To był ciekawy, choć nie bezbłędny, festiwal. Wczoraj wieczorem po spektaklu finałowym poznaliśmy wyniki konkursu tegorocznego Kontrapunktu.
Szczeciński Kontrapunkt w tym roku rozpoczął się 21 kwietnia i trwał przez osiem dni. W programie znalazło się kilkadziesiąt wydarzeń nie tylko stricte teatralnych. Osiem spektakli konkursowych, kilka pokazów poza głównym nurtem oraz działania na scenie kontenerowej w Alei Kwiatowej licznie obserwowała szczecińska i przyjezdna publiczność. Wiele osób uczestniczyło także w spotkaniach i seminariach, m.in. dotyczących prezentacji w ramach Off Kontrapunktu w Teatrze Kana, a jeden dzień poświęcony został na atrakcyjny wyjazd do Berlina na spektakl „Uległość” według prozy M. Houllebecqa (z przystankiem w ośrodku Schloss Bröllin).
Nowości i trudności
Nowi organizatorzy wydarzenia starali się, by festiwal utrzymał poziom artystyczny poprzednich edycji i mimo skromniejszych środków jakimi dysponowali, chyba ten cel osiągnęli. Widzowie wysoko oceniali praktycznie większość spektakli. Tylko nieliczne zostały uznane za zdecydowanie słabsze (najniższe noty zebrała inscenizacja „Piłkarze” z TR Warszawa). Nowością było wprowadzenie nienumerowanych miejsc na widowni na wszystkich spektaklach. Mam nadzieję, że ta praktyka nie będzie kontynuowana w przyszłych latach, bo tym razem prowadziło to do wielu trudności i opóźnień rozpoczęcia spektakli. Nowa, dwustopniowa metoda głosowania publiczności jest natomiast godna rozważenia, bo jednak lepiej weryfikuje wybory i preferencje widzów.
Jury wskazało na Lublin
W piątek (28 kwietnia) podczas wieczornej gali w Teatrze Współczesnym widzowie i goście zobaczyli najpierw spektakl Teatru Powszechnego z Warszawy - „Kuroń. Pasja według św. Jacka”. Po niewątpliwych emocjach artystycznych przewodniczący jury – Robert Talarczyk, ogłosił werdykt gremium, który był dość zaskakujący. Co prawda obdarzenie główną nagrodą twórców spektaklu „Punkt Zero: Łaskawe” Teatru Provisorium w Lublinie było w pełni uzasadnione, bo ta inscenizacja w reżyserii Janusza Opryńskiego to sztuka dowodząca, że o zagładzie Żydów i roli jaką spełnili w niej wykształceni, racjonalni Europejczycy, nie powiedziano jeszcze wszystkiego. Zdaniem jurorów w obecnym czasie, kiedy powracają i zyskują poklask radykalne idee polityczne, ten spektakl „w sposób artystycznie pełny wyraził złożoną prawdę o antropologicznych i społecznych mechanizmach tych groźnych zjawisk”.
Zaskakujące decyzje
Zaskoczeniem były jednak inne decyzje, bo jurorzy, jak to określił przewodniczący, dokonali rebelii i postanowili przyznać dwie nagrody spektaklom spoza konkursu. Nagrodą im. Zygmunta Duczyńskiego dla Indywidualności Artystycznej Festiwalu uhonorowano Adama Ziajskiego, scenarzystę i reżysera przedstawienia „Nie mów nikomu", zrealizowanego z osobami głuchoniemymi. Wyróżnienie otrzymał Piotr Gęglawy - podopieczny szczecińskiej fundacji Pod Sukniami, którego zapiski stały się podstawą dramaturgiczną sztuki „Po sznurku" z Wrocławskiego Teatru Lalek.
Triumf Zapolskiej
Poza tym Nagrodę Promocyjną im. Kazimierza Krzanowskiego otrzymał zespół aktorski Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu za „Zapolską Superstar", zaś Nagroda Przewodniczącego Rady Miasta Szczecina przyznana została twórcom spektaklu „Każdy dostanie to, w co wierzy" w reżyserii Wiktora Rubina z warszawskiego Teatru Powszechnego. Jurorzy stwierdzili, że aktorzy bardzo dobrze wykorzystali możliwości publiczności, którą włączyli do przedstawienia. A ta okazała się bardzo zaangażowana i twórcza.
Właśnie widzowie za najlepszy spektakl uznali przedstawienie „Zapolska Superstar” Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu i faktycznie wyróżniło się ono na tle pozostałych bardzo efektowną formą i wykonaniem tekstu przez zespół aktorski. Grand Prix odebrał obecny na sali dramaturg Jan Czapliński.
Komentarze
0