Mieszkańcy i kupcy obawiają się o przyszłość targowiska na osiedlu Zawadzkiego. Ich niepokój wzbudza brak wyodrębnienia ryneczku w zapisach projektu studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Szczecina. „To tu, w niewielkiej księgarni możemy porozmawiać o książkach. W jednym z kilku stoisk wybierzemy najlepsze warzywa, a kawałek dalej naprawimy zegarek i dorobimy klucze. Takich miejsc jest coraz mniej w Szczecinie” – podkreśla Przemysław Szymański, przewodniczący Rady Osiedla Zawadzkiego-Klonowica.

Przypomnijmy, że od prawie roku trwają konsultacje dotyczące nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Szczecina. Zapisy dotyczące fragmentu osiedla Zawadzkiego-Klonowica wzbudziły duże obawy wśród lokalnych kupców i mieszkańców. Nie są oni bowiem pewni o przyszłość Targowiska Szafera, które funkcjonuje w tym miejscu od kilkunastu lat. Powód? W odróżnieniu od innych targowisk – na przykład Manhattanu – nie zostało wyszczególnione w projekcie studium. 

Obawy mieszkańców i kupców nie dziwią

– Targowisko Szafera jest bardzo popularnym miejscem nie tylko wśród mieszkańców osiedla, ale wszystkich mieszkańców Szczecina oraz gmin ościennych – podkreśla Andrzej Radziwinowicz, sekretarz partii Zieloni w Szczecinie.

Obawy klientów i handlowców nie powinny dziwić. Od kilku lat słychać o coraz słabszej kondycji osiedlowych ryneczków, które są „wygryzane” przez sieci dużych dyskontów. 

Przykładów nie trzeba szukać długo – ryneczek przy placu Kilińskiego kiedyś był pełnym życia miejscem, w którym mieszkańcy Śródmieścia mogli kupić świeże warzywa, mięso i wyroby garmażeryjne. Dziś miejsce to nie przypomina siebie sprzed lat. W ubiegłym roku informowaliśmy również o kiepskiej kondycji placu do handlowania w Podjuchach, a kilka lat temu zamknięty został ryneczek w Dąbiu. 

„Miasto powinno wspierać drobną przedsiębiorczość”

Andrzej Radziwinowicz wspólnie z wiceprezesem Targowiska Szafera Adamem Hałaczkiewiczem oraz przewodniczącym RO Zawadzkiego-Klonowica Przemysławem Szymańskim złożyli wniosek do biura planowania przestrzennego magistratu. Proszą o uwzględnieniu ryneczku w nowym studium. Sekretarz partii Zieloni uważa, że tylko zapis w tym dokumencie „daje pełną gwarancję dla lokalnych przedsiębiorców oraz mieszkańców. Jednocześnie podkreśla, że „miasto powinno wszelkimi sposobami wspierać drobną przedsiębiorczość”.

– W dobie wzrostu liczby dyskontów spożywczych i sklepów wielkopowierzchniowych, lokalne ryneczki nie mają łatwo. Targowisko Szafera jest jednym z lepiej funkcjonujących w Szczecinie. Kupcy z własnych pieniędzy wybudowali nowy obiekt i powinni mieć gwarancję, że dzierżawa nie zostanie im nagle wypowiedziana – dodaje.

„Kupcy musieli już stawiać czoła przeciwnościom”

Ze zdaniem Andrzeja Radziwinowicza zgadza się wiceprezes targowiska Adam Hałaczkiewicz. Przypomina, że kupcy musieli już „wiele razy stawić czoła przeciwnościom, aby móc usadowić działalność w obecnym miejscu”. 

– Aby funkcjonować w tej rzeczywistości, kupcy starają się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów. Oferują atrakcyjny towar po przystępnych cenach i zapewniają miłą obsługę. Dzięki temu mieszkańcy lubią odwiedzać to miejsce. Z całą pewnością jest to ważny punkt na mapie osiedla i Szczecina. Władze miasta to zauważyły i stąd nasza dotychczasowa współpraca, z której byliśmy zadowoleni – mówi wiceprezes Targowiska Szafera.

Adam Hałaczkiewicz zaznacza, że kupcom zależy na kontynuowaniu współpracy z miastem.

– Chcielibyśmy mieć pewność, że władze cały czas traktują nas poważnie i nie musimy obawiać się o przyszłość – dodaje.

„Takich miejsc jest coraz mniej w Szczecinie”

Przemysław Szymański zwraca uwagę, że rynek przy ul. Szafera pełni już nie tylko „funkcję handlowo-usługową, ale przede wszystkim funkcję integracyjną”.

– To tu, w niewielkiej księgarni możemy porozmawiać o książkach. W jednym z kilku stoisk wybierzemy najlepsze warzywa, a kawałek dalej naprawimy zegarek i dorobimy klucze. Takich miejsc jest coraz mniej w Szczecinie – podkreśla.

Przypomina również o grupie kupców i ich rodzinach, dla których rynek stanowi źródło dochodu. Przewodniczący RO Zawadzkiego-Klonowica wierzy, że niewpisanie targowiska do studium „jest tylko urzędniczą pomyłką”. 

„Nie jest za późno na zmiany”

Przypomnijmy, że wnioski do projektu studium mieszkańcy mogli zgłaszać do 14 stycznia. Jak podkreśla Andrzej Radziwinowicz, nadal nie jest za późno na ich składanie.

– Prace nadal trwają. Rada Miasta nie głosowała jeszcze projektu studium. Mimo, że jest po czasie, to w mojej ocenie takie modyfikacje są nadal możliwe. Proszę na przykład zwrócić uwagę na temat motocrossu. Dyskusja nadal trwa.

Sekretarz partii Zieloni uważa, że jeśli miasto nie ma złych intencji, to „może wprowadzić zmiany”.

– To dopisanie dwóch słów i oznaczenie tego miejsca na mapie załączonej do studium. Ryneczek oznaczony jest w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, więc nasz postulat jest zgodny z polityką przestrzenną miasta. Chyba, że jako mieszkańcy czegoś nie wiemy – dodaje Andrzej Radziwinowicz.