Właśnie trwa Festiwal Komedii SZPAK, który już po raz 16. bawi szczecińską publiczność. Czwartkowe występy przyciągnęły fanów stand-upu, którzy tego wieczora śmiali się do łez. „Był świetny kontakt komików publicznością”.

Próby nowych programów z dobrym rezultatem

Trochę o tym, co nas w życiu wkurza, trochę o tym, jakie są oznaki starzenia się, trochę o seksie – czwartkowego wieczoru scena w Domu Kultury Krzemień należała do stand-uperów. Pięciu jeszcze nieznanych szerszej publiczności komików – ze Szczecina, Zielonej Góry, Wrocławia oraz Gdańska – w ramach Szczecińskiego Open-Mica zaprezentowało fragmenty swoich programów. Maciej „Lobo” Linke, Mateusz Pałka, Alex Niebrzegowski, Kuba Wu i Paweł Ścierski nie pozwolili publiczności się nudzić. Każdy z innym temperamentem, z innym pomysłem na swoją prezentację, ale każdemu udało się uzyskać „najwyższy typ braw” za solidny żart. Było widać i czuć, że artystom udało się złapać dobry kontakt z publicznością.

– Do Szczecina zawsze bardzo przyjemnie się przyjeżdża, a Festiwal SZPAK słynie w całym kraju z tego, że jest to znakomita impreza – mówił po swoim występie Alex Niebrzegowski. – Szczecińska publiczność dobrze sobie radzi ze stand-upem, jest wyrobiona. Lubię bywać tu regularnie, zaproście mnie jeszcze.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni z dzisiejszego wieczoru, był świetny kontakt komików z publicznością i nie obyło się bez paru niespodzianek – komentował po sesji open-mic jeden z widzów. Wspomnianą niespodzianką była sytuacja, w której jeden z komików musiał przerwać na chwilę swój występ z powodów zdrowotnych, jednak później pojawił się ponownie na scenie i jak gdyby nigdy nic, podjął swoją opowieść od momentu, w którym ją skończył.

– Podobało mi się, wiem, że to są testy nowych programów, a że znam występujących, to wiem, na co ich stać – dodała inna kobieta z publiczności, która od momentu, kiedy na SZPAK-u zaczęły pojawiać się stand-upy, ona również zaczęła odwiedzać festiwal.

„Cieszę się, że koleżanka mnie namówiła, żeby przyjść”

Za drugą część wieczoru odpowiedzialni już byli stand-uperzy, których znamy z telewizji. Damian „Viking” Usewicz mówił m.in. o tym, dlaczego nie warto kręcić własnego porno, Jakub Krzak szczerze przyznał, co go wkurza, Damian Kubik opowiedział, dlaczego morsowanie nie jest dla niego, a Bartosz Gajda podzielił się spostrzeżeniami, jakie sygnały daje nam organizm, że się starzeje.

– Chciałbym, żeby stand-up mnie czymś zaskoczył, czymś, czego się nie spodziewam – mówił jeszcze przed wysłuchaniem artystów jeden z widzów, dla którego tegoroczna edycja festiwalu była pierwszą, na którą się wybrał i zabrał ze sobą swoją córkę. – Jest bardzo pozytywnie, trochę inaczej niż na typowych stand-upach, świeżej, jest spory kontakt z publicznością, bardzo mi się podoba – dodał w przerwie między występami.

– Byłam zaskoczona, jak wyglądał ten stand-up, bawiłam się świetnie, od śmiechu bolą mnie policzki – komentowała po występie jedna z pań.

– Jestem pierwszym raz na SZPAK-u i jest mega! Uśmiałam się, świetnie się bawię i cieszę się, że koleżanka mnie namówiła, żeby przyjść – przyznała uczestniczka festiwalu. – SZPAK zaskoczył mnie ilością widzów, nie spodziewałam sięm, że tyle osób jest zainteresowanych taką formą rozrywki. Nie znałam żadnego z artystów, ale jest bardzo zadowolona, że miałam okazję ich posłuchać.

– Publiczność była super, bawiąca się, trochę zwyrolska, więc można było rzucać hardcorowe żarty i one wchodziły – przyznał na koniec dnia Damian Usewicz. – Na widowni udało mi się wyłapać ojca z córką. To nie jest tak rzadkie, ludzie przychodzą i całymi rodzinami, ale ja zawsze lubię to podłapać. A dziś jeszcze złapałem ich w takim kontekście, że nie można było przejść obok tego obojętnie.

Przed nami jeszcze dwa dni pełne dobrej zabawy. Już dzisiaj, 25 listopada, organizatorzy zapraszają na wieczór impro. Na scenie zobaczymy Brygandę Impro Show, jak również Piotra „Gumę” Gumulca, Jakuba Krzaka, Krzyśka Wilkosza oraz Bartosza Gajdę.

Z kolei w sobotę na widzów czekać będzie poligon kabaretowy. O śmiech szczecinian walczyć będą kabaret Jurki, Kabaret Chyba oraz Antoni Gorgoń Grucha.