Jak mówi prezydent Szczecina, wzrost płacy minimalnej do 4300 złotych brutto w 2024 roku będzie generatorem zobowiązań dla miasta i podległych mu spółek. Decyzji polityków PiS broni Małgorzata Jacyna-Witt, która uważa, że nie możemy już konkurować niskimi kosztami pracy. Pośrodku politycznego konfliktu stoją przedsiębiorcy i mówią wprost: w gastronomii i usługach ceny będą rosnąć, bo drastycznie rosną koszty pracownicze.

Minimum 28 zł za godzinę 

Premier Mateusz Morawiecki już w czerwcu ogłosił, że od 1 stycznia 2024 r. minimalne wynagrodzenie wynosić będzie 4242 zł, a od 1 lipca 2024 r. – 4300 zł. Minimalna stawka godzinowa od 1 stycznia 2024 r. wzrośnie do 27,70 zł, a od 1 lipca – do 28,10 zł.

Dla samorządów każdy wzrost płacy minimalnej jest trudny do zabudżetowania. Władze miasta przyznają, że wiele osób zatrudnionych np. w jednostkach socjalnych, oświatowych czy administracyjnych zarabia najniższą krajową. Jej kaskadowy wzrost w 2024 roku sprawi, że pensje na wielu poziomach się zrównają. Prezydent Piotr Krzystek wylicza także, ile będzie to kosztować budżet miasta.

– Dla Szczecina wzrost płacy minimalnej do 4300 zł oznacza wydatek z budżetu w skali roku na poziomie 75 milionów złotych. Dodajmy, że to wzrost bez pensji motorniczych i kierowców autobusów – mówi Piotr Krzystek. – Strata budżetowa na PIT to ponad 300 milionów złotych dochodów własnych. Mamy także wciąż bardzo wysoką inflację.

I dodaje: – Jeżeli przedsiębiorca będzie mieć konieczność tak znaczącego podniesienia płacy minimalnej, to będzie uciekać do podatków ryczałtowych, a samorządom będzie coraz trudniej, bo mniej pieniędzy z podatków będzie trafiać do gmin.

Jacyna-Witt: „To super, że płaca minimalna jest podnoszona”

Z taką opinią nie zgadza się Małgorzata Jacyna-Witt, radna Prawa i Sprawiedliwości, która na antenie Radia Plus pozytywnie skomentowała planowany wzrost płacy minimalnej.

– To super, że płaca minimalna jest podnoszona – mówiła Jacyna-Witt. – Nie mamy prawa konkurować na rynkach europejskich niskimi kosztami pracy. Przedsiębiorcy są zmuszani, by poprawiać innowacyjność i wydajność, nie konkurują kosztami pracy, a właśnie efektywnością. Firma, która zatrudnia więcej pracowników, na pewno nie patrzy na wzrost płacy minimalnej jak na tragedię. Stajemy się poważnym krajem w Europie. Nie żerujemy na niskich kosztach.

Jednocześnie Małgorzata Jacyna-Witt przyznała, że w administracji spłaszczanie wynagrodzeń może być problemem.

Przedsiębiorcy: „Automatyzacja przyspieszy”

Przedsiębiorcy alarmują, że wiele sektorów gospodarki może mieć problem z agregacją tak dużego wzrostu płacy minimalnej. Miesięcznie to 700 złotych brutto na jednego pracownika, a jak dodać jeszcze inne zobowiązania podatkowe, to roczna kwota może sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych zobowiązania na jeden etat.

– To astronomiczny wzrost płacy minimalnej podyktowany pobudkami wyborczymi, a nie analizą kondycji finansowej przedsiębiorców. W roku kampanii wyborczej podnoszenie płacy minimalnej o 700 złotych brutto rok do roku to obciążanie przedsiębiorców do granic możliwości. To nie jest działanie zatrzymujące inflację – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Jeżeli płaca minimalna będzie rosnąć, to więcej firm zdecyduje się na automatyzację procesów. Widać to już np. w handlu i usługach. 

– Widzimy, że tak duże zmiany w płacy minimalnej powodują, że przedsiębiorcy myślą o ograniczaniu zatrudnienia lub automatyzacji. Najmocniej zmiany odczuwają sektory pracujące na tzw. niskich marżach, czyli np. gastronomia, usługi czy handel. Dla tych branż wzrost płacy minimalnej to zwykle konieczność aktualizacji i mocnego przewartościowania całego biznesu – mówi Dorota Siedziniewska-Brzeźniak, ekspert rynku pracy IDEA HR Group.