Czy mieliście okazję wysłuchać koncertu w sali koncertowej w absolutnych ciemnościach?” Takie hasło „przyświecało” organizatorom wydarzenia o nazwie Arhythmic Perfection Plan, które zorganizowano 18 listopada.

To była już druga edycja tego muzycznego festiwalu o tej nazwie (wcześniej rozgrywającego się „pod szyldem” Diffusion_Art.). Tym razem składała się z czterech części.

Muzyka i taniec

Pierwszy punktem programu była kolektywna improwizacja pod dyrekcją prof. Krzysztofa Knittla w holu Filharmonii w Szczecinie. Wówczas to Jerzy Mazzoll (klarnecista), główny sprawca całego wydarzenia zagrał długą improwizację na bazie formuły jednego dźwięku, a towarzyszyli mu Jerzy Przeździecki (elektronika) oraz muzycy Orkiestry Symfonicznej naszej Filharmonii, m.in Łukasz Górewicz (skrzypce). To był występ, który wzbogacił jeszcze gość specjalny – tancerz Irad Mazliah. On wykonywał do tych improwizacji swoje, mniej lub bardziej niekonwencjonalne układy.

Arytmiczna perfekcja

Potem widzowie przenieśli się do Sali Kameralnej by tam zobaczyć , a właściwie głównie usłyszeć, to co było najważniejszym tego wieczoru... W tym miejscu wystąpił ponownie Jerzy Mazzoll oraz jego zespół Arhythmic Perfection czyli formacja, która kiedyś była czołowym przedstawicielem stylu zwanego yassem. Działali w latach 90.

a obok lidera w składzie byli jeszcze Janusz Zdunek (trąbka), Sławomir Janicki (kontrabas), Jacek Majewski (instrumenty perkusyjne) i Tomasz Gwinciński (perkusja). Nagrali trzy albumy, w tym jeden z udziałem Kazika Staszewskiego, "Rozmowy s catem" (1997). Później zamilkli i teraz wracają po 20 niemalże latach przerwy już w zmienionym nieco składzie. Na perkusji w Szczecinie zagrał Kuba Janicki, a na gitarze słynny Kazuhisa Uchihashi. Występ został zadedykowany, nieżyjącemu już od 10 lat, Majewskiemu.

Słuchanie w mroku

Transowy strumień dźwięku wypełnił salę, zaciemnioną prawie całkowicie. Tylko delikatne niebieskie światło rozpraszało mrok na scenie, a zatem słuchacze mogli oddać się niepodzielnie tylko odczuwaniu muzyki. Efekt był bardzo satysfakcjonujący, a to była dopiero połowa wieczoru... Widzowie z powrotem przeszli do holu by posłuchać duetu Tropy. Artur Maćkowiak (gitara, elektronika) i Bartek Kapsa (perkusja) przygotowali muzykę towarzysząca krótkim filmom Pedro Pereiry, prezentowanym na ekranie nad nimi.

Tropy i finał w Piwnicy

Publiczności było już mniej, ale ci, którzy pozostali doświadczyli na pewno ciekawych wrażeń, tym razem już widząc muzyków. Ten godzinny występ był chyba najbardziej „ułożony” z wszystkich wydarzeń festiwalu, ale mocna kulminacja, podczas której Bartek zagrał także na gitarze, tę strukturę efektownie rozbiła. Finał Arhythmic Perfection Plan rozegrał się w Piwnicy Kany i był to najbardziej elektroniczny fragment całości. Marek Przeździecki określony jako „miłośnik syntezy modularnej, zawsze twórczo niespokojny i kierowany potrzebą dalszego rozwoju” oraz Kuba Janicki, zaaplikowali nam set dj-ski, który pokołysał widzów prawie do północy...