Wszyscy zwolennicy aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu już wkrótce będą mieli okazję spotkać się razem w jednym z najpiękniejszych zakątków Szczecina. 10 czerwca w Parku Kasprowicza o godz. 13:00 odbędzie się Flash Mob: Fitness – It’s my Life! Organizatorzy zapraszają wszystkich miłośników tańca i gimnastyki fitness i obiecują porcję dobrej zabawy. To także doskonała okazja by odpowiedzieć na pytanie czym właściwie jest flash mob i skąd się wziął.

Pierwszy flash mob odbył się w czerwcu 2003 roku w Stanach Zjednoczonych. Jego pomysłodawcą jest Bill Wasik, redaktor czasopisma Harper’s Magazine. On też jako pierwszy użył terminu flash mob. Flash mob można przetłumaczyć jako błyskawiczny tłum. Nazwa doskonale oddaje charakter tego niezwykłego happeningu. Uczestnicy pojawiają się w tym samym czasie we wcześniej umówionym miejscu (kontaktują się przez pocztę elektroniczną bądź telefony komórkowe), starając się nie zwrócić na siebie uwagi przechodniów, w pewnym momencie zaczynają jednocześnie robić coś niezwykłego, na przykład zastygają w bezruchu (bardzo popularny motyw freeze), kładą się spać gdzie popadnie, podpierają niby przewracające się budynki, łowią ryby na przystankach. Po chwili znikają tak szybko jak się pojawili, pozostawiając przechodniów w całkowitym osłupieniu i poczuciu niepewności: Czy to, co przed chwilą miało tu miejsce naprawdę się wydarzyło? Czy to może tylko moja wyobraźnia? Wszystko odbywa się niesamowicie szybko. Zanim widzowie tego niezwykłego przedstawienia zorientują się, o co naprawdę chodzi, tłum dziwnie zachowujących się ludzi znika. Mobbersi – uczestnicy flash mobów, na akcje najczęściej wybierają miejsca, w których z reguły jest dużo ludzi: centra handlowe, ruchliwe ulice, place. Najważniejszy jest element zaskoczenia, błyskawiczne pojawienie się i zniknięcie po akcji i, oczywiście zabawa.

Flash mob dla przypadkowego przechodnia jest czymś niesamowicie zaskakującym, przypomina spontaniczny zryw. Żeby jednak flash mob był taki jak należy, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik a mobbersi powinni przestrzegać kilku podstawowych zasad. Po pierwsze, sieć internetowa jest jedynym miejscem, w którym wszystko się organizuje, zwołuje uczestników, synchronizuje zegarki itd. Po wtóre, przed i po akcji trzeba być niezauważalnym, aby nikt postronny się nie zorientował, że miał do czynienia z widowiskiem. Nie można dać się wciągnąć w rozmowę z widzami a w razie czego udać, że nie ma się pojęcia, o co tu chodzi. Bardzo ważna jest całkowita apolityczność flash mobu, brak programu. Nie może być elementem politycznej propagandy, akcji protestacyjnej. Jego celem ma być rozrywka, przyjemność, zabawa dla samej zabawy.

Według mobbersów flash mob traci sens, gdy plany zorganizowania wydarzenia dochodzą do opinii publicznej. Nie ma już efektu zaskoczenia, brak posmaku spontaniczności. Można wówczas powiedzieć, że mamy do czynienia ze zjawiskiem powstałym pod wpływem flash mobu. Tego typu zjawiska zdarzają się coraz częściej. Nastawione są na udział jak największej liczby osób a nie tylko wąskiego grona wtajemniczonych. Nadrzędnym celem obu „tłumów” jest zabawa, przyjemność z robienia czegoś, czego zwyczajnie byśmy nie zrobili. Czy jednak nadal można powiedzieć, że ten nagłośniony w mediach to flash mob, skoro wymyka się przyjętej definicji? Cóż, odpowiedź na to pytanie autorka pozostawia Czytelnikowi.