Stare budynki i boksy, dwa wybiegi, niewielka powierzchnia – tak wygląda rzeczywistość w szczecińskim schronisku dla bezdomnych zwierząt. Mimo nienajlepszej infrastruktury, podopieczni otrzymują tu wszystko, czego potrzebują, w szczególności opiekę i nadzieję na nowy dom.

To miejsce wielu szczecinianom nie kojarzy się najlepiej. Wszystko za sprawą afery, która miała miejsce 3 lata temu. Wolontariusze schroniska wystosowali wówczas petycję, z której wynikało, że zwierzęta są tam zaniedbywane zarówno przez weterynarzy, jak i kierownictwo. Sytuacja była niekorzystna. Odwołano dyrektora ZUK oraz wymieniono osoby na stanowiskach kierowniczych. Teraz miejsce to wygląda zupełnie inaczej.

Obecnie w szczecińskim schronisku przy al. Wojska Polskiego przebywają 74 psy i 46 kotów. Większość z nich trafiło tam w wyniku wakacyjnych porzuceń – w tym roku miały one miejsce w czerwcu i sierpniu. Na szczęście, jak tłumaczy Ewa Mrugowska, kierowniczka schroniska, zwierzętom całkiem szybko udaje się znaleźć kolejnych właścicieli.

- W przypadku psów odsetek adopcji jest naprawdę duży, bo jest to aż 43%. Dzieje się to też stosunkowo szybko, bo staramy się, żeby pieski nie spędzały u nas więcej niż 3 miesiące – mówi. – Ogromnie często następują również tzw. "szczęśliwe powroty". W taki sposób do domu wraca ponad 50% psów.

Coraz mniej zwierząt w schronisku

Wspomniane wyżej "szczęśliwe powroty" to sytuacje, w których odnajduje się właściciela zwierzęcia za pomocą danych umieszczonych w chipie. To bardzo pomocne narzędzie, a jego skuteczność udowadniają statystyki: w pierwszej połowie tego roku w taki sposób do domów powróciło 53% psów, a kotów jedynie 5%. Jest to spowodowane tym, że kotów się w naszej gminie nie chipuje. "Szczęśliwe powroty" to tylko jeden z elementów, dzięki którym schronisko nie jest przepełnione.

- Byłam kierownikiem w latach 2001-2005 i wtedy na terenie schroniska było 360 psów. Skala problemu była wiele poważniejsze. Teraz pracuję tu już trzeci rok i widzę wielką zmianę w stosunku do poprzedniego okresu – tłumaczy kierowniczka. – W 2015 roku w schronisku było około 150 psów, teraz jest już o połowę mniej. Ten spadek to wynik wielu czynników.

Po pierwsze, "szczęśliwe powroty". Po drugie, powstały schroniska dla innych gmin. W 2003 roku przyjmowaliśmy psy z gmin okolicznych, z Gryfina, z Polic, z Dobrej... Teraz one mają swoje własne schroniska, co nas zdecydowanie odciąża. Po trzecie, internet. Jest nieporównywalnie większa możliwość dojścia do osób chętnych do adopcji. Regularnie umieszczamy ogłoszenia na Facebooku i dzięki nim wiele zwierzaków znajduje swoje domy.

Nieodpowiedzialni właściciele

Mimo znacznego spadku liczby mieszkańców schroniska, nadal zdarzają się przypadki ludzi nieodpowiedzialnych, którzy nie radzą sobie z posiadaniem zwierzęcia.

- Z zasady nie przyjmujemy zrzeczeń, bo jesteśmy schroniskiem dla zwierząt bezdomnych, a nie niechcianych. Są jednak różne sytuacje i czasami nie mamy wyboru – mówi Mrugowska. – Przychodzą do nas osoby, którzy wymyślają niestworzone historie o wszelkich nieszczęściach świata, myśląc, że nie widzimy, że kłamią i chcą pozbyć się zwierzęcia. Zrzeczeń dokonują ludzie, którzy traktują zwierzęta jak niepotrzebną rzecz, a nie członka rodziny – w takich przypadkach ręce nam opadają, ale przyjmujemy zwierzę, bo widzimy, że właściciel nie ma do niego serca.

Rośnie świadomość społeczna

Jak zauważa kierowniczka, coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że o bezdomne zwierzęta należy dbać. Dzięki rosnącej świadomości społecznej możliwa jest na przykład walka z niekontrolowanym rozmnażaniem wolnożyjących kotów.

- W zeszłym roku w lipcu jednego dnia pojawiło się u nas sto kociąt. To zdecydowany rekord, dlatego też staramy się walczyć z tematem kociąt wolnożyjących, a szczególnie z niekontrolowanym rozmnażaniem – mówi. – Z tego powodu 4 listopada organizujemy dzień sterylizacji kotów wolnożyjących. Tego dnia przy ul. Studziennej, w okolicy ogródków działkowych, stanie zamówiony przez nas sterylobus, w którym od rana do wieczora troje weterynarzy będzie mogło wysterylizować do 40 kotów.

Schronisko da się lubić

W nadchodzącą niedzielę, 7 października, z okazji Światowego Tygodnia Zwierząt, schronisko organizuje dzień otwarty. To wydarzenie skierowane do wszystkich mieszkańców miasta, szczególnie tych, którzy nie do końca wiedzą, czego mogą się po tym miejscu spodziewać.

- Przewidujemy na ten dzień sporo atrakcji. Stanie u nas fotobudka, w której można będzie zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia w maskach zwierzęcych. Najciekawsze z nich znajdą się w naszym kalendarzu na przyszły rok – zapowiada kierowniczka. – Dla najmłodszych zorganizujemy dmuchany zamek i trochę słodkości. Dorośli będą mogli skorzystać z porad lekarza weterynarii oraz behawiorysty. Będzie się działo!

Wydarzenie odbędzie się w godzinach 10:00-14:00. Wstęp będzie bezpłatny. Jak podkreśla Ewa Mrugowska, pracownikom schroniska zależy na tym, żeby szczecinianie zobaczyli, że to miejsce, którego nie trzeba się bać.

- Może i budynki mamy obdrapane, może musimy nieustannie łatać dziury i mamy swoje techniczne problemy... – mówi. – Ale jedzenia, wody, a przede wszystkim opieki i uwagi zwierzętom u nas nie brakuje, a to chyba najważniejsze.