy, jeśli chodzi o autochtonów. Panował tu totalny chaos, grup narodowościowych było wiele - mówił wczoraj historyk - Miasto było potwornie niebezpieczne.

Polacy żyli obok Niemców i Rosjan, Żydów niemieckich, Żydów ze Wschodu, Ślązaków, Białorusinów i Ukraińców.

- Na przełomie 1945/1946 miasto dotknął ekstremalny głód, cierpiały wszystkie grupy narodowościowe, a szczególnie niemiecka - powiedział Jan M. Piskorski.

Gdzie więc najczęściej spotykało się najwięcej nacji? Na czarnym rynku, dodał profesor. Tam zawiązywały się znajomości, tworzyły się pary, które potem zawierały związki małżeńskie. Powstawały rodziny, z dziećmi trudno było już wyjechać.

- To, że autochtoni zostali jednak w Szczecinie, nie wynikało z przywiązania do miejsca, ale było dziełem przypadku - mówił wczoraj historyk - To miłość wpływała przede wszystkim na decyzje o pozostaniu.

Nie chcieli wywoływać duchów z przeszłości

Na opublikowanie opowieści o swoich losach zgodziła się tylko około połowa z około 30-tu autochtonów, z którymi kontaktowała się autorka. K. Konieczny powiedziała, że stało się to dlatego, że większość z nich chce zamknąć przeszłość na zawsze.

Nie dziwi ten fakt, jeśli zapoznamy się z tragicznymi historiami tuziemców. Niektórym pozostało np. tylko jedno zdjęcie na pamiątkę po rodzinie, którą zabito. Innym wspomnienia straszliwej samotności, gdy zostali opuszczeni przez rodziców i umieszczeni w Domu Dziecka. Ludzie nie chcą wywoływać duchów z przeszłości, mówił jeden ze słuchaczy obecnych na spotkaniu.

Obecna w Sali Kolumnowej garstka tuziemców, których opowieści włączono do książki, również odmówiła mówienia o sobie. Pani Brygida powiedziała, że boi się odzywać w ojczystym języku w Szczecinie, bo wielokrotnie spotkała się z agresją.

- Ostatnio, gdy rozmawiałam po niemiecku w tramwaju, jakiś huligan podszedł do mnie i zerwał mi z głowy czapkę. 

Poproszona o parę słów o swojej historii, odrzekła:

- Nie chcę o niej opowiadać przed przeczytaniem książki. Po tym, co tu przeżyłam, jestem ostrożna.

Wały Chrobrego zbudował... Chrobry

Na szczęście inni z obecnych na spotkaniu autochtonów nie mieli tak bolesnych przeżyć, a jeśli już, to mówili o nich ze śmiechem. Jedna z rozmówczyń opowiedziała, jak nie chcieli przyjąć jej na germianistykę, a w szkole średniej miała ocenę niedostateczną z języka niemieckiego. Wszystko dlatego, że zdarzało jej się poprawiać nauczyciela, również jeśli chodzi o historyczne fakty.

- Mój Profesor - mówiła ze śmiechem - opowiadał nam o powstaniu Wałów Chrobrego. Powiedział, że zbudował je Bolesław Chrobry. No to zareagowałam i odrzekłam, że Wały Chrobrego powstały gdzieś w XIX/XX wieku. Do końca szkoły miałam z nim piekło.

Inni opowiadali o swoich polsko - niemieckich przyjaźniach i sąsiedztwie, o współpracy, inni o pomocy, którą uzyskują od współmieszkańców, chociażby na poziomie językowym.

- Z użyciem języka niemieckiego jest coraz lepiej, Polacy raczej starają się pomagać - mówił jeden z gości.

Dyskusja w pewnym miejscu była naprawdę gorąca, bo wiadomo, że historia jeszcze wciąż wywołuje emocje. Dlatego też pytano wczoraj o to, co można zrobić, by było i żyło się lepiej. Efektem jednego z pomysłów jest właśnie książka „A ty zostaniesz ze mną”.

Jak powiedział jej tłumacz, Torsten Salzer:

- To są trudne historie. Jednak książka nie jest smutna. Pokazuje bowiem różne drogi życiowe do szczęścia. Mówi o przywiązaniu do miejsca urodzenia. 

A miejsce, jak wiadomo, łączy. 

Relacja ze spotkania:

http://www.youtube.com/watch?v=Amcr07VcGQ8&feature=PlayList&p=19615447F16C1F9E&index=0

http://www.youtube.com/watch?v=cV8Rs4h-0nQ&feature=PlayList&p=19615447F16C1F9E&index=1

http://www.youtube.com/watch?v=fWSoXMoHqu4&feature=PlayList&p=19615447F16C1F9E&index=2

Ważne: włączyć opcję "oglądaj w wysokiej rozdzielczości" lub "watch in HD" + pełny ekran.