To jedno z najsłynniejszych dzieł literackich. Powieść wydana w 1925 roku, już po śmierci autora, była interpretowana przez reżyserów filmowych, dramaturgów i innych twórców. Teraz "Proces" Franza Kafki obejrzymy w wydaniu muzycznym! Cztery lata po pierwszej światowej prezentacji, w Operze na Zamku w Szczecinie odbędzie się polska prapremiera opery Philipa Glassa na podstawie tej genialnej prozy!

Proces wytoczony samemu sobie

Głównym bohaterem powieści jest Józef K., pracownik banku, mieszkający w wielkim mieście. Pewnego dnia budzi się w swoim łóżku i zostaje powitany nagłą wizytą urzędników, którzy informują go, że ma zostać aresztowany i będzie sądzony. Jaka jest jego wina, tego nie wie... "Proces" czytany jako lektura szkolna zwykło się uznawać za metaforyczne ujęcie życia jednostki, która musi walczyć z opresją systemu, za dzieło ponure i pesymistyczne. Pia Partum, która reżyseruje szczecińską operę (libretto do niej napisał Christopher Hampton), zamierza porzucić ten szablon i przedstawić tę historię w nieco inny sposób. Chce ukazać tytułową sprawę jako proces wtoczony przez głównego bohatera samemu sobie, jako próbę osobistego rozrachunku.

Obrazy wielkiej metropolii

Akcja będzie się rozgrywała na... 80. piętrze wieżowca, w doskonale prosperującym banku. – Projekcje, wielkie jak w kinie, służą podkreśleniu tej scenografii. Będą to obrazy wielkiej metropolii, a momentami będą to interpretacje stanu duszy Józefa K. Stroje są współczesne, czasami nierealne... – mówi reżyserka, która w Operze na Zamku kilka lat temu zrealizowała spektakl pt. "Madama Butterfly". Niedawno, we wrześniu 2018 r., w ramach festiwalu Sacrum Profanum pokazała natomiast operę "Ahat Ili – siostra bogów", na podstawie libretta Olgi Tokarczuk.

Dramat w umyśle

W jej zamyśle przestrzeń spektaklu będzie ograniczona, a Józef K. będzie w niej stale obecny. Ma to implikować postrzeganie tej historii jako dramatu, rozgrywającego się tak naprawdę jedynie w umyśle bohatera, który staje się "jego wewnętrznym budynkiem sądowym". Tę rolę stworzy baryton, Christian Oldenburg. Na scenie zobaczymy też m.in.: Annę Farysej jako Leni, Goshę Kowalińską jako panią Grubach, Pavlo Tolstoya jako Titorelliego.

Kameralność z dużą siłą rażenia

– Myślę o swoich kameralnych operach jak o bombach neutronowych – małe, ale z potężną siłą rażenia – tak o tej formie swojej twórczości powiedział Glass. Faktycznie, w odróżnieniu od Krystiana Lupy, który w warszawskim Teatrze Studio, stworzył siedmiogodzinny (!) spektakl na podstawie "Procesu", opera amerykańskiego twórcy jest skromniejsza czasowo (dwie i pół godziny), ale nie ma wątpliwości, że zapewni odbiorcom znaczące wrażenia.

Kompozytor Philip Glass to bezsprzecznie jeden z najważniejszych twórców muzyki współczesnej. 31 stycznia skończy 82 lata, ale jest człowiekiem wciąż bardzo aktywnym. Zasłynął dzięki pracy dla filmu (ilustrował dźwiękami takie działa jak, np.: "Kundun – życie Dalaj Lamy" M. Scorsese, "Elena" A. Zwiagincewa czy "Koyaanisqatsi" Godfreya Reggio), ale ma na koncie także dzieła symfoniczne, utwory kameralne oraz właśnie opery m.in. "Einstein na plaży", "Satyagraha", "The Voyage" czy "The Fall of the House of Usher (Zagłada domu Usherów)", do której libretto stworzył Allen Ginsberg!

Poszerzenie doznań

Krytycy nazywają jego styl minimalizmem. On sam proponuje, by jego dokonania określać jako „muzykę o powtarzalnych strukturach”. Szczecinianie przekonali się już o wartości jego dzieł także na żywo. We wrześniu ubiegłego roku podczas festiwalu MUSIC.DESIGN.FORM. w Filharmonii można było usłyszeć kilka utworów tego twórcy w ramach programu "An Evening Of Chamber Music by Philip Glass" (m.in. znakomite "Pendulum"). Teraz czas na poszerzenie tych doznań o nowy wymiar. Polska prapremiera "Procesu" nastąpi w Operze na Zamku w Szczecinie dokładnie 19 stycznia 2019, a spektakl zobaczymy jeszcze dzień później oraz 30 i 31 marca. Bilety są jeszcze dostępne.